Opowiem Wam, do czego są w stanie posunąć się ludzie, aby zdobyć Gang Słodziaków

Anna jest oburzona. Była świadkiem kilku żenujących sytuacji.
Opowiem Wam, do czego są w stanie posunąć się ludzie, aby zdobyć Gang Słodziaków
Fot. Unsplash
12.10.2018

„Gang Słodziaków” to kolejna wielka akcja lojalnościowa Biedronki. Trudno powiedzieć, czy powtórzy ona sukces poprzedniej – „Gang Świeżaków”, ale jak można wywnioskować z forów internetowych, zainteresowanie nowymi pluszakami jest bardzo duże. Podobnie jak w przypadku Świeżaków, trwa wojna o naklejki. W Sieci można przeczytać zdumiewające historie na ten temat oraz dowiedzieć się o dziwnych propozycjach wymiany.

Wyznanie Lidii: „Mam zamiar zebrać cały GANG ŚWIEŻAKÓW. To mój cel na najbliższe miesiące”

Na profilu facebookowym Spotted: Madka and Tateł pojawiło się jakiś czas temu zdjęcie opisu jednej z nich. Anonimowa matka zaoferowała, że odda komplet bielizny w zamian za naklejki. Przytoczono też wypowiedź osoby, która rzekomo widziała, jak mała dziewczynka próbowała ukraść naklejki ze stanowiska kasjerki, zachęcana przez ojca. Aż trudno w to uwierzyć, w końcu chodzi o zwykłe maskotki. Jednak jak słusznie zauważyła jedna z internautek, akcja Biedronki wyzwala w ludziach pierwotne instynkty. Nie jest ona odosobniona w tej opinii. Niedawno na naszą skrzynkę pocztową trafił mail od Anny, która skomentowała swoje obserwacje dotyczące desperacji w zdobywaniu naklejek. Oddajemy jej głos.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez zuzia (@smerfus_zuzia)

Zakupy robię w dyskoncie od wielu lat. Ten, do którego chodzę najczęściej, znam jak własną kieszeń. Od kiedy pojawiła się akcja ze Świeżakami, mam tam niezły ubaw. Czasami. Bo jednak znacznie częściej kiwałam głową z niedowierzaniem i politowaniem. My, ludzie, potrafimy być tak bardzo prymitywni. I to wtedy, gdy chodzi o rzeczy tak mało istotne, jak maskotki.

Czy ludzka zachłanność jest większa w przypadku Słodziaków? Moim zdaniem nie, ale zaczyna urastać do rozmiarów tej sprzed kilku miesięcy, kiedy w ofercie były Świeżaki. Najgorsze jest to, że w polowanie na maskotki angażuje się małe dzieci. Rodzice uczą je... kraść.

Dwa razy byłam świadkiem sytuacji, kiedy dziecko pod wpływem namowy rodzica, próbowało nielegalnie zdobyć naklejki. Pierwszy raz miał miejsce mniej więcej pod koniec września. Zatrzymałam się na chwilę przed wejściem do sklepu. Było już ciemno. W pewnej chwili usłyszałam rozmowę pomiędzy dzieckiem a rodzicem. Dziecko mówiło: „nie chcę, nie chcę!”. Matka na to: „a słodziaka chcesz?”. Cisza. Znowu matka: „no to biegnij”. Zobaczyłam jak nieduża dziewczynka wychodzi zza niewysokiego muru i kieruje się w stronę wejścia. Weszłam za nią. Postanowiłam, że będę ją obserwować. Mała skierowała się najpierw do kosza z zabawkami. Pogrzebała w nim trochę, a potem pokręciła się po sklepie. W końcu podeszła do kasjerki, która kończyła obsługiwać klientów i zaczęła ją prosić o naklejki. Zachowywała się jak żebraczka. Opowiadała coś o chorym rodzeństwie i braku pieniędzy. Ewidentnie próbowała wziąć sprzedawczynię na litość, ale na szczęście ta się nie dała. Zniechęcone dziecko opuściło sklep z płaczem, odprowadzane niedowierzającymi spojrzeniami innych ludzi. Nie mogłam uwierzyć, że własna matka kazała jej zrobić coś takiego.

Mama tłumaczy, dlaczego nazwała syna Jeronimo Martin: „Wszystkie zakupy robię w Biedronce!”

Anna była też świadkiem innej rozmowy. Tym razem wewnątrz sklepu. Nieznajoma kobieta namawiała dwójkę pociech, aby wykradły naklejki.

