LIST: „Tak, wybrałam cesarkę na życzenie, bo idę na łatwiznę. Boję się bólu i rozwalonego krocza!”

Dominika twierdzi, że nikt nie ma prawa jej oceniać. Sposób porodu nie ma znaczenia.
LIST: „Tak, wybrałam cesarkę na życzenie, bo idę na łatwiznę. Boję się bólu i rozwalonego krocza!”
Fot. Thinkstock
03.09.2017

Spodziewam się dziecka i rozwiązanie już całkiem niedługo. Dosłownie kilka tygodni. Czuję się nieźle, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby ludzie nie wkładali nosa w moje krocze. A takie odnoszę wrażenie, kiedy komentują moje wybory. Co ich to obchodzi w jaki sposób urodzę i dlaczego taką podjęłam decyzję? Niech dziecko będzie zdrowe i tyle powinno ich interesować.

Już na początku ciąży stwierdziłam, że naturalny poród jest ponad moje siły. Przez pierwsze tygodnie często wpadałam w panikę i po głowie chodziły mi nawet okropne myśli o usunięciu. Nigdy bym tego nie zrobiła i dzisiaj mi za siebie wstyd, ale tak było. Strach był większy, niż zdrowy rozsądek. Na szczęście jest na to rozwiązanie. Urodzi za mnie lekarz. Efekt ten sam, czyli dziecko, ale przynajmniej bez koszmarnego bólu.

Przyznaję się, że robię to z wygody i poszłam na łatwiznę. Inaczej nie potrafię i tyle w tym temacie. Przecież to żadna zbrodnia. Nie każda z nas jest typową matką Polką i bohaterką. Ja na pewno nie.

Zobacz również: Rodziłaś przez cesarkę? Żadna z Ciebie matka...

 

cesarka na życzenie

źródło: freestocks.org / Unsplash

Czego boję się w porodzie siłami natury? Ogólnie wszystkiego. Bólu, krwi, rozerwanego krocza, komplikacji i nawet nie chcę sobie więcej wyobrażać. W przypadku cesarki będzie to ograniczone do minimum. Znieczulą mnie, nic sobie nie uszkodzę, krwi nie zobaczę, bo będę miała nogi do góry i ogólnie same plusy. Jasne, że to poważny zabieg i zostanie blizna, ale godzę się na taki układ. Coś za coś.

Ktoś powie, że tak nie można. Że cesarka to ostateczność. Uległam modzie i źle robię. Jeśli modny jest brak bólu i komfort psychiczny, to tak - uległam obowiązującym trendom i z uśmiechem na ustach dam sobie rozciąć brzuch. A mówiąc serio - i co z tego? Ja miałam do wyboru w miarę spokojnie przeżyć ciążę i czekać z nadzieją na rozwiązanie albo oszaleć ze strachu. Z nerwów mogłabym nawet poronić.

A tak czekam sobie na wyznaczony termin i niczym się nie martwię. To się ludziom nie podoba, bo macierzyństwo kojarzy im się z heroizmem i wyrzeczeniami.

Zobacz również: Młoda mama pokazuje brzuch po cesarce. Czegoś takiego jeszcze nie widziałaś!

cesarka na życzenie

fot. iStock

W takim razie nie będę tradycyjną mamą, która czerpie satysfakcję z cierpienia. Jestem wygodnicka i lubię mieć wszystko podane na tacy. Poród uważam za przerażający spektakl, w którym najchętniej bym nie uczestniczyła. Tak się niestety nie da, więc niech przynajmniej odejdzie poczucie, że przez krocze przeciska mi się głaz. Blizna na brzuchu szybko się zagoi, a ja będę w pełni sprawna.

Robię to też dla mojego faceta. Nie chcę być dla niego obrzydliwą babą w rozwalonym tym i owym. Wrócę z porodówki w nienaruszonym stanie (nie licząc podbrzusza) i wszystko będzie po staremu - fajny seks i w ogóle. Bo szczerze mówiąc, to tego bałam się tak samo, jak bólu. Że partner przestanie we mnie widzieć seksowną laskę, a dostrzeże potwora z krwawiącą waginą.

No więc tak - mówcie sobie, że idę na łatwiznę i może faktycznie tak jest, ale to moje życie. Mój wybór. Szkoda, że niektórzy tego nie rozumieją.

