W większych miastach nie jest łatwo o mieszkanie. Ceny są kosmiczne. Nawet jeżeli ktoś rozważa kredyt, musi mieć pieniądze na wkład własny. To sprawia, że wiek, kiedy Polacy zakładają rodziny, podwyższa się. Mało kto może sobie pozwolić na kupno lokum przed 30. rokiem życia. To z kolei sprawia, że ludzie wpadają na różne - nieraz szalone - pomysły. Jeden z nich przyszedł do głowy Izie i jej najlepszej przyjaciółce - Ilonie. Kobiety zastanawiają się nad kupnem mieszkania na pół. Iza ma trochę wątpliwości i chciałaby poznać zdanie innych w tej sprawie. Liczy, że może znajdą się tu osoby, które zrobiły coś podobnego albo słyszały o takich przypadkach.
Mam 30 lat, mieszkam z rodzicami
- Mam 30 lat, Ilona tak samo. Poznałyśmy się na studiach i od tamtej pory jesteśmy nierozłączne. Przez cztery lata mieszkałyśmy razem w jednym pokoju. Obecnie wynajmujemy wspólnie całe mieszkanie. W Warszawie płacimy za wynajem 1700 zł plus rachunki. To bardzo dużo. Tę samą sumę mogłybyśmy przeznaczyć na spłatę kredytu. Po co mamy zasilać budżet obcemu mężczyźnie? Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby kupienie wspólnego mieszkania? Na poważnie zadajemy sobie to pytanie.
Jesteśmy już w takim wieku, że przydałoby się coś zrobić, jakoś ustabilizować. Zarówno ja, jak i Ilona nie mamy facetów. Nie jesteśmy lesbijkami. Tak ułożyło nam się życie. Nic też nie zapowiada tego, że będziemy mieć facetów w przyszłości. Przynajmniej na razie. A nawet gdyby tak się stało, od poznania do małżeństwa jest jeszcze długa droga. I nigdy nie wiadomo, co wyniknie w jej trakcie. Obie myślimy, że nie ma co czekać. Trzeba zacząć działać, bo inaczej życie przemknie nam między palcami. I jeszcze zostaniemy z niczym!
Iza twierdzi, że Ilona jest osobą, z którą zawsze świetnie się dogadywała. Nie wątpi w jej uczciwość. Nie ma również wątpliwości co do tego, że się nie dogadają.
- Myślę, że sprawdzianem dla naszej relacji były te cztery lata, które spędziłyśmy w jednym pokoju. Bywało różnie. Czasami jedna chciała iść spać wcześniej, a druga później. Miałyśmy też w tamtym czasie facetów. Odwiedzali nas różni znajomi. Uczyłyśmy się... Także miało miejsce wiele trudnych sytuacji. Co najlepsze, nigdy przez te cztery lata nie pokłóciłyśmy się. Zawsze szukałyśmy kompromisu albo jedna ustępowała drugiej. Bez żadnych pretensji.
7 dowodów na to, że warto mieszkać z rodzicami PO TRZYDZIESTCE!
Po studiach wynajęłyśmy razem mieszkanie. Nic się nie zmieniło. Pomiędzy nami nadal panuje zgoda. Jesteśmy typowymi pokrewnymi duszami. Niczym Ania i Diana z powieści Lucy Maud Montgomery.
To Ilona wpadła na pomysł wspólnego zakupu. Od dawna obie dyskutowałyśmy o tym, że fajnie byłoby mieć coś swojego. Myślałyśmy o zakupie kawalerek w tym samym bloku, ale postanowiłyśmy się wstrzymać i poczekać, aż będzie nas stać na coś lepszego. Obecnie mamy lepsze prace. Dobrze zarabiamy. Za jakiś czas każda z nas uzbiera połowę wkładu własnego na 3-pokojowe mieszkanie w niezłej lokalizacji. Ilona szybciej, bo może liczyć na pomoc rodziny. Co do mnie, zbieranie zajmie mi jeszcze kilka miesięcy.
Ponieważ obie mamy prawie po połowie, Ilona pewnego wieczoru zapytała się mnie, co myślę o wspólnym zakupie. W pierwszej chwili byłam zachwycona, a potem trochę otrzeźwiałam. Zaczęłyśmy rozważać wszystkie za i przeciw. Więcej argumentów znalazło się po tej pierwszej stronie. Jednym z głównych jest taki, że obecnie tracimy sporo pieniędzy na wynajem.
Kobiety zdecydowały, że jeszcze to przemyślą, bo chodzi o bardzo poważną sprawę.
- Dałyśmy sobie czas do momentu, gdy na moim kocie uzbiera się połowa sumy, czyli kilka miesięcy. Pytałam już krewnych i znajomch, co o tym myślą i ze zdumieniem usłyszałam, że ich zdaniem nie jest to dobry pomysł. Oni uważają, że to zbyt poważne i ryzykowne przedsięwzięcie, aby wchodzić w nie z przyjaciółką – choćby sprawdzoną i najlepszą.
Moi rodzice i rodzeństwo powiedzieli, że dopóki nie ma faceta na horyzoncie, nie ma też problemu. Uważają wspólny zakup mieszkania za strzał w kolano. Dali mi radę, żeby poczekać, aż sama uzbieram całą sumę na wkład własny. Niestety to potrwa kilka lat. Stracę sporo pieniędzy na wynajem i nie za bardzo mi się uśmiecha taki pomysł. A nie chcę kupować czegoś taniego i byle jakiego tylko po to, aby mieć. Chyba jak każdy wolę zainwestować w coś porządnego. Moje argumenty nie przekonały jednak najbliższych. Znajomi są podzieleni. Większość uznała, że to bardzo ryzykowny krok, bo w każdej chwili możemy się z Iloną pokłócić. Ich zdaniem już samo to, że ani razu nie było pomiędzy nami sprzeczki, wydaje się podejrzanie. Zrobiło mi się bardzo smutno, kiedy to usłyszałam. Prawie cała nadzieja uleciała ze mnie.
Znajomi Ilony też są podzieleni, ale większość – dla odmiany – była nastawiona bardzo entuzjastycznie.
- Powiedzieli, że zawsze jedna z nas może spłacić drugą. Nasze stosunki będą uregulowane prawnie, więc nie mamy się czym martwić. Niby tak, ale teraz wciąż chodzą mi po głowie słowa najbliższych. Chciałabym też poznać bardziej obiektywne opinie. Może nawet znajdzie się ktoś, kto zdecydował się na coś podobnego albo słyszał o takim przypadku.
Wasze wyznania: „Nigdy nie wezmę kredytu. Wolę mieszkać z rodzicami”
Iza czeka na wasze opinie.