Większość moich koleżanek jest już w stałych związkach. Niektóre się zaręczyły, a kilka jest już nawet po ślubie. Wszystkie mają mniej więcej od 25 do 30 lat. Ja też mieszczę się w tym przedziale, ale o małżeństwie na razie nie myślę. Tak naprawdę nie trafiłam nawet na takiego, z którym byłabym dłużej, niż kilka miesięcy. Zaręczyny to dla mnie jakaś abstrakcja.
Zobacz również: Te znaki zodiaku to prawdziwe ciacha. W tych miesiącach rodzą się najprzystojniejsi faceci
Z tego powodu powinnam im zazdrościć i one są przekonane, że tak faktycznie jest. Ola tylko udaje silną i niezależną, a z pewnością chciałabym być na ich miejscu. Powiem tak - rzeczywiście marzę o spotkaniu tego jedynego. Ale na pewno nie pakowałabym się w związek z tego typu kolesiami. Czasami wręcz im współczuję. Wystarczy, że facet na nie spojrzał i już wielka miłość.
A gdzie ich standardy i oczekiwania? Jakoś nie chcę mi się wierzyć, że tak według nich wygląda ideał. W akcie desperacji przygarnęły pierwszego lepszego.
Jestem sama nie dlatego, że żaden mnie nie chce. Wręcz przeciwnie - na brak zainteresowania nigdy nie narzekałam. Niektórzy mówią, że to kwestia trudnego charakteru. Ale ja jestem bardzo otwarta. To kwestia wymagań. Stworzyłam sobie w głowie ideał i tego się trzymam. Ok, perfekcyjni ludzie nie istnieją, ale niech przynajmniej odrobinę go przypomina.
Każda szanująca się kobieta powinna wiedzieć, z kim chce być. Jakoś nie wierzę w to, że można nagle się zakochać i wtedy wszystkie te oczekiwania przestają mieć znaczenie. Jeśli podobają ci się bogaci przystojniacy z wyższym wykształceniem, to nie pokochasz nagle brzydala po podstawówce, który ledwo wiąże koniec z końcem.
Gdyby do tego doszło - to nie byłoby normalne. Wtedy polecam skonsultowanie się z lekarzem, bo mamy do czynienia z patologicznym uczuciem.
Zobacz również: Daniel twierdzi, że uwiedzie każdą dziewczynę w 3 minuty. Wiemy, jak to robi
Nie wstydzę się tego, że mam konkretne oczekiwania co do wyglądu, charakteru i stanu posiadania. Dopuszczam jakieś drobne różnice, ale nigdy nie będę z totalnym zaprzeczeniem tego ideału. Niestety, mam wrażenie, że wszystkie moje koleżanki w pewnym momencie sobie odpuściły. Teraz udają wielce szczęśliwe i zakochane, a w głębi serca podejrzewam, że cierpią. Nie powiedzą tego głośno, bo byłby wstyd.
Zamiast tego wolną wmawiać, że to ze mną jest coś nie tak. Mam chore podejście do miłości i zostanę starą panną. Szczerze? To na pewno lepszy scenariusz na życie, niż zamiana z którąś z nich. Żadnego z tych facetów nawet tym nie tknęła. Nie imponują mi w żaden sposób, a to moim zdaniem podstawa. Partner ma cię zachwycać.
Ciężko będzie takiego spotkać, ale mimo wszystko nie mam zamiaru się poddawać. Może wreszcie los się do mnie uśmiechnie.
Czas na konkrety. Kolor włosów nie ma większego znaczenia. Podobają mi się za to męskie rysy twarzy i zarost. Facet musi być też wysportowany - mięśnie brzucha, spore bicepsy, mocne uda. Minimum 185 cm wzrostu. Na takiego mogłabym patrzeć godzinami i czuć się przy nim bezpiecznie. Wykształcenie wyższe to równie ważny warunek. Skończenie studiów to nie jest w dzisiejszych czasach jakaś wielka filozofia. A przynajmniej pokazuje, że jest ambitny i chce mu się starać.
Szukam mężczyzny niezależnego i zaradnego. Nie musi prowadzić własnej firmy, ale niech godnie zarabia. Tu nawet nie chodzi o to, że oczekuję drogich prezentów. Wtedy kobieta traktuje faceta poważniej i to udowodnione. Przynajmniej 5000 zł na rękę i nie ma to nic wspólnego z moim materializmem. Jeśli jest jeszcze męski w zachowaniu i nie daje sobie wchodzić na głowę - mogłabym się zainteresować.
Na razie poszukiwania idą kiepsko. Spotkanie osoby, która spełnia równocześnie wszystkie te warunki jest w Polsce trudne. Ale ja się nie poddaję, bo zawsze byłam ambitna. Nie jak moje koleżanki…
Ewelina
Zobacz również: Tak wygląda mężczyzna, o którym marzy każda kobieta