Mówi się, że nie ma miłości bez zazdrości. Obojętność względem partnera i przymykanie oka na jego flirty czy wyskoki nie może przecież prowadzić do niczego dobrego. Z drugiej strony zazdrość nieraz przybiera na sile w taki sposób, że staje się chorobliwa i zakrawa o prawdziwą obsesję. Wtedy związek przeradza się w koszmar, który z miłością nie ma nic wspólnego.
LIST: „To imię psa czy dziecka?”. Wszyscy śmieją się z tego, jak nazwałam córkę
Marta i Paweł są razem od 8 miesięcy. Początkowa fascynacja i bezgraniczne zaufanie z czasem ustąpiły miejsca poważnym napadom zazdrości ze strony mężczyzny. Marta nadal jest zakochana, ale coraz trudniej znosi słowne ataki ze strony partnera.
Oto jej historia.
Fot. iStock
Nie rozumiem, jak można jednocześnie kogoś kochać i umyślnie go ranić. Czy to w ogóle jest miłość? Od mojego chłopaka, Pawła, codziennie słyszę „kocham cię”, „jesteś dla mnie wszystkim”, „nie wyobrażam sobie życia bez ciebie”, a równocześnie potrafi być dla mnie taki okrutny. Zawsze był o mnie zazdrosny (jesteśmy razem od 8 miesięcy), ale od kilku tygodni jego zazdrość stała się wręcz chorobliwa. Wmawia mi, że celowo kuszę obcych facetów. Złości się, kiedy zakładam na siebie sukienki, bo wyglądam wtedy „zbyt seksownie”. Jak pomaluję usta szminką to od razu podejrzewa, że wybieram się na jakąś randkę za jego plecami. Obłęd.
Przykładowa sytuacja z początku tego tygodnia: siedzieliśmy sobie w kawiarni, trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy. Obsługiwał nas bardzo miły kelner, który zachowywał się bez zarzutu. Pytał, czy wszystko nam smakuje, dyskretnie sprzątał naczynia ze stolika, uśmiechał się do nas obojga (!). Standardowa obsługa. Kiedy położył na stole rachunek i Paweł wyjął portfel, żeby zapłacić, zaproponowałam, że dam kelnerowi jakiś napiwek. Nie sądziłam, że zdenerwuję tym mojego chłopaka.
Fot. iStock
W jednej sekundzie zrobił się czerwony na twarzy. Nie pozwolił mi dorzucić napiwku, złapał mnie za rękę i wyprowadził z kawiarni. Na zewnątrz zaczął się na mnie wydzierać. Mówił okropne rzeczy typu że pewnie tamten wpadł mi w oko i najchętniej zamiast napiwku to bym temu kelnerowi swój numer telefonu zostawiła.
„Seks z moim facetem trwa pół minuty”
Patrzyłam się na niego otępiała i nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.
Zresztą, to nie pierwsza tego typu sytuacja. Raz zostawił mnie samą w metrze, bo ubzdurało mu się, że jakiś facet, który siedział naprzeciwko nas, się na mnie gapi. Poczuł się tym urażony. Syknął mi tylko do ucha, że skoro się tak wystroiłam to on nie będzie przeszkadzał i odstraszał „moich adoratorów”, po czym wysiadł na pierwszej lepszej stacji.
Fot. iStock
Zdarzało się także, że zabraniał mi wychodzić z domu w jakiejś spódnicy czy sukience „bo wyglądam w niej zbyt seksownie” i to jest „widok tylko dla niego, a nie dla innych”.
Na początku te jego napady zazdrości bardzo mi pochlebiały. Myślałam sobie, że musi mnie bardzo kochać, skoro jest taki zaborczy. Poza tym to nie jest tak, że ciągle są awantury. Bardzo często dostaję od niego kwiaty bez okazji, komplementuje mnie, seks uprawiamy praktycznie non stop. Wiem, że bardzo mu na mnie zależy, ale z drugiej strony nie zawsze czuję się w jego towarzystwie komfortowo. Jestem wolnym człowiekiem i nie chcę, żeby to facet decydował, jak mam chodzić ubrana, umalowana czy z kim mam rozmawiać.
Nie chcę z nim zrywać, ale nie wyobrażam sobie związku, w którym na każdym kroku jestem posądzana o zdradę. Pomocy. Czy kogoś takiego da się jeszcze zmienić? Jak to zrobić?
Marta