- Usłyszałam, jak mówi, że leżą na widoku i wystarczy sięgnąć. Dzieci się wykręcały, ale ta mówiła dalej, że jak ich złapią, nic się nie stanie, „a mamusię mogą za to wsadzić do więzienia”. Przejęte maluchy poszły w stronę kasy. W środku nie było wiele osób. Dzień zmierzał ku końcowi. Postanowiłam zapobiec katastrofie. Skierowałam się za dziećmi do kas i zaczęłam je otwarcie obserwować. Speszyły się i odeszły. Potem jeszcze dwa razy robiły podchody, ale znowu im przeszkodziłam, a potem pojawiła się kasjerka.

To nie były jedyne przygody Anny ze Słodziakami. Najbardziej zaskoczyło ją to, że w akcję bardzo zaangażowała się jej sąsiadka.

- Zawsze uważałam ją za rozsądną kobietę. Czasami zamieniałyśmy kilka słów. Któregoś dnia zauważyłam na tablicy z ogłoszeniami ofertę, w której proponowała oddanie małego kociaka w zamian za jak największą liczbę naklejek. Chętni mieli się zgłaszać do jej mieszkania. Jestem bardzo ciekawa, czy udało się jej coś zdobyć. Szczerze wątpię, ale zapytam przy najbliższej okazji.

Muszę też opowiedzieć o jeszcze jednej żenującej akcji. A właściwie o kolejnej próbie kradzieży. Widziałam jak jedna kobieta próbowała wykraść drugiej z koszyka naklejki. Ta miała je przygotowane razem ze słodziakiem. Niczego nieświadoma oglądała towar, a koszyk leżał z boku. W tym czasie druga zaczaiła się i już wychylała rękę po naklejki, gdy ja wyszłam zza rogu i celowo stanęłam przy koszyku. Spojrzałam na tę kobietę wymownie i już chciałam coś powiedzieć, ale darowałam sobie. Ona spaliła raka i odeszła. Wtedy opowiedziałam o wszystkim kobiecie, która miała naklejki, i doradziłam jej ostrożność. Obie nie mogłyśmy uwierzyć, do czego są w stanie posunąć się ludzie.

Anna podsumowuje swoje wyznanie. Nie ma najlepszego zdania o ludziach.

Czy w BIEDRONCE naprawdę zaoszczędzisz?

- Żyjemy w XXI wieku i uważamy za światowych, tymczasem brakuje nam ogłady. Takie akcje jak Świeżaki czy Słodziaki pokazują prawdziwą naturę niektórych ludzi. Kierują nimi niskie instynkty. Uczą swoje dzieci żebrać i kraść albo sami to robią. A w imię czego? Pluszowej maskotki. Nie spotkałam się jeszcze z czymś bardziej żenującym.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Agnieszka (@mamalove.pl)

Polecane wideo

10 ślicznych plecaków do szkoły
10 ślicznych plecaków do szkoły - zdjęcie 1
Komentarze (9)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 14.10.2018 11:33
Czy ktoś zauważył że ceny poszły tak w górę że te slodziali łatwo jest zebrać. Kiedyś za 100zl można było zrobić zakupy na kilka dni....teraz masakra. Idę do biedry(nie stety mieszkam w takim miejscu że do innych sklepów musiała bym podjechać samochodem/autobusem oprócz zabki oczywiscie) kupuje za 40 zł(czyli za tyle za ile sie dostaje te naklejki) i nie mam nic w koszyku. Dosłownie kilka rzeczy typu ser,bułki, jabłka,mięso i KONIEC!zero ekstrawagancji!!! Kupuje takie podstawowe rzeczy a kasa topnieje jak szalona. Moja pensja stoi w miejscu. Niech rząd wsadzi sobie te 500+,300+,wolne niedziele czy inne programy. Najniższa krajowa to kpina za którą człowiek wegetuje. Zarabiam więcej nic najniższa a i tak opłaty zabierają lwia część wypłaty:(
odpowiedz
Ja. (Ocena: 5) 13.10.2018 20:36
lubię chodzić po tzw 'lumpeksach' i teraz po zakończonej akcji ze świeżakami, przez które kobiety traciły rozum widzę TE ŚWIEŻAKI po 5-8 zł. Wychodzi na to, że kobiety dawały d**y za maks 10 zł. Żenada
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.10.2018 12:47
Choruję na schizofernię, zawsze wydawało mi się że rodzina, dziewczyna, uczucia to nie dla mnie, że jestem za chory i za mało mądry....tymczasem jak obserwuję tych ludzi....oni się po prostu nie przejmują niczym żadną krytyką, wszystko po nich spływa i żyją szczęśliwie chociaż prosto mówiąc to idioci i takie same są te ich rodziny. Chciałbym być tak odporny na świat, życie jak oni...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.10.2018 21:06
Szczerze teraz to nie opłaca się jeździć do biedronki na zakupy, bo o każdej porze są ogromne kolejki. Niech to się już skończy!!!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.10.2018 15:57
przeciez te slodziaki na aliexpress chodza za 20zl
odpowiedz

Polecane dla Ciebie