Ja i mój chłopak byliśmy parą prawie 3 lata. Gdy zaczęliśmy ze sobą sypiać, na początku - jak większość par - zabezpieczaliśmy się tylko za pomocą prezerwatyw. Ale po pewnym czasie mój chłopak zaczął się na nie skarżyć. Przekonywał, że osłabiają jego doznania i że konieczność nałożenia prezerwatywy tuż przed stosunkiem psuje cały nastrój wypracowany przez grę wstępną. Parokrotnie zdarzyło się też, że zapomnieliśmy kupić nowe prezerwatywy i gdy przyszło co do czego okazało się, że nie możemy się kochać. To zawsze strasznie go denerwowało. Mówił, że nie ma zamiaru ciągle sprawdzać, czy ma kondomy pod ręką i kółko biegać do apteki.
Zobacz również: Jaką rolę meżczyzna pełni w doborze antykoncepcji? Niestety, znikomą...
Dosyć szybko mój chłopak zaczął nakłaniać mnie do tego, żebym przeszła na tabletki antykoncepcyjne. Widocznie musiał wcześniej przygotować sobie argumenty nie do przebicia, bo przekonywał mnie, że pigułki są najbardziej skuteczne i najlepiej chronią przed niechcianą ciążą. Nie interesowało go, że od zawsze miałam problemy z hormonami. Naciskał na to tak długo, aż w końcu się zgodziłam. Nie muszę chyba dodawać, że czułam się po nich okropnie. Po żadnych tabletkach nie czułam się dobrze. Miałam wahania wagi i nastroju, byłam na przemian rozdrażniona i płaczliwa, nie mówiąc już o ochocie na seks. Oczywiście powodowało to coraz częstsze kłótnie z moim chłopakiem. Co więcej, on nigdy nie chciał składać się na zakup nowego opakowania tabletek. Głupio było mi o to prosić, ale kiedy już raz odważyłam się delikatnie to zasugerować powiedział, że on zawsze musiał biegać do apteki do prezerwatywy i że chyba nie oczekuję od niego, żeby kupował damskie pigułki antykoncepcyjne, bo się ośmieszy.
Fot. iStock
W końcu nie mogłam już dłużej znieść mojego samopoczucia z powodu tabletek i powiedziałam mu, że nie zamierzam ich dłużej brać. Zaproponowałam, żebyśmy wrócili do prezerwatyw. Tego dnia doszło między nami do wielkiej kłótni. On powiedział, że seks w kondomach to ostatnia rzecz, na jaką ma ochotę i nie sprawia mu to żadnej przyjemności. Mówił, że zamiast cieszyć się seksem musi nieustannie martwić się o to, czy prezerwatywa się nie zsunie albo nie pęknie. Dodał, że jako kobieta mam o wiele więcej możliwości zabezpieczania się - nie tylko pigułki, ale też wkładki, pierścienie domaciczne czy zastrzyki hormonalne. Nie docierało do niego, że większość tych sposobów antykoncepcji jest przeznaczona dla kobiet, które już rodziły, a ja panicznie boję się igieł i nie zamierzam regularnie dawać się kłuć. Wobec tego mój chłopak wpadł na naprawdę “genialny” pomysł - powiedział, że możemy uprawiać stosunek przerywany, a “w razie czego” ja mam wziąć tabletkę dzień po!
Byłam na niego tak wściekła, że nie wiedziałam, co powiedzieć. Zrozumiałam wtedy, że on w ogóle mnie nie szanuje. Z góry założył, że przejmowanie się antykoncepcją powinno być tylko i wyłącznie moim problemem. Na myśl o ewentualnej wpadce twierdził, że wszystko rozwiąże tabletka “dzień po” - jakby to było coś zupełnie normalnego. W ogóle nie rozumiał tego, z jakim stresem i nerwami wiąże się taka sytuacja.
Po tej rozmowie nie widzieliśmy się chyba przez tydzień. Zupełnie nie wiedziałam, co myśleć. Zależało mi na nim i na naszym związku, ale nie chciałam zmuszać się na coś, co nie było dla mnie dobre, zwłaszcza wobec tak lekkomyślnej postawy mojego chłopaka. W końcu on sam się do mnie odezwał. Powiedział, że seks jest dla niego zbyt ważnym elementem związku, żeby iść w tej kwestii na kompromisy i zerwaliśmy. Mimo wszystko bardzo to przeżyłam. Nie mieściło mi się w głowie, że po takim czasie, jaki ze sobą spędziliśmy potraktował mnie tak przedmiotowo. Myślałam, że może jednak powinnam była zgodzić się na ustępstwa w kwestii antykoncepcji.
Dziś jednak wiem, że postąpiłam słusznie. Zrozumiałam, że z taką różnicą światopoglądową nigdy by nam się nie udało. Cały ten związek nauczył mnie jednego - żeby nigdy nie iść na kompromisy w kwestii swojego ciała i seksualności. To zbyt ważne rzeczy, żeby tak po prostu z nich zrezygnować. A jeśli facet nie potrafi tego zrozumieć, niech szuka szczęścia gdzie indziej.
Ola
Zobacz również: FACET RADZI: Czy tylko kobieta powinna się przejmować antykoncepcją?