Kilka dni temu na łamach Papilota ukazał się list Eweliny. Przypomnijmy:
„Prawdziwy facet zaczyna się od 185 cm i 5000 zł. Trzeba mieć jakieś wymagania”
Publikacja wywołała wśród was ogromne poruszenie. Część komentujących przyznała Ewelinie rację, twierdząc, że jej wymagania w stosunku do płci przeciwnej są jak najbardziej uzasadnione. Czy oczekiwanie, że mężczyzna będzie zaradny i przystojny to zbyt wiele? Zdaniem części z was absolutnie nie. Znalazły się jednak i takie osoby, które stwierdziły, że nie można przekreślać nikogo, tylko dlatego, że nie mierzy 185 cm lub nie zarabia 5 tysięcy na rękę. Co więcej, jeden z naszych czytelników, Łukasz, napisał do nas nawet list, który jest odpowiedzią na ten przysłany przez Ewelinę. Mężczyzna zjadliwie wylicza w nim, jakie ma oczekiwania względem płci pięknej.
Przeczytajcie, co Łukasz ma na ten temat do powiedzenia.
„Przeczytałem na Papilocie list od Eweliny i najpierw serdecznie się uśmiałem, a potem porządnie wkurzyłem. Chciałbym wiedzieć, ile ona zarabia i jak wygląda, skoro jest taka wymagająca względem facetów. Nie twierdzę, że trzeba się spotykać z byle kim, ale skreślanie kogoś na wstępie tylko dlatego, że nie jest wysoki lub nie zarabia kokosów to moim zdaniem gruba przesada. Ta dziewczyna obudzi się któregoś dnia bardzo samotna w towarzystwie sześciu kotów. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Chyba że za jakiś czas zrozumie, że jej wymagania są chore i otworzy się na znajomość z kimś, kto nie jest ideałem.
Dla wszystkich ciekawskich, które zastanawiają się, jak wyglądam i ile zarabiam, skoro tak mnie zdenerwował list Eweliny. Otóż spełniam jej oczekiwania. Mam 192 centymetry wzrostu i zarabiam dużo więcej niż 5 tysięcy netto. A skoro wpisuję się w jej wymagania, to mam prawo przedstawić swoje i jestem ciekaw, co ona na to.
Moim zdaniem prawdziwa kobieta kończy się na 50 kilogramach. Nie spotkałbym się nigdy z taką, która waży choćby kilogram czy dwa więcej. Powinna być zgrabna, jędrna, lekka jak piórko, żebym mógł ją swobodnie przenieść przez próg w razie ślubu. Do tego koniecznie blondynka. Rude czy brunetki nie wchodzą w grę. Biust duży, ale koniecznie naturalny. Brzuch płaski, nogi długie i zgrabne. Do tego mądra, zaradna, z własnym mieszkaniem bez kredytu i z pensją przynajmniej 4,5 tysiąca na rękę. Dowcipna, z własnymi pasjami, kochająca podróże i płacąca czasem za nasze wspólne kolacje w restauracji. Przydałoby się, żeby nie zajmowała w pracy kierowniczego stanowiska, bo jeszcze władza uderzyłaby jej do głowy, a to przecież ja powinienem rządzić w domu. Gotująca, piorąca, sprzątająca. Bogini seksu, dorabiająca w wolnych chwilach jako fotomodelka.
I jak Ewelino, miło Ci, gdy czytasz taką listę? Spełniasz choć jedno z moich oczekiwań?
Oczywiście cały powyższy spis moich wymogów jest żartem i miałem na celu jedynie dowieść tego, że tworzenie takiej listy jest kompletnie bezsensowne. Kiedy w grę wchodzą prawdziwe uczucia, przestaje się liczyć to, jak ktoś wygląda lub jak gruby jest jego portfel.
Mam nadzieję, że Ewelina kiedyś spotka na swojej drodze faceta, który zawróci jej w głowie, a który nie będzie spełniał ani jednego z jej wymogów.
Pozdrawiam ją i wszystkie czytelniczki,
Łukasz”
Zobacz także: „Przyłapałam męża na czymś wstrętnym. Nasze małżeństwo już nigdy nie będzie takie samo…”