Zobacz również: Dlaczego zdjęcie po cesarskim cięciu bije rekordy popularności?

 

cesarka na życzenie

źródło: Bonnie Kittle / Unsplash

O ile moja rodzina wspiera mnie w mojej decyzji, tak ze strony teściów słychać jakieś pojękiwania. Według nich niepotrzebnie nastawiłam się na cesarkę, bo wcale nie będzie tak źle i spokojnie urodziłabym naturalnie. Jak normalna kobieta. W domyśle, że ja normalna nie jestem. Według nich jestem rozpieszczoną księżniczką i moje nastawienie do porodu jest złym sygnałem. Że niby nie sprawdzę się jako matka, bo stawiam swoją wygodę na pierwszym miejscu i nie będę potrafiła się poświęcić.

Większej bzdury dawno nie słyszałam. Mam koleżanki po cesarskim cięciu i sposób urodzenia dzieci na pewno nie wpłynął na ich zaangażowanie. Są cudownymi mamami i ja też planuję taka być. Po kilku latach blizna na brzuchu jest mało widoczna, dla swoich facetów wciąż są seksownymi laskami i wszystko gra. Mój partner wręcz się ucieszył, że tak to sobie wymyśliłam.

Co to w ogóle obchodzi postronnych ludzi? Poród to poród, dziecko to dziecko, a matka to matka. Bez względu na to, czy maleństwo wydostanie się z niej tą czy inną stroną. Dziewczyny, nie dajcie się tej presji i jeśli myślicie podobnie jak ja - po prostu to zróbcie.

