W XXI wieku kobiety są uważane za niezależne, ambitne i zaradne. Niektóre z nich osiągają więcej niż mężczyźni. Z łatwością wspinają się po kolejnych szczeblach kariery, same zaciągają kredyty, kupują mieszkania i żyją na własny koszt. Wśród nich są też przedstawicielki dawnego systemu myślowego. One z kolei nie mają nic przeciwko byciem utrzymankami. Taki styl życia im odpowiada. Nie martwią się o jutro.
Wasze listy: „Zarabiam 20 razy więcej od mojego męża!”
Ewa, jak sama przyznaje w mailu do naszej redakcji, zawsze była wygodna. Nie lubiła się przepracowywać. Czy to w szkole czy w domu rodzinnym, gdy była proszona o wykonanie różnych obowiązków. Bez wstydu mówi o sobie „jestem leniem”. 31-latka uważa, że życie jest zbyt krótkie, aby się męczyć. Jej filozofia życiowa opiera się na „Carpe diem”.
Kobieta postanowiła podzielić się na publicznym forum swoimi przemyśleniami. Jej zdaniem kobiety popełniają poważny błąd, gdy chcą być na siłę niezależne, bo biorą na siebie dodatkowe obowiązki. Więcej dowiecie się z jej maila. Publikujemy go w całości.
- Zawsze, ale to zawsze byłam leniwa. W domu wymigiwałam się jak mogłam od obowiązków zlecanych mi przez mamę. Chowałam się przed nią albo wykorzystywałam pomoc niczego nieświadomych młodszych sióstr. W szkole również nie dawałam z siebie wszystkiego, chociaż jestem bardzo zdolna. Prace domową odrabiałam na kolanie w toalecie tuż przez zajęciami. Jakoś przechodziłam z klasy do klasy. Do matury oczywiście się zmobilizowałam, ale studia wybrałam lekkie i przyjemne. Już wtedy przyświecał mi jeden cel: rozkochać w sobie bogatego i dobrego faceta, który przystanie na standardowy podział ról. Czyli ja siedzę w domu, a on pracuje. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Studia posłużyły mi bardziej do nawiązania kontaktów, imprezowania i szukania mojego wybranka. Udało mi się dopiero na trzecim roku. Oprócz tego, żeby facet dobrze się zapowiadał i był z zamożnej rodziny, miałam inne wymagania. To przyjemny wygląd i dobry charakter. Nie było łatwo kogoś takiego znaleźć, ale jak się mówi, kto szuka, ten znajduje.
Ewa utwierdziła się w przekonaniu, że Jacek pragnie tego samego, co ona i zgodziła się zostać jego żoną. Wcześniej roztoczyła przed nim wizję sielskiej, rodzinnej przyszłości.
Zależy mi na Jacku, ale nie tak bardzo jak jemu na mnie. On nie zdaje sobie sprawy, że to ja tak pokierwałam sprawami, aby szybciej mi się oświadczył. Chciałam wyjść za mąż zaraz po ślubie. Na studiach utrzymywali mnie rodzice, ale zastrzegli, że po zrobieniu dyplomu zakręcą korek z pieniędzmi. Tak więc musiałam jakoś sobie poradzić. Postanowiłam przyspieszyć bieg wydarzeń i udało się.
Ewa twierdzi, że ona i Jacek są szczęśliwym małżeństwem.
- Generalnie to nie jest tak, że ja nic nie robię. Zajmuję się domem. Gotuję, sprzątam, piorę i dbam o atmosferę. Aż tak dobrze, żeby nic nie robić to nie mam. Ale i tak się cieszę. Jestem domatorką. Nie muszę wstawać wczesnym rankiem i niezależnie od pogody gonić do pracy. Mąż sam robi śniadanie, a ja mogę pospać do 10. Potem ogarniam się, trochę sprzątam, oglądam ulubiony serial i przygotowuję obiad. Gdy Jacek wraca z pracy, wszystko jest gotowe, a ja świeża i pachnąca. Wieczory spędzamy razem.
