„Dziewczyna, z którą się spotykałem, zaszła w ciążę. Nasz związek nie był poważny i chyba nie muszę dodawać, że nie planowaliśmy dziecka. Dziewczyna zamierzała dokonać aborcji, ale ja stanowczo tego nie chciałem. Bez względu na to, czy między mną a tą kobietą były jakieś uczucia czy nie, to wciąż dziecko - nasze, moje dziecko. W końcu udało mi się ją przekonać do tego, żeby nie usuwała ciąży. Urodziła naszego syna, ale od początku mówiła, że nie będzie się nim zajmować. Gdy tylko dziecko przyszło na świat powiedziała, że nie chce go oglądać.
Zobacz również: Jestem samotnym ojcem. Żadna kobieta mnie nie chce... Marcin, 31 l.
Chciałem, żeby kwestie rodzicielskie między nami były prawnie uregulowane, więc poszliśmy do sądu. Dostałem całkowite i wyłączne prawo do opieki nad dzieckiem. Mimo że imię mojej byłej widnieje na akcie urodzenia naszego syna, ona nie ma do niego żadnych praw. Nie może np. podejmować decyzji w sprawie jego zdrowia albo kształcenia. Nie ma też prawa do odwiedzin. Od razu wszystkiego się zrzekła.
Sąd orzekł, że moja była musi płacić miesięczne alimenty. Wywiązuje się z tego z nawiązką - co miesiąc przelewa mi na konto nieco więcej niż suma, którą wyznaczył sędzia. Mówi też, że jeśli pewnego dnia postanowię się ożenić, a moja nowa partnerka zechce formalnie adoptować naszego syna, nie będzie miała nic przeciwko.
Fot. iStock
Wychowuję nasze dziecko zupełnie sam. Dziś synek ma 14 miesięcy, a jego matka nigdy nie widziała go na oczy. Nie mam żadnych jej zdjęć, więc nie mogę mu nawet pokazać, jak wygląda. Czuję się niesamowicie przytłoczony i nienawidzę bycia samotnym ojcem. Kocham mojego syna, ale też czuję do niego niechęć. Moja rodzina stara się pomagać mi, jak tylko może, ale większość czasu robię wszystko sam. Nigdy nie zaniedbałbym syna, ale jestem po prostu wykończony. Próbowałem wywalczyć w sądzie naprzemienną opiekę nad dzieckiem, ale sąd stwierdził, że nie może zmusić mojej byłej do tego, by zajmowała się naszym synem. Tym bardziej, że zawsze w terminie wywiązuje się z kwestii alimentów. Nie widziałem jej od ponad roku. Z tego, co słyszałem na jej temat ostatnio, poddała się zabiegowi liposukcji i pracuje na siłowni. Mówi wszystkim, że nie jest matką, tylko dawczynią jajeczka.
Przez nią zmagam się z realiami samotnego rodzica i czuję, że nie daję sobie rady i że dłużej nie może tak być. Czy mam jakiekolwiek możliwości prawne, żeby zmienić ten stan rzeczy?”
Grzesiek
Zobacz również: LIST: „Marzę o zostaniu SAMOTNĄ MATKĄ. Szukam dawcy nasienia, a nie męża!”