„Chciałam mieć ślub bez wesela. Niestety mąż zorganizował je bez mojej zgody...”

Ewa ze łzami w oczach wspomina najważniejszy dzień swojego życia.
„Chciałam mieć ślub bez wesela. Niestety mąż zorganizował je bez mojej zgody...”
Fot. iStock
09.10.2018

Bez wątpienia większość kobiet dzień ślubu wspomina jako jeden z najpiękniejszych dni w życiu. Niestety nie wszystkie. Dla niektórych rozpoczęcie wspólnej podróży z ukochanym zaczyna się w wyjątkowo przykry sposób. I nie chodzi wcale o zdradę pana młodego, nieudaną zabawę weselną czy inne „standardowe” przyczyny, z powodu których wymarzony dzień zamienia się w koszmar.

Exclusive: Miałam tanie wesele

Ewa coś o tym wie. Długo czekała na swój ślub, ale okazał się on dla niej jednym z najgorszych przeżyć. Kobieta od tego pamiętnego dnia nie rozmawia ze swoim mężem i rodzicami. W mailu do naszej redakcji opowiada, co się stało.

- Nigdy nie chciałam mieć wesela. Głównie chodzi o to, że nie lubię członków mojej rodziny, ale są też inne powody. Nie przepadam za zabawą tego typu. To znaczy hulankami, oczepinami, piciem i obżarstwem. Nie ukrywajmy – wszystkie te zachowania mają miejsce na weselach, nawet jeśli państwo młodzi starają się przygotować przyjęcie z klasą. Tak naprawdę wszystko zależy od gości. A po moich nie można spodziewać się niczego dobrego.

Pech chciał, że zupełnie inne zdanie na temat wesela miał mój narzeczony, a obecny mąż. Bardzo na nie nalegał. Dominik ma dużą rodzinę i dla nich wszystkich jest niepojęte, jak można nie zorganizować wesela. Na dodatek Dominik ma sporo znajomych. Przez całe swoje życie chodził na wesela i nie mógł się nadziwić, że mam inne zdanie. Powiedział, że stawiam go w bardzo niezręcznej sytuacji, jeżeli nalegam na to, aby obyć się bez wesela. Ja mimo to byłam nieugięta. On chodził smutny, ja z kolei odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam widzieć w dniu ślubu fałszywych uśmiechów swoich krewnych i słuchać ich nieszczerych życzeń. Po prostu nie życzyłam sobie, aby osoby, które źle mi życzą, brały udział w tak ważnej dla mnie uroczystości. Stanęło na tym, że wynajmiemy niedużą salę w restauracji, w której odbędzie się obiad. Zaprosiliśmy kilkanaście najbliższych osób.

W dniu ślubu Ewa przeżyła szok. Kiedy kierowca zajechał przed kościół przywitało ją ponad 100 osób. Na jej pytanie: „co to ma znaczyć”, Dominik odparł: „nie mogłem postąpić inaczej. Rodzina by mi tego nie darowała. Wybacz”.

- W pierwszej chwili miałam ochotę powiedzieć kierowcy, żebyśmy wracali do domu, ale musiałam się opamiętać. Przez szybę widziałam, że wszyscy na nas patrzą. Niechętnie wysiadłam, wsparta na ramieniu męża. Powiedziałam mu wtedy szeptem, że nigdy mu nie wybaczę.

Patrzyłam oniemiała na ludzi, których nie zaprosiłam na swój ślub. Potem skierowaliśmy się do kościoła. Rozpoczęła się msza, a po niej goście złożyli nam życzenia. Miałam wrażenie, że to sen. Czułam się, jakbym grała w filmie. Niestety to była rzeczywistość.

Młoda mężatka zdradza, ile pieniędzy znalazła w kopertach od gości. Do niektórych ma żal

W drodze z kościoła pokłóciłam się z Dominikiem. Kierowca stanął na uboczu. Wysiedliśmy z samochodu i dałam upust złości. Dowiedziałam się, że Dominik zorganizował wszystko za moimi plecami wraz z pomocą rodziców: swoich i moich. Tak się bowiem złożyło, że oni wszyscy byli za organizacją wesela. Moja mama tłumaczyła mi się po wszystkim, że chciała dla mnie jak najlepiej i była przekonana, że w trakcie zabawa jednak mi się spodoba. Nie wierzyłam, kiedy słuchałam tego, co mówi. Ta kobieta, moja matka, najwyraźniej w ogóle mnie nie zna.

Ewa, nie mając wyjścia, wzięła udział w weselu. Co prawda nie było na nim disco polo, a goście zachowali się przyzwoicie, ale i tak czuła się koszmarnie.

