„Wszystkie moje eks miały tak samo na imię. To nie może być przypadek” (Historia Pawła)

Mężczyzna ma wyjątkowego pecha do dziewczyn o imieniu…
„Wszystkie moje eks miały tak samo na imię. To nie może być przypadek” (Historia Pawła)
Fot. Unsplash
20.08.2018

Niektóre imiona kojarzą nam się bardzo pozytywnie, inne – wręcz przeciwnie. Może to być spowodowane przez różne czynniki. Przykład? Platoniczna miłość do danej osoby może sprawić, że jej imię wyjątkowo nam się spodoba. I na odwrót: traumatyczny związek z kimś innym automatycznie sprawi, że jego imię będzie nam przywodzić na myśl same niemiłe wspomnienia.

Wie coś na ten temat Paweł, który ma wyjątkowego pecha do kobiet o pewnym imieniu. Jak sam twierdzi, to nie może być przypadek. Czy wszystkie dziewczyny noszące to imię są kiepskim materiałem na partnerkę, czy raczej Paweł wyolbrzymia swój problem i jest zwyczajnie uprzedzony?

Oceńcie.

Znaki zodiaku, które męczą się w związku. To będzie trudna miłość



Z góry przepraszam wszystkie Pauliny, które to czytają, ale szczerze nie znoszę waszego imienia. Każda Paulina, z którą się spotykałem, okazywała się beznadziejnym materiałem na partnerkę. Zdrady, kłamstwa, kłótnie. Wszystkie fundowały mi jakąś związkową traumę.

Paulina numer 1

Poznałem ją jeszcze na studiach, na jednej z imprez w akademiku. Wygląd 9/10, ale charakter miała paskudny. W sumie spotykaliśmy się tylko trzy miesiące, bo ważniejsze ode mnie były ciągłe imprezy.

Flirtowała z kim popadnie. Życzliwi kumple donosili mi o jej kolejnych „podbojach”. Nie chciałem jej od razu skreślać, bo była ładna, ale po jej kolejnym wyskoku stwierdziłem, że trzeba mieć godność.

Dałem jej ultimatum: ja albo imprezy. Pokłóciliśmy się o to w końcu tak strasznie, że już nie było czego ratować. Zerwaliśmy.

Paulina numer 2

Tę dla odmiany poznałem w pizzerii. Pracowała tam jako kelnerka. Byłem wtedy akurat z kumplami i wszyscy ślinili się na jej widok. Mnie też się od razu spodobała. Wyglądała jak modelka, tylko nie była tak wychudzona. Krągłości miała tam gdzie trzeba, do tego długie, brązowe włosy, które się ładnie kręciły. Do dzisiaj jak sobie o niej myślę, to muszę przyznać, że była chyba najładniejszą dziewczyną, z którą się spotykałem.

Tamtego dnia jakoś udało mi się wyciągnąć od niej numer telefonu i nawet nie zniechęciło mnie to, że nazywa się Paulina. Wtedy jeszcze nie miałem tak kiepskiego zdania o kobietach noszących to imię. Poza tym w ogóle nie jestem przesądny.

Przez jakieś 2-3 tygodnie było między nami naprawdę OK. Potem zaczęły się problemy. Okazało się, że ciągle ma kontakt ze swoim byłym, który w dodatku miał żonę i małe dziecko. Nie przeszkadzało jej to, że wcześniej dawał jej obietnice bez pokrycia, a w końcu ją wystawił, bo zdecydował się ratować swoje małżeństwo. Ona nadal czuła do niego słabość i ciągle pisała z nim na Facebooku.

Nie zliczę, ile razy zdarzały się sytuacje, że siedziała z nosem w telefonie i ściemniała mi, że pisze z przyjaciółką. Odkryłem jej ściemy, ale w ogóle nie czuła się winna. Nie była skruszona, nie przeprosiła, tylko zrobiła mi awanturę, że ją szpieguję. Nie mogłem być z kimś takim i zerwałem.

Paulina numer 3

Ta okazała się najgorsza. Wariatka z Tindera. Po Paulinie numer 2 zrobiłem sobie dłuższą przerwę od związków. Koledzy namówili mnie po jakimś czasie na założenie konta na Tinderze i poszukanie szczęścia (choćby przygodnego) właśnie tam. Początkowo wyśmiewałem ten pomysł, ale w końcu się skusiłem. Teraz żałuję, bo poznałem tam Paulinę numer 3.

Ładna, jak poprzednie dwie, i równie pokręcona. Seks chciała uprawiać na pierwszej randce, a na drugiej się do mnie wprowadzić. Po dwóch tygodniach miała już wybrane imiona dla naszych dzieci i datę ślubu. Czułem się osaczony, bo nie szukałem nikogo na stałe. Kiedy na spokojnie jej wyjaśniłem, że narzucone przez nią tempo jest dla mnie za szybkie, zaczęła się na mnie mścić.

Wypisywała do moich kumpli i prosiła ich o wstawienie się za nią. Zostawiała mi na Facebooku i Instagramie kompromitujące komentarze. Groziła, że upubliczni moje nagie zdjęcia, a nawet że porozmawia z moimi rodzicami i wygarnie im, jak źle mnie wychowali.

Przez kilka tygodni napsuła mi krwi i w końcu się odczepiła. Niesmak jednak pozostał.

Już nigdy nie zwiążę się z dziewczyną o imieniu Paulina, bo to są delikatnie mówiąc, wariatki. To nie może być przypadek, że wszystkie trzy związki, które okazały się dla mnie traumatyczne, były akurat z dziewczynami nazywającymi się identycznie. Paulina to nie imię, to stan umysłu.

Pozdrawiam,

Paweł

Do tej pory nie uważałaś, że twój facet to narcyz? 3 rodzaje „masek”, za którymi chowają się kryptonarcyzi

Polecane wideo

Hejterzy współczują jej ciąży. Nie uwierzysz, kto jest ojcem dziecka
Hejterzy współczują jej ciąży. Nie uwierzysz, kto jest ojcem dziecka - zdjęcie 1
Komentarze (6)
Ocena: 5 / 5
Kolezaneczka (Ocena: 5) 24.01.2024 10:20
Mam przyjaciółkę o imieniu Paulina i jest najbardziej pokręconą osobą jaką znam.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 20.08.2018 17:27
Potwierdzam, Pauliny to niezrównoważone osoby.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 20.08.2018 09:57
Ja jestem Paulina i potwierdzam nie jestem do końca normalne xD
odpowiedz
Ja (Ocena: 5) 20.08.2018 07:53
Znam 2 obie lubia sie awanturowac o wszystko
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 20.08.2018 07:48
Ja mam tak z Piotrami ?
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie