Być może wyjdę w tym momencie na wyjątkowo nierozgarniętą, ale mimo wszystko chciałabym się podzielić moją historią. Myślę, że taka wpadka może przydarzyć się każdej z nas. Czasami chcemy aż za dobrze i wtedy łatwo o kompromitację. Ja do teraz nie rozumiem, jak to się stało. Przecież nie tak to wszystko miało działać.
Zobacz również: Co się dzieje ze stopami po zastosowaniu skarpetek złuszczających? Przygotuj się na wstrząsający widok!
Jakiś czas temu pierwszy raz zdecydowałam się na użycie skarpetek złuszczających. Nie kupiłam żadnej podróbki, ale oryginalny produkt w aptece. Wcześniej sporo czytałam - w jaki sposób z tego korzystać i jakie są efekty. Zapowiadało się fajnie. Efekt miał być bardzo widoczny, ale stopniowy. Widocznie moje ciało zareagowało inaczej, niż norma nakazuje.
To był wtorek. Wróciłam wieczorem i zrobiłam sobie domowe spa. Na twarz nałożyłam maseczkę, na stopy skarpetki i jeszcze odżywkę na włosy.
Przez kolejne dni czekałam na efekty. Myślałam, że skóra zacznie się powoli łuszczyć, tak jak na zdjęciach, które widziałam w Internecie. A tu zupełnie nic. Minęły 3 doby i dalej cisza. Aż chciałam pierwszy raz w życiu napisać recenzję produktu, żeby ostrzec inne klientki. Przecież to w ogóle nie działa, a wcale takie tanie nie jest. Trochę się pospieszyłam.
W sobotę miałam dzień wyjściowy. Najpierw biforek w mieszkaniu koleżanki, a później większą grupą wybrałyśmy się do klubu. Tam spotkałyśmy kilku innych znajomych, więc impreza szybko się rozkręciła. Wtedy już zupełnie zapomniałam o moich stopach, z których według producenta skarpetek miał odpaść cały zrogowaciały naskórek.
Tym bardziej, że miałam na sobie zabudowane botki i nic nie było widać. Zresztą, dlaczego nagle miałoby się z nimi coś zacząć dziać?
Zobacz również: Tu skarpetki złuszczające nie pomogą... Zobacz, jak ODCINA SIĘ martwy naskórek ze stóp!
Teraz wiem, że za szybko spisałam te skarpetki na straty. Zadziałały, ale wyjątkowo gwałtownie i z opóźnieniem. Na pewno nie w taki sposób, jak oczekiwałam… Wracając do imprezy - przez cały czas tańczyłam z kolegą. Znaliśmy się z widzenia i teraz coś zaiskrzyło. Zaproponował kontynuowanie zabawy u niego. Zgodziłam się. Fajny facet, a na dodatek blisko mieszkał.
Już mniejsza o szczegóły, ale nasze spotkanie potrwało do rana. Nawet nie pamiętam, w jakich okolicznościach pozbyłam się ubrania i kiedy zasnęliśmy. Obudziłam się. Już świtało, a on leżał oparty o łokieć i przyglądał mi się z uśmiechem na ustach. Całkiem miło. Wreszcie zwlekłam się pod prysznic. Jeszcze nie odkręciłam wody, a tu krzyk z sypialni.
Stał obok łóżka i trzymał w dłoni coś dziwnego. To były moje stopy!!!
W sensie - skóra z dwóch moich stóp. Wyglądała jak prześwitujące buty, trochę żółte w odcieniu. Znalazł je pod kołdrą, kiedy chciał poprawić pościel. Te nieszczęsne skarpetki wreszcie zadziałały. Pewnie pomogły mi szczelne botki. Nogi przez cały wieczór nie miały jak oddychać, trochę się zagotowały i poszło…
Stałam jak wryta, a on nie potrafił ukryć odruchów wymiotnych. Wyrwałam mu to z ręki, ale chyba nie muszę dodawać, że cała ta romantyczna atmosfera siadła. Już nawet się nie myłam, tylko poszłam do domu. Próbował ratować sytuację - twierdził, że to całkiem zabawne i przecież niczemu nie jestem winna. Od tego czasu jednak się nie odezwał.
Wiem, że to ekstremalna sytuacja i nie tak powinien działać ten produkt, ale mimo wszystko przestrzegam. Najadłam się takiego wstydu, że do teraz się trzęsę. Chciałam być fajną laską z gładziutkimi stópkami, a wyszłam na potwora. Mnie też chciało się wymiotować.
Angelika
Zobacz również: Blogerki ujawniają, jak wyglądają ich stopy po zastosowaniu skarpetek złuszczających (MOCNE ZDJĘCIA)