W przyszłym roku zdaję maturę, ale szczerze mówiąc, to nie jest teraz mój największy problem. Od kiedy pamiętam zazdrościłam mojemu rodzeństwu, kuzynom i starszym znajomym studniówek. Dla mnie to było coś tak odległego i nierealnego, a bardzo chciałem też to przeżyć. Wyobrażałam sobie wiele razy, jak będzie wyglądała moja. Myślałam nawet nad sukienką.
Teraz, kiedy zostały niecałe 2 miesiące, wszystkiego mi się odechciewa. W szkole niedawno było zebranie i rada rodziców z dyrekcją wszystko ustalili nie pytając nas o zdanie. Miała być impreza życia, a zapowiada się jakaś tragedia. I to bardzo droga tragedia. Nie podoba mi się praktycznie nic z tych planów. Nie jestem w tym sama, bo rozmawiałam już z wieloma osobami.
Zastanawiam się nawet, czy w ogóle jest sens tam iść. Nie wiem, czy nie lepiej żyć marzeniami, niż tak bardzo się rozczarować. Wiecie co oni wymyślili?
Zobacz również: Schudła 65 kg w rok, żeby na studniówkę założyć wymarzoną sukienkę. Jej dieta może jednak budzić kontrowersje...
fot. Unsplash
Nie pochodzę z dużego miasta, więc u nas do dyspozycji jest praktycznie jeden taki większy lokal, gdzie można by to zorganizować. W poprzednich latach maturzyści bawili się poza naszą gminą. Organizowano autokar, a potem rodzice odbierali wszystkich samochodami. Fajne miejscówki i nikt nie narzekał. Nasz rocznik jest jakiś wyjątkowy, bo tylko dwie klasy, więc wybrali coś na miejscu. To nawet nie jest restauracja, ale ośrodek kultury. Tam nic nie ma poza stołami.
Szkoda, że nie mogę wam tego pokazać, ale naprawdę dramat. Ma być co prawda DJ i catering, ale fajnej restauracji czy hotelu to z tego nie zrobią. To już chyba wolałabym się bawić na sali gimnastycznej. Przynajmniej byłoby taniej i miejsce bardziej przyjazne. Teraz dogrywane są szczegóły i w tym celu przeprowadzono ankietę.
Uczniowie ostatnich klas mieli wskazać, co chcieliby zjeść, jaką muzykę lubią i tak dalej. Mam znajomą w samorządzie i ona zna wstępne wyniki. To jest jakiś DRAMAT.
Zobacz również: Studniówkowe wpadki
fot. Unsplash
Ci ludzie są jacyś dziwni. Nie chcą wystawnej imprezy, którą zapamiętają do końca życia. Szykuje się zabawa, jak u cioci na imieninach. Ma być sałatka jarzynowa, rosół, filet z kurczaka i frytki. Mnie się marzyło coś bardziej wyjątkowego. Takie rzeczy wszyscy jedzą na co dzień. Co do muzyki, to oczywiście wygrał polski pop i disco polo. To oznacza, że nic innego nie puszczą. Rozumiem, że każdy ma inny gust i większość rządzi, ale bez przesady.
Z przecieków wiem, że będzie całkowity zakaz picia alkoholu. Zabawa ma się zacząć o 19, a do 23 budynek ma być już pusty. Do pomocy zaangażują kilku nauczycieli i do tego jeszcze rodziców. Także kontrola będzie totalna. Każdy ma się określić czy przyjdzie sam, czy z osobą towarzyszącą i nie będzie można tego zmienić. Inaczej zaliczka przepadnie.
Finansowo też nie wygląda to najlepiej. Wstępnie wyliczyli 200 zł za ucznia i 150 za osobę towarzyszącą. 350 zł za takie atrakcje w takim miejscu? Kpina!
Zobacz również: Tak wyglądała studniówkowa sukienka Gigi Hadid!
fot. Unsplash
Ogólnie odechciewa mi się wszystkiego. Mam znajomych w różnych zakątkach Polski i oni imprezują tak, jak należy. Hotele, muzyka na żywo, wystawne menu, toasty, animator organizujący zabawy. Wtedy to wygląda jak prawdziwy bal dla młodych. U nas zapowiada się raczej nasiadówka przy kotlecie i Zenku Martyniuku. Za 350 zł. O 22:30 pewnie nas wygonią.
Jeśli studniówka ma jakiś wpływ na wynik matury, to chyba zacznę się przygotowywać do poprawki. To będzie całkowity niewypał. Niestety, nie wszyscy to rozumieją i znam osoby, które są zachwycone. Im niewiele potrzeba do szczęścia. Myślą już tylko, jak przemycić flaszkę do środka i wypić ją w WC.
Czy to dziwne, że oczekiwałam czegoś więcej?
Martyna