To ostatni moment, żeby coś ewentualnie zmienić, więc proszę o pomoc. Mój pomysł pewnie wyda się szalony, ale taka właśnie jestem. Nie lubię prostoty, nudy i oklepanych rzeczy. Nie chodzi o to, że silę się zawsze na oryginalność. Po prostu taki jest mój styl. Jestem energiczna, przebojowa i odważna. Gdyby tak nie było, to pewnie nie przyjęłabym oświadczyn. Hehe…
Niestety, ślub i wesele mają to do siebie, że zazwyczaj wyglądają tak samo. Kościół, biała sukienka, rosół, oczepiny. Identyczny scenariusz za każdym razem. Zmienia się tylko sceneria i postaci. Chciałabym tego uniknąć i stąd wziął się ten pomysł. Postanowiłam, że chociaż pierwszy taniec będzie wyjątkowy. Nie do jakiejś kolejnej łzawej ballady, ale energetycznego kawałka, przy którym aż chce się szaleć.
Wybrałam polski utwór disco, może nawet disco polo. Jest o tańcu i o rudej, więc idealnie pasuje.
Zobacz również: Nie zgadniesz, co zrobiła na własnym weselu ta PIJANA PANNA MŁODA (Ale wstyd!)
źródło: Anne Edgar / Unsplash
Sama jestem ruda i szalona, więc „Ruda tańczy jak szalona” to był dla mnie naturalny wybór. Chcę, żeby było nietypowo i odważnie. Myślę, że ten cel osiągnę, ale wiadomo, że mam pewne obawy. Najpierw może posłuchajcie, jeśli nie znacie.
Nie jest to typowy hymn miłości, przy którym wszyscy goście się rozkleją. Ale nie o to mi chodzi. Chcę, żeby wesele było radosne, z uśmiechem i trochę nieprzewidywalne. Tego goście na pewno się nie spodziewają. Ale czy to nie będzie dla nich zbyt duży szok?
Zobacz również: Problem Oli: „Dałam młodym pustą kopertę. Chyba się domyślili, że w środku nie było pieniędzy...”
źródło: Alvin Mahmudov / Unsplash
Układ taneczny do tej piosenki już mamy opanowany. A raczej ja mam. Mój narzeczony też coś tam próbuje, ale to ja mam odegrać główną rolę. Wymyśliłam to wszystko razem z koleżanką, która jest nauczycielką tańca nowoczesnego w domu kultury. Pokazała mi kilka fajnych ruchów i wyszło z tego jedno wielkie WOW. Nie mówię tak z wrodzonej nieskromności. Nagraliśmy nasz występ na telefon i wiem, jak to wygląda z perspektywy widza.
Myślę, że będzie dobrze i nikt się nie oburzy, ale kto ich tam wie… Z jednej strony - znają mnie i powinni się spodziewać fajerwerków. Z drugiej - może oni oczekują, że chociaż w tym szczególnym dniu dam sobie trochę na wstrzymanie? Pojawia się też wątpliwość, czy sama nie pożałuję.
Czy patrząc na film z wesela za kilka lat nadal będę zachwycona? Tego nie wiem…
Zobacz również: Oto najpopularniejsze weselne piosenki
źródło: Mitchell Orr / Unsplash
W sumie to nie mamy planu B. Gdybym się nagle zdecydowała zmienić utwór na coś klasycznego, to zatańczymy tak, jak umiemy. Przytulimy się do siebie i podreptamy w miejscu, jak większość par. To nie będzie w moim stylu i myślę, że tego pożałowałabym jeszcze bardziej. Mam totalny mętlik w głowie. Ślub to ogromny stres, a ja sobie jeszcze dokładam problemów…
Proszę o wasze zdanie. Nie wczuwajcie się w moją rolę, bo nie o to chodzi. Powiedzcie mi tylko, jakbyście na to zareagowali jako goście. Fajne urozmaicenie? Coś nowego? Sympatyczna sprawa? A może bardziej szczyt obciachu? Zlekceważenie gości i profanacja wesela?
Nikomu się nie zdradziłam z tym pomysłem i stąd moje wątpliwości. Nie umiem przewidzieć reakcji innych.
Natalia