- Porażką był już pierwszy taniec. Musieliśmy improwizować, żeby cokolwiek z niego wyszło. Nie zabrakło oczywiście toastu i całowania się do beznadziejnych przyśpiewek. Musiałam tańczyć z wszystkimi wujkami, słuchać nieszczerych komplementów ciotek i znosić natarczywe spojrzenia zgromadzonych. Najgorsze były dla mnie chyba oczepiny. Byłam taka zła na Dominika, że na złość odpowiadałam źle na pytania zadawane przez wodzireja, które miały sprawdzić, jak bardzo zgrani jesteśmy. Wyszło na to, że w ogóle.

Na tym weselu uratowało mnie wino i przyjaciółka, która była równie zaszokowana, co ja. Ona myślała, że ostatecznie zmieniliśmy zdanie i zamiast skromnego obiadu zorganizowaliśmy weselicho. Dopiero ja jej wszystko opowiedziałam. Do Dominika prawie się nie odzywałam. Unikałam go, jak tylko mogłam.

Po tej najgorszej nocy w moim życiu Dominik zdradził mi, jak wszystko zorganizował. Po pierwsze porozmawiał z właścicielem restauracji i zamiast małej sali wynajął całość. To miała być niby niespodzianka dla mnie. Wraz z rodzicami zaprosił pozostałych gości. Dopłacił, ile było trzeba i... tak mnie załatwił. Z krewnymi raczej nie utrzymuję regularnego kontaktu, więc było bardzo małe ryzyko, że plan się nie powiedzie. I w istocie powiódł się...

13 absurdalnych przesądów ślubnych. Dlaczego wciąż w nie wierzymy?

Najgorsze jest dla mnie to, że takie świństwo zrobili mi najbliżsi. Mąż i rodzice. Czuję się zdradzona. Od dnia ślubu minęły trzy tygodnie, a ja do nikogo się nie odzywam. Nie wiem, czy będę w stanie im wybaczyć i zaufać ponownie. W końcu zostałam zdradzona w najważniejszym dniu swojego życia. Nie jestem teraz w stanie powiedzieć, co będzie z moim małżeństwem.

Polecane wideo

Izabela Janachowska stworzyła swoją kolekcję sukien ślubnych
Izabela Janachowska stworzyła swoją kolekcję sukien ślubnych - zdjęcie 1
Komentarze (35)
Ocena: 4.83 / 5
Katja (Ocena: 5) 05.01.2020 15:58
Powiem tak, gdyby to mi narzeczony i rodzina wycięli taki numer to ślub by się nie odbył.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.11.2018 17:16
Jestem najbardziej ciekawa kto zapłacił za to wesele. Nieźle bym się wkurzyła, gdyby mój mąż w tajemnicy przede mną wydał wszystkie oszczędności na wielkie wesele, podczas gdy umawialiśmy się na skromny obiad.
odpowiedz
Maria (Ocena: 5) 30.10.2018 21:56
My wspolnie podjęslimy decyzje, ze robimy po prostu przyjecie i tak zostało do konca. Zaprosilismy znajomych, bliskich i ludzi z pracy. Ludzi bylo sporo bo ostatecznie wyszlo ponad 100, ale sala w domu weselnym pokusa spokojnie tyle pomiescila. Zdecydowalismy sie tylko na uroczysty obiad z deserem i fajerwerki w ogrodzie i naprawde nie rozmiar ma znaczenie, bo dla mnie to był wyjątkowy, klimatyczny dzien
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 10.10.2018 19:12
A jakby gość nie chciał wesela a babka tak to byście mówiły, ze ma postawić na swoim i to Jej dzień wiec ma być szczęśliwa. Podwójne standardy jak nic,takie same jak wyklinanie alkoholików i głaskanie po głowie grubasów
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 09.10.2018 14:33
Tak się po prostu nie robi. Nie robi się czegoś wbrew komuś kto jasno powiedział, że czegoś nie chce. To jest brak szacunku i umniejszanie wartości tej osoby - bo sama się przekona, że niby nie chce, ale zobaczy że będzie fajnie. To samo będzie z remontem domu, kupnem psa, rezerwacją wakacji czy poczęciem dziecka. Okropne zachowanie. A kobiety które tu piszą, że jest sztywna i nic się takiego nie stało - to że dla was by się nic nie stało jest ok, ale nie mierzcie innych swoją miarą. Pomyślcie że umawiacie się z partnerem że nie zrobi pewnej rzeczy. Jest to dla was bardzo ważna umowa. Nagle okazuje się że nie tylko nie dotrzymał słowa ale także probuje przekonać was że to nie było takie ważne i jakoś to przetrawicie. Fajnie? Nie sądzę.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie