Nikt nie wybiera sobie rodziny ani warunków, w jakich spędza dzieciństwo i pierwsze lata młodości. Dopiero potem zaczynamy mieć większy wpływ na nasze życie. Decydujemy, z kim będziemy utrzymywać znajomość i zarabiamy swoje własne pieniądze. Do tego czasu jesteśmy zdane na to, co zapewni nam rodzina. Niestety nie zawsze jest to życie na odpowiednim poziomie. Poza tym, że wiąże się ono z niedostatkiem, wywołuje też problemy innego rodzaju. Przekonała się o tym 19-letnia Kasia.
LIST: „Koleżanki z klasy śmieją się z moich tanich ubrań. Nazywają mnie bazarową królową”
Wychowałam się w ubogiej rodzinie. Mój ojciec lubił i nadal lubi zaglądać do kieliszka. Mnie i młodszą siostrę utrzymywała mama, która pracowała, dorabiała na boku i jeszcze zajmowała się domem. Pomimo jej usilnych starań, nie stać nas było na zaspokajanie zachcianek. Musiałyśmy się zadowalać najtańszym jedzeniem i używanymi ubraniami. Dzieciństwo i pierwsze lata młodości były dla mnie okropne. Do tego dochodziły jeszcze awantury urządzane przez ojca.
Odkąd skończyłam 13 lat, angażowałam się w różnego rodzaju prace sezonowe, aby jakoś pomóc mamie. Od niedawna pracuję normalnie na cały etat. Zobaczyłam, że można żyć zupełnie inaczej. Część pieniędzy oddaję mamie, ale większość mam dla siebie. Wreszcie mogę kupować normalne ubrania, kosmetyki, czasem iść do kina i na lody. Wreszcie żyję. Dzięki pieniądzom zmieniły się też moje kontakty z ludźmi. Mam więcej koleżanek, a nawet chłopaka. Co prawda ludzie sami z siebie nigdy mnie nie odrzucali przez to, że jestem biedna. Raczej ja ich odrzucałam. Wstydziłam się, że nie stać mnie na pizzę czy lody. Nie mogłam się też z nimi umawiać do kina czy na zakupy. Wstyd towarzyszył mi również w kontaktach z facetami. Ubierałam się byle jak i nie miałam normalnych kosmetyków. Czułam się z tym okropnie. Woda i najtańsze mydło nie sprawią przecież, że będę zadbana. Dobrze pamiętam ten moment, kiedy kupiłam sobie pierwsze nowe ubrania z sieciówki. Czułam się jak księżniczka. Od tamtej pory przestałam chodzić ze zwieszoną głową, a faceci zaczęli zwracać na mnie uwagę. I tak poznałam Sebastiana.
Kasia i Sebastian są ze sobą już pół roku. Mężczyzna coraz częściej zwraca uwagę na to, że dziewczyna ani razu nie zaprosiła go do domu. Dziewczyna twierdzi, że ma ku temu uzasadnione powody.
- Nadal mieszkam z rodzicami. Dzięki temu stać mnie na opłacenie studiów, ubrania, kosmetyki i rozrywki. Gdybym miała mieszkać na co dzień w większym mieście, nie mogłabym sobie pozwolić na niektóre rzeczy. Wszystkie pieniądze poszłyby na opłaty i podstawowe produkty. Ale jest jeden bardzo duży minus mieszkania z rodzicami. Okropne warunki mieszkaniowe i awantury ojca. Jeżeli chodzi o te ostatnie, zdarzają się o wiele rzadziej niż w dzieciństwie, ale nigdy nie wiemy, kiedy najdzie go szał. Właśnie to wszystko sprawia, że wstydzę się zaprosić do siebie Sebastiana.
Dziewczyna opisuje swoje warunki mieszkaniowe.
- Jeżeli chodzi o samą przestrzeń, nie jest źle. Na mieszkanie składają się 4 pokoje, normalna kuchnia i łazienka. Zarówno ja, jak i siostra mamy swoje pokoje. Niestety są to jedyne zalety tego mieszkania. Meble i różnego rodzaju sprzęty nie były w nim wymieniane od kilkudziesięciu lat. Wszyscy śpimy na skrzypiących tapczanach. Dywany są powycierane. Szafki w kuchni również są bardzo zniszczone. Bieda aż piszczy. Najgorsza jest chyba łazienka. Wygląda po prostu obskurnie. Na dodatek nie ma w niej normalnej umywalki. Okna i podłogi również przydałoby się wymienić. Dlatego nigdy nie zaprosiłam do tego miejsca żadnej koleżanki i chłopaka też nie zamierzam.
„Facet odezwał się do mnie po 2 miesiącach od pierwszej randki. Dać mu szansę?”
Moja rodzina jest patologiczna. Mam tego świadomość. Bardzo się wstydzę swojego pochodzenia i warunków mieszkaniowych. Sama również nie odwiedzałam zbyt często koleżanek. Wiedziałam, że musiałabym się zrewanżować tym samym.
U Sebastiana byłam kilka razy. Jego rodzina nie jest bogata, ale ma normalne, ładne mieszkanie. Rodzice są normalni. Rodzeństwo również. Z jednej strony cieszę się, że mam takiego faceta, a z drugiej ogarnia mnie przerażenie na myśl, co będzie jak on pozna prawdę o mojej. Do tej pory powiedziałam tylko tyle, że jestem biedna. Sebastian nie wie jednak jak bardzo i nie wie tego, że mój ojciec jest alkoholikiem. Na razie nie czuję się gotowa, aby mu o tym powiedzieć.
Do tej pory przyjmował moje argumenty z wielką cierpliwością i zrozumieniem, ale ostatnio zaczął naciskać. Twierdzi, że na pewno nie jest tak źle i wyolbrzymiam. Tłumaczy mi, że nie mam się czego wstydzić. Jak bardzo się myli. Gdyby zobaczył moje warunki mieszkaniowe, od razu zrozumiałby, dlaczego tak bardzo się wstydzę. Nie chciałabym też, aby spotkał mojego ojca, który dzień w dzień zatacza się pod wpływem alkoholu.
Kasia wstydzi się jeszcze jednej rzeczy.
- Tak w ogóle trudno mówić o normalnych relacjach, jeżeli chodzi o moją rodzinę. Mama prawie nie rozmawia z ojcem i nami. Dużo pracuje, narzeka i płacze. W sumie nie dziwię się jej. Ma bardzo nieudane życie i raczej bez szans na poprawę. Wygląda na ponad 10 lat więcej niż ma. Jest też bardzo zaniedbana. Jeżeli chodzi o moją siostrę, również wygląda biednie, chociaż daję jej pieniądze na ubrania. Poza tym jest bardzo zalękniona i aspołeczna. Wydaje mi się, że to przez alkoholizm ojca.
„Dziewczyna oczekuje, że to ja za wszystko będę płacił. Miesięcznie wydaję na nią aż...”
W każdym razie wstydzę się swojej rodziny. Nie wiem już, co robić, aby odwieść chłopaka od wizyty u mnie. Nie wiem, czy chciałby być z dziewczyną z patologicznej rodziny.