Żyjemy w czasach, kiedy kobiety domagają się coraz większego równouprawnienia. Zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Nie wydaje się niczym dziwnym, gdy kobieta pokonuje mężczyznę w konkursie i obejmuje wysokie stanowisko. Tak samo nie dziwi już wykonywanie obowiązków domowych przez faceta. Właściwie kobiety oczekują tego, bo – jak słusznie zauważają – niesprawiedliwe jest, aby one pracowały na dwóch etatach, a ich partnerzy na jednym.
Wyznanie Ani: „Mąż zarabia kilka razy więcej niż ja. Ma do mnie pretensje, że wydaję jego pieniądze”
Równouprawnienie roztacza coraz szerszy krąg i obejmuje swoim zasięgiem również zasady dobrego wychowania. Dawniej to mężczyzna płacił za kobietę, robił jej prezenty, fundował różne atrakcje. Obecnie zdarza się, że kobieta pokrywa rachunek za obydwoje albo dzielą się nim na pół. Poza tym można spotkać kobiety płacące za wspólne wycieczki i inne atrakcje. Starają się one mieć taki sam wkład finansowy w związek jak mężczyźni.
Niektórzy faceci nie patrzą przychylnym wzrokiem na te zmiany społeczne, ale inni są jak najbardziej za nimi. Jednym z nich jest 24-letni Michał z Radomia. Mężczyzna ma problem, ponieważ jego dziewczyna to typowa tradycjonalistka, która uważa, że to on powinien płacić za wszystkie przyjemności. Michał ma tego dość. Uważa, że jego dziewczyna jest pozbawiona klasy. Zastanawia się, czy w innych związkach jest podobnie i czy ich relacja ma sens.
- Z Magdą jesteśmy razem od roku. To nie jest długi staż związku, ale wystarczający, aby trochę poznać drugiego człowieka. Jedną z rzeczy, których dowiedziałem się o mojej dziewczynie jest jej bardzo tradycyjne podejście do związku. Nie chodzi mi o takie kwestie jak obowiązki domowe, bo nie mieszkamy razem, ale jej przekonanie, że mężczyzna ma za wszystko płacić.
Magda jest bardzo atrakcyjną dziewczyną. Zwraca uwagę wielu mężczyzn. Na początku naszej znajomości byłem z tego powodu bardzo dumny, ale potem zrozumiałem, że to typ kobiety, który uważa się za ozdobę mężczyzny i wymaga, aby stale o nią zabiegał. To znaczy dawał jej prezenty i zapewniał różnego rodzaju niespodzianki. Zarówno materialne, jak i niematerialne. Może nie jest stuprocentową księżniczką, ale blisko jej do tego typu kobiety. Oczywiście ma też wiele wspaniałych zalet. Inaczej nie byłbym z nią.
Michał opowiada o szczegółach z ich życia od początku trwania znajomości.
- Gdy starałem się o Magdę, wydawało mi się naturalne, że to ja płacę. Po pewnym czasie zacząłem jednak oczekiwać jakiegoś rewanżu. Dość szybko okazało się, że Magda nie ma zamiaru wychodzić z inną inicjatywą niż domowe obiadki i kolacje. Jeżeli chodzi o kino, lody czy wypady do barów i restauracji, proponowała je, ale ostatecznie ja płaciłem. Było mi niezręcznie pytać jej o te kwestie bezpośrednio, bo tak krótko się znaliśmy, więc płaciłem. Poruszyłem ten temat dopiero wtedy, gdy mniej więcej od dwóch miesięcy byliśmy razem.
Magda powiedziała wtedy, że to mężczyzna płaci za kobietę. Wtedy dałem jej do zrozumienia, że byłoby miło, gdyby od czasu do czasu się dorzuciła, bo nie jestem krezusem. Ona oburzyła się trochę i powiedziała, że jestem skąpy. Zrobiło mi się bardzo przykro. Miałem inne zdanie na ten temat, ale jej szczęście było dla mnie bardzo ważne, więc robiłem dobrą minę do złej gry i płaciłem.
Dziewczyna Michała zaczęła mieć coraz większe wymagania. Wypady na lody i piwo przestały ją zadowalać. Teraz wymaga od Michała zaproszeń do kawiarni i restauracji, a nawet organizowania i opłacania wycieczek.
LIST: „Prawdziwy facet zaczyna się od 6000 zł na rękę”
- Czuję się jak sponsor. Kiedy idziemy z Magdą na kawę, ona w ogóle nie przejmuje się cenami. Dobiera sobie też do kawy ciasto albo kanapkę, a te nie są najtańsze w takich miejscach. Jeżeli wybieramy się do kina, też muszę szarpnąć się za kieszeń. Ona dodatkowo często życzy sobie jakiś zestaw do jedzenia. O restauracjach już nie wspomnę. Podliczyłem, że w tym miesiącu na wyjścia z nią wydałem około 500 zł! Uważam, że to dużo. Ona niby zaprasza mnie często na obiady i kolacje, które sama przyrządza i za które sama płaci, bo kupuje potrzebne produkty, ale i tak wydaje mi się to niesprawiedliwe. Ostatnio zapłaciłem też za wypad do Zakopanego. Podczas wyjazdu pokryłem również rachunki za wszystkie posiłki.
Wiem, że ona nie traktuje naszego związku jak sponsoringu, bo sypiamy ze sobą od niedawna. Po prostu ma wpojone z domu takie zasady, że facet ma być dżentelmenem, powinien traktować kobietę jak księżniczkę i stale o nią zabiegać. Wiem też, że mnie kocha, bo dba o mnie, troszczy się i okazuje miłość na różne sposoby. Mam zarzuty wyłącznie do jej manier. Czasy trochę się zmieniły i ona powinna się do nich dostosować. Moim zdaniem nie jest kobietą z klasą, chociaż ona się za taką uważa.
To nie był jeden miesiąc, w trakcie którego wydałem na wspólne wypady 500 zł. Podobny rachunek wychodzi na koniec każdego miesiąca. Czasami trochę mniej, a czasami więcej.
Ostatnio rozmawiałem z Magdą na ten temat, ale ona uważa, że to nie jest dużo, a poza tym rewanżuje mi się obiadami i kolacjami. Tylko, że one łącznie na pewno tyle nie kosztują. Czuję się poszkodowany, a Magda znowu zarzuciła mi skąpstwo. Na dodatek powiedziała, że mógłbym od czasu do czasu kupić jej jakieś kwiaty.
Wasze listy: „Zarabiam 20 razy więcej od mojego męża!”
Magda oczekuje ode mnie ciągłej atencji, a mnie zaczyna to męczyć. Moi znajomi tak się nie starają i nie wydają na swoje dziewczyny tyle pieniędzy, więc wydaje mi się, że to moja dziewczyna przesadza. Kocham ją, ale zastanawiam się, czy nasz związek ma sens.