Wyznanie Ani: „Mąż zarabia kilka razy więcej niż ja. Ma do mnie pretensje, że wydaję jego pieniądze”
Na razie nie chcemy mieć dziecka, ale jest ono w planach. Ustaliliśmy, że damy sobie jeszcze dwa lata wolnego. Póki co, cieszymy się sobą i czasem wolnym. Oboje jesteśmy bardzo szczęśliwi. Jacek wyznał mi niedawno, że marzył o takiej kobiecie, jak ja. Te wszystkie niezależne bizneswoman go odstraszają, bo są wiecznie zmęczone i zestresowane. Wykonują prace za dwoje. Ale same tego chciały, walcząc o równouprawnienie, jak powtarza Jacek. Ja zawsze witam go wypoczęta i zadowolona. Dzięki temu nasze ognisko domowe kwitnie. Uważam, że taki podział ról jest najlepszy, o ile trafi się na odpowiedniego faceta, a nie takiego, który wydziela kobiecie każdą złotówkę.
Kobieta opowiada, jak mają się u nich sprawy finansowe.
- Jacek co miesiąc przelewa mi na konto połowę swojej pensji. Twierdzi, że oboje pracujemy na dom, tylko inaczej i mi również należy się wynagrodzenie. Dla Jacka sprzątanie, pranie i gotowanie to czynności, za które kobieta powinna otrzymywać pieniądze. Bardzo mi się to w nim podoba. Tym samym zbieram oszczędności. W razie rozwodu będę zabezpieczona, chociaż nie biorę tej opcji pod uwagę. Poza tym nie mamy rozdzielności majątkowej. Dlatego nie martwię się o jutro. Oczywiście mąż odprowadza na mnie składki i dodatkowo funduje mi wczasy. Mówi, że robi to z przyjemnością, bo tak ogromnie mi na tym zależy.
Żyję bezstresowo. Mam czas na ćwiczenia, lekturę, zakupy, pielęgnację i ulubione seriale. Z niczym się nie spieszę. Nie brakuje mi też pieniędzy. Może nie stać mnie na super ekskluzywne rzeczy, ale mogę od czasu do czasu kupić sobie kaszmirowy sweterek za 500 złotych, torebkę za 700 zł czy buty za 600 zł. Zdaję sobie sprawę, że wiele Polek może o tym pomarzyć. I w ogóle o takim życiu, jakie prowadzę.
Ewa twierdzi, że jest zwyczajną kobietą. Nie wyróżnia się nadzwyczajną urodą ani przebiegłością. Dostała to, co sobie zaplanowała i do czego dążyła.
- Nie pomogła mi uroda ani chytrość. Nie złapałam też faceta na dziecko. To prawda, że trochę naciskałam na ślub, ale prędzej czy później i tak by nadszedł. Staram się być dobrą żoną dla Jacka. Wiem, że trafił mi się skarb. Z drugiej strony on powtarza, że ceni we mnie ciepło, brak ambicji i chęć stworzenia domowego ogniska. Jacek mówi, że faceci wcale nie pragną niezależnych kobiet, a nawet jeśli tak, to tylko na początku. Potem znoszą humory i frustracje swoich żon, które są przemęczone. Nie oszukujmy się, prowadzenie domu to normalna praca. Kobiety, które pracują zawodowo, harują podwójnie. Gdy do tego dochodzi jeszcze dziecko, szkoda gadać.
Faceci blondynek zarabiają więcej niż mężowie brunetek!
Szczerze współczuję wszystkim pracującym kobietom. Myślę, że niejedna z was zamieniłaby się ze mną, tylko tego nie przyzna. Mówicie o tej swojej niezależności, łączeniu obowiązków i równouprawnieniu, a tak naprawdę jesteście ledwo żywymi kobietami, które wykonują podwójną pracę. Wiem, że faceci wam pomagają, ale i tak większość obowiązków spada na kobietę. Ale macie, co chciałyście. Może i jestem staroświecka, ale za to szczęśliwa.