Wieloletnie związki na kocią łapę stają się coraz powszechniejszym zjawiskiem. Pary z różnych powodów decydują się na mieszkanie pod jednym dachem, ale jednocześnie nie mają zamiaru zalegalizować relacji. Co ciekawe, już nie tylko faceci są ich głównymi inicjatorami. Coraz częściej można się spotkać u kobiet z opinią, że dobrze jest pomieszkać razem. Niezależnie od tego, czy w przyszłości odbędzie się ślub czy nie.
„Bardzo kocham żonę, ale korzystam z usług agencji towarzyskich”
Ewelina do pewnego czasu była jedną z nich. Dopóki nie okazało się, że jej facet, Radek, po 10 latach nie porzucił jej dla innej. Od czasu bolesnego rozstania minął ponad rok. Niedawno mężczyzna odezwał się do kobiety i wyznał, że pragnie do niej wrócić. Ewelina stanęła przed dylematem.
- Wcześniej nie wyczuwałam znaczenia słów „mąż” i „żona”. Uważałam, że żaden papierek ani ceremonia w kościele nie są mi potrzebne do szczęścia. Byłam jedną z tych osób, które opowiadały się za zdobywaniem partnera przez cały czas. A wiadomo, jak jest w małżeństwie – myślałam sobie. Często zdarza się, że jedna z osób przestaje się starać. Chciałam tego uniknąć. Radek miał identyczne poglądy, więc oboje byliśmy zadowoleni.
Zamieszkaliśmy pod jednym dachem po kilku miesiącach bycia razem. Dwa pierwsze lata były cudowne. Wręcz magiczne. Myślałam, że spotkała mnie miłość niczym z bajki. Oboje bardzo o siebie zabiegaliśmy. Radek raz na tydzień kupował mi kwiaty i zapraszał na romantyczną kolację. Czasami przyrządzał ją w domu, a czasami wychodziliśmy na miasto. Często spotykaliśmy się ze znajomymi i wyjeżdżaliśmy za miasto, ale w naszym życiu nie brakowało też tych najbardziej prozaicznych sposobów spędzania czasu. Właściwie to te ceniliśmy najbardziej. Ja na przykład uwielbiałam nasze rozmowy, gdy oboje zasiadaliśmy w fotelach z kubkami gorącego kakao. Nie wiem sama, w którym momencie zepsuła się ta sielanka, bo w naszym życiu nie wydarzyło się nic dramatycznego.
Radek zaczął spędzać więcej czasu w pracy i z kolegami, a Ewelina zostawała sama w mieszkaniu. Czuła się coraz bardziej samotna i narastały w niej pretensje do ukochanego.
- Mówiłam mu, co przeżywam, a on twierdził, że muszę zaakceptować sytuację, bo nic nie poradzi na to, że musi więcej pracować. Powtarzał też, że związki ewoluują i nasz właśnie wkracza w bardziej dojrzały etap. Byłam na niego wściekła, gdy to mówił, bo jego słowa nijak się miały do zapewnień z początków naszego związku. Wtedy opowiadał, jak ważny w relacji jest romantyzm i podtrzymywanie iskry.
10 lat minęło bardzo szybko. Najlepiej wspominam z nich właśnie te dwa pierwsze. Potem niż nigdy nie było tak samo. Pod koniec tych wspólnie spędzonych lat stopniowo zmieniłam też stosunek do małżeństwa. Zapragnęłam stabilizacji. Radek robił wiele rzeczy bez konsultacji ze mną, a niekiedy wręcz mnie ignorował. Porównywałam jego zachowanie z zachowaniem mężów koleżanek i widziałam kolosalną różnicę. Dziewczyny mówiły mi, że one też były kiedyś w takich związkach, jak ja, i małżeństwo jednak jest lepsze. Facet wie, że nie może sobie pofikać.
Mimo rad koleżanek, Ewelina nie miała zamiaru naciskać na Radka. Zapytała tylko, co on o tym sądzi, ale przez lata jego zdanie się nie zmieniło.
„Mam 40 lat, a moja dziewczyna 21. Czuję się królem życia” (Historia Mariusza)
- Nie pozostało mi nic innego, jak trwać w tej relacji. Poza tym nadal go kochałam. Miałam już też świadomość, że miłość to nie bajka. Składa się ze wzlotów i upadków, a motylki po jakimś czasie mijają bezpowrotnie. Gdy Radek zostawał dłużej w pracy albo wychodził ze znajomymi, ja organizowałam sobie czas na swój sposób. Również wychodziłam ze znajomymi albo zajmowałam się czymś pożytecznym.
Niedługo potem Radek nieoczekiwanie oświadczył, że zakochał się w innej i z nimi koniec.
- Ta wiadomość była dla mnie szokiem. Zawalił mi się cały świat. Nie wyobrażałam sobie życia bez Radka, chociaż nie było między nami idealnie. Miałam nadzieję, że on zmieni jeszcze zdanie i nie przekreśli tego, co między nami było. Niestety jednak się wyprowadził.
Jakoś doszłam do siebie, ale nie było łatwo. Bardzo pomogły mi znajome oraz rodzina. Pociechą okazała się też praca, w której szło mi coraz lepiej. Przestałam myśleć o Radku. Mogę powiedzieć, że udało mi się o nim zapomnieć.
Odezwał się do mnie miesiąc temu i zapytał, co słychać. Próbował namówić na spotkanie, ale za pierwszym razem odmówiłam. On nalegał, więc w końcu dałam się namówić.
Ewelina była bardzo zdziwiona, gdy Radek wyznał, że nie przestał jej kochać, a jego ostatni związek okazał się pomyłką. Mężczyzna zapytał, czy nie chciałaby do niego wrócić.
- W pierwszej chwili odparłam, że nie. Radek bardzo mnie zawiódł. Z dnia na dzień poinformował, że zakochał się w innej. Kto wie, czy wcześniej ze sobą nie sypiali. Niby zapewniał, że nie, ale przecież jaką ja mogę mieć pewność. To na zawsze będzie niewiadoma. Także byłam oburzona jego propozycją.
Radek nie poddał się. Cały czas kontaktuje się ze mną i błaga, żebym dała mu drugą szansę. Gdy ochłonęły we mnie pierwsze emocje, zaczęłam rozważać jego propozycję. Mam 34 lata i niewielkie szanse na to, żeby kogoś poznać. Mężczyźni w tym wieku z reguły są już pozajmowani. Na dodatek mieszkam w niedużym mieście. Grozi mi samotność do końca życia.
5 cech, które uczynią Cię DZIEWCZYNĄ IDEALNĄ w oczach każdego faceta
Może jednak powinnam do niego wrócić? Radek jest jaki jest, ale ja nie chcę być sama. Poza tym nie ma księciów z bajki.Oczywiście powiem mu, że warunkiem mojego powrotu jest ślub. Nie jestem już taka głupia. Nie pozwolę się wykiwać po raz drugi.