Zawsze byłam wierna zasadzie „nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. Tylko, że tym razem po prostu nie da się siedzieć cicho. Uważam, że w życiu nic nie dzieje się przez przypadek. Dostajemy zawsze to, na co zasłużyliśmy. Tylko, że ja nie nazywam tego żadną „karmą”, jak to modnie się mówi, ale bożym miłosierdziem albo jego brakiem. Jestem katoliczką i nie mam zamiaru się tego wypierać. Traktuję wiarę bardzo poważnie.
Niestety, nie wszyscy w mojej rodzinie żyją w zgodzie z nauczaniem Kościoła. I dziwnym trafem to im się nie układa. Nie chcę mówić, że to zemsta Boga, ale pewnie w jakimś sensie kara. On wysyła im kolejne ostrzeżenia, żeby postępować zgodnie z jego wolą. Jeśli ten dramat ich niczego nie nauczy, to chyba już nic nie da się zrobić. Siostra i jej partner stracili właśnie pierwsze dziecko. Jestem zdruzgotana, ale chyba nie za bardzo zdziwiona…
Od początku w tym związku nic nie szło zgodnie z planem i po bożemu. Wszystko wywrócone do góry nogami i w nieodpowiedniej kolejności. Nikomu tego nie życzę, ale chyba można było się tego spodziewać?
Zobacz również: Wyszłam za mąż przed 20-tką
fot. iStock
Dla mnie wiara to nie jest zabawa. Traktuję ją poważnie zawsze, nawet jak nie do końca mi pasuje. To nie tak, że biorę sobie z niej przyjemne rzeczy, a ograniczenia odrzucam. To by było bez sensu. A tak postępowała zawsze moja siostra, która niby stała w pierwszym rzędzie w kościele, ale potem robiła wszystko po swojemu. Tak było między innymi, kiedy zamieszkała ze swoim chłopakiem, a potem zaszła z nim w ciążę. Nie wiem, gdzie im się tak spieszyło i dlaczego nie mogli zaczekać.
Rodzice stwierdzili, że jest dorosła i niczego nie można jej kazać. Mam o to do nich trochę żalu, bo mogli interweniować. Zamiast tego siedzieli z założonymi rękami i patrzyli, jak najmłodsza córka marnuje sobie życie. Ciekawe, czy teraz, kiedy stracili wnuka, nadal są tak wyrozumiali… Moim zdaniem to dziecko mogło urodzić się zdrowe i żyć. Wystarczyło odwrócić kolejność - najpierw ślub, potem mieszkanie, a na końcu ciąża.
Niecałe 2 tygodnie temu doszło do poronienia, więc to bardzo świeża sprawa. Strasznie im współczuję i sama nie mogę powstrzymać płaczu, jak o tym myślę. Uważam jednak, że przyłożyli do tego rękę.
Zobacz również: Usunęła ciążę i zdradza, co czuła przed i po aborcji. Żałuje?
fot. Thinkstock
Nie twierdzę, że Bóg się zemścił i po prostu zabił im dziecko. Ale okoliczności były takie, a nie inne i wszystko ma jakiś wpływ. Wystarczy porównać to, co spotkało moje dwie siostry - starszą i młodszą. Pierwsza zaręczyła się po 3-4 latach znajomości i zamieszkała z mężem dopiero po ślubie. Potem zaszła w ciążę i ma już dwoje dzieci. Druga zaczęła od wprowadzenia się do chłopaka, żeby się „dotrzeć”. Tak się docierali, że o weselu nie było nawet mowy. Zaszła w nieplanowaną ciążę i właśnie poroniła.
Powiecie, że to kwestia przypadku. Tragedie zdarzają się w małżeństwach i poza nimi, a styl życia i wartości nie mają tu żadnego znaczenia. Pozwólcie, że się z tym nie zgodzę. Nie wierzę w zbiegi okoliczności. Mówiło jej się - powoli, róbcie to wszystko z głową i szanując tradycję. A ona nie słuchała i teraz ma za swoje. Naprawdę wierzę w to, że gdyby spodziewała się dziecka w małżeństwie, to nie doszłoby do takiej tragedii.
Grzechów zebrało się po prostu za dużo i zło eksplodowało. Seks poza małżeństwem, mieszkanie ze sobą przed ślubem, pewnie antykoncepcja i mogę tak długo wyliczać. Nadal mówcie, że to tylko dzieło przypadku…
Zobacz również: 5 rzeczy, które powinnaś zrobić przed ślubem!
fot. Thinkstock
Chciałabym ją jakoś pocieszyć. Powiedzieć, że będzie dobrze i to nie jest jej wina. Tylko, że sama w to nie wierzę. Może odkupiła już swoje winy, ale powinna też zdawać sobie sprawę, co narobiła. Nie wiem, czy w ogóle powinna być dalej z tym facetem. Chyba lepiej byłoby zacząć wszystko od nowa. Ale nawet jej tego nie mówię, bo ona zawsze wszystko robi na odwrót. Ogólnie jestem zdania, że takie nieszczęścia i różne choroby wynikają z naszej postawy. Jak ktoś całe życie postępuje nie tak, to wreszcie się zło skumuluje.
Życzę mojej młodszej siostrze, żeby odnalazła na nowo drogę do Boga. Niech jej się szczęści w życiu. A chciałam podzielić się jej historią, bo może któraś z Was akurat stoi przed takim życiowym wyborem. Nie ma się do czego spieszyć i zmieniać kolejność. Jeśli w to nie wierzycie, to prędzej czy później pewnie się przekonacie. Nie życzę tego, ale po coś te reguły zostały wymyślone.
Ja bym z chłopakiem przed ślubem nigdy nie zamieszkała i jakoś na razie takie nieszczęścia mnie omijają. Coś w tym musi być.
Iwona