Ostatnio zrobiła się straszna afera, bo jakaś kobieta wystąpiła w programie randkowym TVP i powiedziała, że szuka dobrze zarabiającego partnera, który zapewniłby jej godny byt. Rzeczywiście skandal. Przecież żadna z nas nie potrzebuje pieniędzy do życia, a związać możemy się z byle żulem spod sklepu. Okropne zakłamanie. Myślę, że podobne priorytety mam ja, ty i wszystkie dziewczyny razem wzięte.
Ktoś wreszcie powiedział głośno i wyraźnie, że relacja z facetem nie opiera się tylko na przytulaniu i czułych słówkach. Żeby było fajnie, potrzebny jest też komfort i bezpieczeństwo finansowe. Bo co to za przyjemność tkwić w związku, w którym trzeba się ciągle szarpać i martwić? I nie przekonują mnie argumenty w stylu: skoro taka z niej materialistka, to może niech ona jego utrzymuje.
Nawet w XXI wieku podział ról jest chyba dla wszystkich jasny. To przede wszystkim mężczyzna odpowiada za kasę, a kobieta zajmuje się całą resztą.
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: Dlaczego (prawie) każda kobieta to utrzymanka?
fot. Unsplash
Nie wiem, co o tym myślicie, ale dla mnie uczestniczka tego programu jest w jakimś sensie bohaterką. Trzeba mieć charakter, żeby przeciwstawić się zakłamaniu. Szkoda, że teraz spadają na nią gromy, bo miała czelność nie zakochać się w facecie, który od początku mówi: ledwo wiążę koniec z końcem. Bo na pewno każda inna byłaby zachwycona takim stanem rzeczy. Oj, jaki on słodki i nieporadny…
Ja też się przyznam, że szukam partnera, który zarabia dobrze i będzie w stanie mnie utrzymać. Może jestem staroświecka, ale odpowiada mi układ, że on zarabia i troszczy się o sprawy przyziemne, a ja leżę i pachnę. Taka dopieszczona kobieta od razu lepiej wygląda, zawsze ma ochotę, nie marudzi. I nie mówcie, że to szukanie naiwniaka i sponsora. To, że ukochany zapewnia nam wszystko, to żadna zbrodnia.
Sama się nad tym zastanów. Która sytuacja lepsza - kiedy mężczyzna ma głowę do interesów i niczego mu nie brakuje, czy ledwo sobie radzi i sam oczekuje wsparcia?
Zobacz również: LIST: „Jestem utrzymanką bogatego faceta i dobrze mi z tym! Sponsoring to dla mnie żaden wstyd!”
fot. Unsplash
Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Wolę być z kimś, kto nie żyje od pierwszego do pierwszego, ale stać go na rozpieszczanie mnie i realizowanie wspólnych marzeń. Niestety, w Polsce to jest źle widziane i niestety mało realne. Facetów, którzy sprostają takim wymaganiom można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta jakaś taka niezaradna, niewykształcona, dająca się pomiatać. Po prostu nie mój typ.
Nie miałabym nic przeciwko, gdybym nie musiała pracować i mogła polegać na opiekuńczości partnera. Szukam takiego, dla którego powiedzenie „co moje, to twoje” nie jest tylko pustym sloganem. Chętnie zajmę się domem, urodzę mu dzieci, będę kochanką, powierniczką, towarzyszką podróży i tak dalej. Nie spracowaną kobietą, która nie ma czasu i siły o siebie zadbać.
I nie mówcie mi, że same byście tak nie chciały. Takie pragnienie to chyba istota kobiecości. Jesteśmy kruche i słabsze. Potrzebujemy oparcia w płci przeciwnej.
Zobacz również: Jak znaleźć sponsora?
fot. Unsplash
Wracając do pani z tego programu telewizyjnego. Od razu pojawiły się głosy, że jest wyrachowana i bezczelna. Sama powinna wziąć się do roboty, a nie żerować na biednych facetach. Chyba czegoś nie rozumiecie… Ona nie szuka idioty, którego uda jej się omotać i wykorzystać. Po prostu interesuje ją partner, któremu taki stan rzeczy odpowiada. A uwierzcie, że tacy wciąż chodzą po świecie.
Wielu ich nie ma, więc pewnie dlatego sama wciąż jestem singielką. Ale myślę, że wreszcie ten jedyny się trafi. Na razie chodzę do pracy i drżę o przyszłość. Jak dobrze ulokuję uczucia, to zajmę się przyjemniejszym życiem. Nie jako utrzymanka, ale jego ukochana kobieta. Taka, która ma czas o siebie zadbać i jest wdzięczna. Nie nazywajcie mnie i tej kobiety z TV pijawkami. Zupełnie nie o to chodzi.
To nie od nas zależy, że pieniądz wciąż rządzi światem. I uczuciami też.
Renata