Cześć dziewczyny,
Mam niespełna 32 lata i mam wszystko, o czym marzyłam: zdrowie, dziecko, męża, dom, bardzo dużo pieniędzy, super pracę i wygląd. Myślałam, że nic nie jest w stanie tego zmienić, a jednak. Chyba zakochałam się w innym. Mam wysoką pozycję w swojej firmie i zajmuję stanowisko kierownicze. Gdy chodzi o wygląd, jestem taką 9/10 i wcale nie przesadzam. Podobam się sobie i podobam się innym i zawsze tak było. Nie chcę się tutaj przechwalać, ale chcę nakreślić sytuację. Jestem po ciąży, a moje obecne wymiary to 90x57x90 więc jest bardzo dobrze.
Zobacz także: „Facet nie pozwala mi jeść, bo chce, żebym schudła”
Zawsze bez problemu opierałam się urokowi mężczyzn, którzy chcieli mnie poderwać. Nie działało na mnie nic. Mam męża, więc sprawa oczywista, że na nikogo innego nie spojrzę. Niestety to się zmieniło.
Do firmy, w której pracuję, zatrudnił się jeden młody chłopak, zaledwie 22-letni. Gdy go zobaczyłam, z miejsca mnie zamurowało - jest ideałem. Wysoki, przystojny, ciemne włosy, dobrze zbudowany, z lekkim, kilkudniowym zarostem, pięknym uśmiechem i oczami... oczy ma niesamowite. Tak wyszło, że on jest moim podopiecznym i mamy częsty kontakt, więc nie ma możliwości, żebym mogła go unikać. Czuję i wiem, że ja mu się podobam i boję się tego, że on przeczuwa, że on też mi się podoba.
Skąd wiem, ze ja mu się podobam? Okazało się, że to kolega mojej młodszej siostry. Kilka dni temu, gdy się spotkałyśmy, mówiła, że „mam branie” u jej kolegi. Podobno ciągle o mnie mówi i każdą porównuje do mnie. Stałam się wrogiem numer jeden koleżanek z jej grona znajomych, bo on się podobno każdej podoba.
Nie ma chwili, kiedy o nim nie myślę. Ciągle siedzi mi w głowie. Mam wspaniałego męża, ale ostatnio podczas zbliżenia z nim myślałam o Kubie. Przez niego mąż już mnie tak nie pociąga. Wiem, co sobie myślicie. „Stara” głupia baba, a zauroczyła się w gówniarzu. W sumie też bym tak pomyślała.
Doradźcie mi proszę, co zrobić żeby się odkochać. Czy któraś z was była w podobnej sytuacji? Najłatwiej byłoby go... zwolnić, ale sprawdza się w tym, co robi, więc nie chcę tego zrobić.
Mój mąż przez ostatnie dwa lata przytył jakieś 20 kg i już nie wygląda tak jak wyglądał. Wiem, że to nie jest usprawiedliwienie, ale skoro ja po ciąży mogłam ciężką pracą dojść do formy to i on mógłby bardziej o siebie zadbać. Kocham go, ale już mnie tak nie pociąga jak dawniej. Mówiłam mu wielokrotnie, że mógłby iść na siłownię, zrzucić to co ma do zrzucenia, ale na marne. My kobiety często same na siebie wywołujemy presję, żeby dobrze wyglądać, bo „faceci to wzrokowcy” i jak się zaniedbam to on odejdzie i... dajemy często im usprawiedliwienie. Tylko ta zasada działa w jedną stronę. Trochę się rozpisałam.
Liczę na wasze rady i pozdrawiam,
K.
Zobacz także: „Już nie jesteśmy razem...”. Dalsza część historii M., której facet poszedł na wesele z koleżanką