Z przerażeniem obserwuję to, co się dzieje wokół Dominiki Gwit. Szczerze mówiąc, przez lata była mi to postać całkowicie obojętna. Mignęła mi w jakimś serialu i wiem, że miała tańczyć z gwiazdami. Schudła, przytyła i na tym moja wiedza się kończy. Dziś staje się dla mnie kimś bardzo ważnym. Symbolem takich ludzi, jak ja, który nie mają figury Anji Rubik i ciągle muszą się z tego tłumaczyć.
Zobacz również: Fala hejtu pod ślubnym zdjęciem Dominiki Gwit. „Otyłość jest obrzydliwa”
Cieszy mnie, że ona nie daje się prowokować i z uśmiechem reaguje nawet na największą podłość. Ale swoje wiem. Na pewno wewnętrznie cierpi. Przeżywa najwspanialsze chwile w życiu, jak ślub i nie może po prostu się tym cieszyć. Wystarczy, że się gdzieś pokaże i już sensacja: zobaczcie, to ta z gigantycznym efektem jojo. A taka była szczuplutka kiedyś…
Pod tym względem i tak ma nade mną ogromną przewagę, bo mnie kilkudziesięciu kilogramów nigdy nie udało się zrzucić.
Świadomie, czy nie, Dominika staje się ambasadorką normalności. Stosunek do niej mówi nam od razu, kim jest człowiek. Jak potrafi ją tylko wyśmiać i zbesztać, to naprawdę nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Jeśli potrafi cieszyć się jej szczęściem - jest osobą otwartą i godną zaufania. Nic pośrodku nie istnieje. Albo się ją kocha, albo nienawidzi. I wcale nie za to, co robi zawodowo.
To przykre, że fajna dziewczyna kojarzona jest wyłącznie z wahaniami wagi. Że niby taka zakłamana, bo kiedyś napisała książkę o odchudzaniu, a jak się sprzedała, to od razu - waga hop do góry i wracamy do starych przyzwyczajeń. Mało kto jest na tyle rozgarnięty, żeby zrozumieć prostą rzecz: pewnie wolałaby być chuda. Nie była w stanie tego utrzymać i na pewno nie jest z tego powodu zadowolona.
Jej największym grzechem jest chyba to, że nie schowała się w ciemnej dziurze. Ma czelność cały czas się pokazywać. Taka gruba i szczęśliwa? Ohyda.
Wiem coś o tym, bo sama borykam się od wczesnego dzieciństwa ze sporą nadwagą. Najlepiej rozumiem, przez co taka osoba przechodzi. Ciągłe upokarzanie i wytykanie palcami. Najgorsze są te niby szepty, które i tak docierają do moich uszu. A wiecie, kto obraża najczęściej? Osoby, które czują się gorsze od ciebie.
Zobacz również: Internautki od kilku dni nie dają spokoju Dominice Gwit. Celebrytka zamieściła kolejne zdjęcia
Taki paradoks, bo są szczupłe i z tego powodu uznają siebie za lepszych. W głębi duszy muszą jednak bardzo cierpieć. Teraz mam sporo dowodów na słuszność tej tezy. Przyjrzałam się profilom hejterów, którzy najbardziej zaciekle atakują Dominikę. I co? Wiele z nich to ładne dziewczyny, ale wygląda na to, że samotne.
Szczupłe i samotne są pod tym względem najgorsze. Myślą, że to im należy się szczęście w miłości. A jest na odwrót - to znienawidzona dziewczyna plus size wyszła za mąż i aż promienieje. One prędko, jeśli w ogóle, tego nie doświadczą.
I raczej się nie dziwię, bo który facet chciałby się wiązać z kimś tak podłym, kto pluje jadem bez powodu? To są małe, mściwe i zwyczajnie chamskie osoby. Zrozpaczone tym, że im w życiu nie wychodzi. A Dominika ma się czym pochwalić, bo jest powszechnie rozpoznawalna, ma fajnego męża, zwiedza świat i wiele osób darzy ją szczerą sympatią.
Ja też od kilku lat jestem w związku z przystojnym i znacznie szczuplejszym chłopakiem. I wiem, jaką straszną zawiść do wzbudza. Także, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Ja też zostanę wkrótce szczęśliwą żoną, a hejterki niech dalej płaczą w poduszki.
Jakoś mi ich nie żal.
Anita
Zobacz również: Dominika Gwit świętuje 30. urodziny. Zobacz, jak zmieniała się przez ostatnie lata