Pieniądze to drażliwy temat w związkach. Najczęściej pojawia się przy okazji, gdy ich brakuje albo gdy jeden z małżonków zarabia dużo mniej w stosunku do drugiego – ewentualnie - w ogóle nie pracuje. W porównaniu do tych sytuacji nietypowy wydaje się przypadek Sylwii. Kobieta pracuje, ale całą pensję oddaje mężowi. To on zarządza rodzinnym budżetem. Sylwia żałuje, że przystała na taki układ. Obecnie pragnie go zmienić.
Wyznanie Ani: „Mąż zarabia kilka razy więcej niż ja. Ma do mnie pretensje, że wydaję jego pieniądze”
- W naszym domu panuje tradycyjny układ. To ja zajmuję się typowo kobiecymi sprawami, a mąż męskimi. Piorę, prasuję, sprzątam i gotuję. Mąż mi pomaga, gdy coś się zepsuje, dźwiga zakupy, opłaca rachunki i rozporządza budżetem. Mamy wspólne konto. To właśnie na nie wpływa moja wypłata. Dobrowolnie przyznałam mężowi całkowity dostęp do swoich pieniędzy. Dopiero po kilku latach przekonałam się, jaka byłam niemądra.
Nie chodzi o to, że mąż jest wobec mnie nieuczciwy i kradnie moje pieniądze. Pod tym względem wszystko gra. Problem stanowi moje poczucie niepewności. Nie mam kontroli nad wspólnymi wydatkami. Dostaję miesięcznie tyle, ile potrzebuję na swoje wydatki. Zakupy robimy razem. Mąż płaci. Na początku naszego układu czułam się odciążona psychicznie od spraw związanych z finansami, ale obecnie sytuacja zmieniła się. Wolałabym być bardziej zaangażowana w nasze wydatki.
Sylwia i jej mąż mieli wspólnie decydować o ważniejszych wydatkach, ale w praktyce robi to jej mąż.
- Nie podoba mi się, że mąż rozporządza moimi pieniędzmi zupełnie bez pytania. Wszystko mieliśmy przecież ustalać we dwoje. Ostatnio kupił telewizor za 3 tys. zł. Już nawet nie chodzi o to, że to zbędny wydatek, bo telewizor mieliśmy czteroletni i wciąż sprawny. Boli mnie brak konsultacji. Mąż pojechał do sklepu, obejrzał sprzęt i kupił. Ja nie miałam w tym żadnego udziału.
To nie był pierwszy taki przypadek w ciągu kilku lat małżeństwa Sylwii.
- Dwa lata temu mąż kupił sobie rower. Nawet mi nie powiedział. Dopiero po pewnym czasie wyszło na jaw. Zdarzyło się też, że pożyczył dużą sumę pieniędzy sąsiadowi. Sąsiad zwrócił pieniądze, ale ja o niczym nie wiedziałam. Wydało się przypadkiem. Sąsiad przyszedł z pieniędzmi i zastał w domu tylko mnie. Byłam w szoku, gdy się dowiedziałam o pożyczce. Mąż postawił mnie w bardzo niezręcznej sytuacji tym, że o niczym mi nie powiedział. Poczułam się tak... głupio. Sąsiad też był zdziwiony, że o niczym nie wiem.
„Jestem za biedny na związek. Dziewczyny, czemu lecicie na pieniądze?” (Historia Szymona)
Kobieta wspomina o jeszcze jednej sytuacji.
- Kilka dni temu dowiedziałam się, że mąż jedzie na weekend do Zakopanego w męskim gronie. Nie zapytał mnie, czy akceptuję ten wydatek. Wtedy naprawdę się zdenerwowałam. Tego już było za dużo. Wszystko jest poza moją kontrolą. Mąż kupuje za nasze wspólne pieniądze co chce, a ja nie mam prawa głosu. Dowiaduję się o wszystkim po czasie. Zastanawiam się, o ilu zakupach jeszcze nie wiem. Jestem przerażona.
Sylwia rozmawiała na ten temat z małżonkiem.
- On tłumaczy się tym, że decyzje o zakupach podejmuje czasami w ostatniej chwili i nie może się ze mną skonsultować. A o niektórych zapomina mnie poinformować. Poza tym w jego odczuciu nic zbędnego nie nabył. Wytłumaczyłam mu, że chciałabym jednak mieć udział we wspólnych wydatkach, bo czuję się poszkodowana. Miesięcznie na nasze konto wpływa 3,5 tys. zł z tytułu mojej pracy. Ja z tego dostaję 500 zł na swoje wydatki. Reszta teoretycznie jest wspólna. Gdy wyraziłam swoją prośbę, mąż zaczął protestować. Mówił, że tak ustaliliśmy i żeby tak zostało. Obiecał, że od teraz każdy wydatek będzie ze mną konsultował. Choćby telefonicznie.
Poprosiłam go, żebym mogła zerknąć na sumę, która jest na naszym wspólnym koncie. Byłam zdziwiona, gdy zobaczyłam, ile mamy pieniędzy. Z moich rozrachunków wynika, że powinno ich być więcej. Oczywiście mąż znalazł wytłumaczenie. Dowiedziałam się od niego, ile rzeczy kupił do naszego domowego gospodarstwa.
Coraz gorzej czuję się w tej sytuacji. Nie chcę kłócić się z mężem i burzyć ładu w naszym małżeństwie, ale już nie podoba mi się nasz układ. Chciałabym mieć swoje pieniądze. Niestety, wiem, ile nerwów może mnie kosztować wprowadzenie tak dużej zmiany. Mąż jest odrobinę despotyczny. Obawiam się również, że także... chciwy. Zawsze miał bzika na punkcie pieniędzy.
15 sposobów, by każdego miesiąca zaoszczędzić dodatkowe 100 zł
Sylwia jest ciekawa, jak wygląda rozporządzanie budżetem w innych małżeństwach.
- Czy to dla was normalne, że mąż przejmuję pensję żony? Wiem, że moje koleżanki, które pracują zawodowo, same rozporządzają swoimi pieniędzmi.