Dominika

Polecane wideo

Komentarze (45)
Ocena: 5 / 5
Racja (Ocena: 5) 29.05.2018 12:50
Tez moga byc powiklania po jednym i drugim porodzie ale do kazdego powinna nalezec decyzja ktore wybiera. Jedno i drugie ma wady i zalety a kazdy ma inne priorytety. Moze i dluzej wraca sie do zdrowia po cc ale przynajmniej rzeczywiscie jest pewnosc ocalonego krocza. Pozatym uwazam ze dla dziecka rzeczywiscie bezpieczniejsze jest cc niz przeciskanie sie przez ciasny kanal w ktorym moze utknąć, polmac sie lub owinac pepowina. Po co takie nagle komplikacje' jak kto woli kazdego sprawa to jest osobista
odpowiedz
Racja (Ocena: 5) 29.05.2018 12:45
Ja przed porodem naruralnym naczytalam sie bzdur o wyrozumialosci poloznych i standardach okoloporodowych zakazujacych nacinania krocza. Naczytalam sie ze prawdopodobnie nie peknie i ze wszystko bedzie ok. Alez sie zawiodlam na tych internetowych bzdurach!!! Nikt na porodowce nie zwraca uwagi na twoj plan porodu. Krocze nacinane jest rutynowo i do tego krzywo byle jak zszyte. Od porodu minely trzy lata a ja do dzis placze jak mysle o tym jak bardzo zostalam skrzywdzona podczas porodu. Zaufalam im i do dzis żałuję jak moglam być tak naiwna. Gdybym wtedy zdecydowala sie na cesarskie ciecie dzis bylabym jak przed tym tragicznym traumatycznym wydarzeniem. Wesola szczesliwa usmiechnieta i spelniona. A teraz jestem jak sparalizowana. Wiem ze ludziom dzieja sie gorsze rzeczy ale dla mnie to tragedia. Brak satysfakcji i poczucia atrakcyjnosci byl dla mnie bardzo wazny a stracilam to przez porod sn. Gdyby personel szpitala bardziej dbal o rodzące i staranniej zszywal krocze (bo.da sie) napewno ilosc cc byla by znacznie mniejsza. A tak sama zaluje z calego serca jak moglam dac sie na to nabrac. Zaluje ze nie mialam cc i gdybym mogla cofnac czas juz nigdy nie urodzilabym wtedy naturalnie. Decyzja o cc dla kogos kto noe chce zostac matka teresa ii męczennikiem i poswiecac sie kiedy nie musi jest bardzo dobra.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 19.09.2017 13:44
Trochę mnie ten list rozbawił... Sama jestem kilka tygodni przed porodem, i w moim przypadku też będzie cesarka. Jednak ze względów psychiatrycznych. Nerwica lękowa, depresja leczona od kilku lat. Z obawy, że odrzucę dziecko, przez ból, który może dość wpłynąć na moją psychikę lekarz zadecydował o cesarce. Byłam już 5 lat temu rozcinana w miejscu cesarki. Zabawne jak kobiety w większości myślą, że cesarka i już będzie dobrze. Otóż nie, trzeba pilnować by do rany nie dostało się zakażenie, do tego ciało dochodzi do siebie nawet trzy miesiące i dłużej w zależności od organizmu. A tu przy małym dziecku niestety, nie ma to że boli, trzeba wstać do dziecka. Pominę już dobre aspekty jak kangurowanie, na szczęście żyjemy w takich czasach, że to mąż lub partner mogą zastąpić partnerkę w kangurowaniu po porodzie. Sam okresu połogu, faktycznie może trwać krócej i być mniej obfity, jednak to zależy od organizmu kobiety. Co do samego zabiegu, niestety jest krew, jest dren i o ile w przypadku normalnego zabiegu możesz sobie poleżeć 2 dni na sali pooperacyjnej, tak tu niestety tak nie jest. Trzeba przecież dziecko do piersi przystawić, a blizna jest na tyle nisko, że dziecku i matce to nie przeszkadza. Chyba, że mama choruje na cukrzycę przyjmuje insulinę no to wtedy można zapomnieć o karmieniu piersią.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 10.09.2017 21:56
Mam dwójkę dzieci. Pierwsze rodziłam naturalnie- 3,5 godziny bólu... 30 sekund co 3 minuty. Jeden szew. 2 godziny po porodzie wstałam, poszłam pod prysznic. Byłam w pełni sprawna, samodzielna. Opiekowałam się dzieckiem od pierwszych godzin. Pochwa bez zmian względem stanu sprzed ciąży. Seks tak samo satysfakcjonujący. Drugi poród- planowane CC ze wskazań medycznych. bólu ok. tygodnia, z tego 3 dni koszmarnego. Samodzielna w porównywalnym stopniu jak po naturalnym byłam po ok. tygodniu, blizna na pół brzucha. Seks nie istnieje- szwy na macicy spowodowały, że orgazm jest tak niesamowitym bólem (najprawdopodobniej blizna na macicy jakaś), że nie mogę nawet myśleć o zbliżeniach. Okresy zrobiły się również bolesne. Dla mnie CC to jest właśnie ból. Nie dość, że ten pooperacyjny, to również ten, który został mi na całe życie... CC to OPERACJA!
odpowiedz
B (Ocena: 5) 05.09.2017 04:33
Owszem jest krew przy cesarce jak i porodzie naturalnym ale wkurza mnie wtykanie nosa w nie swoje sprawy, i mówienie kobiecie jak ma rodzic własne dzieci. Każda wie która metoda jest lepsza, szybsza i mniej bolesna ale ostateczna decyzja należy do niej,a przynajmniej powinna. Ja jestem w ciąży bliźniaczej, to moja 1 ciąża nie wiem jak się skończy, chciałabym naturalnie ale dopuszczam możliwość pewnych komplikacji jak np. Ułożenie posladkowe jednego z dzieci. Jednak jestem pietnowana i to przez własną mame tak jakby nie rozumiała że nie wszystko zależy ode mnie i ile razy bym jej nie mówiła że chce rodzic SN to ona i tak swoje już sobie ubzdurala że ja z własnej woli będę rodzic cc i że to takie złe. Nawet jeśli bym miała wybór którego nie mam to to nie jest niczyja sprawa nawet jej, niestety ale ludzie lubią się wtrącać ona jak nas rodziła to nie było nawet usg i znieczulenia, taka dumna z siebie ze można to wszystko tak przeżywać i czuć jakby żyła w dzisiejszych czasach to podejrzewam że wzielaby znieczulenie bo po prostu by mogła, wtedy nie miała wyjścia. Czasy się trochę zmieniły, położne nie są za sympatyczne nacinaja krocze bez wskazań medycznych, nie dają znieczulenia chociaż ból jest podejrzewam że ogromny, nie pozwalają rodzic w wygodnej pozycji, więc nie dziwne że kobiety zwyczajnie boją się rodzic naturalnie.. Ale zostawmy decyzję im i nie zaglądamy im do krocza, każda z nas będzie kochać swoje dzieci najbardziej na świecie nie zależnie jak przyjdą na świat.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie