Bardzo zależy mi na opublikowaniu mojego listu. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mnie zrozumieją, ale chcę przynajmniej w ten sposób wykrzyczeć to, co mnie boli. Uważam się za dobrą matkę i z tego powodu nie potrafię zaakceptować wszystkich wyborów moich dzieci. Rodzicielstwo nie polega przecież na tym, żeby ciągle poklepywać po plecach i nie dostrzegać błędów. Chociaż moja córka jest dorosła, to nie oznacza, że już jej nie wychowuję.
Staram się pokazywać na własnym przykładzie, co jest dobre, a co złe. Wolę, żeby uczyła się na moich błędach, niż je powtarzała. Niektórzy mogą stwierdzić, że moja postawa jest szkodliwa, ale ja po prostu jestem pewna, że akurat w tej jednej sytuacji mam całkowitą rację. Widzę to, czego ona nie potrafi dostrzec. Nie bez powodu mówi się, że miłość odbiera rozum. Gdyby potrafiła spojrzeć na siebie z dystansu, to na pewno doszłaby do takich samych wniosków, co ja.
A te są takie - mężczyzna, z którym się związała nie jest materiałem na nic. Ani na chłopaka, ani tym bardziej męża i ojca jej dzieci. Na mojego zięcia też nie. To człowiek nieprzewidywalny, który wizualnie może się podobać. Tacy są najgorsi. Uwodzą, ogłupiają, a potem niszczą wszystko na swojej drodze. Dlatego ja postanowiłam działać i sabotować ten związek. Chwytam się każdej okazji, by wreszcie się rozeszli.
Zobacz również: HISTORIA KAROLINY: „Znajomi faceta mnie nie znoszą! Twierdzą, że jestem gruba, nudna i lecę na kasę!”
fot. iStock
Moja córka jest inteligentną i wykształconą kobietą, która ma ambicje, ale i bardzo przyziemne cele. W przeciwieństwie do wielu swoich koleżanek, jej nie interesuje tylko kariera i zarabianie pieniędzy. Chce stworzyć fajny dom i kochającą się rodzinę. Żyć prosto i czerpać satysfakcję z codzienności. W tym zawsze będę ją wspierała, bo lepsza skromna żona i matka, niż nieszczęśliwa karierowiczka. Problem w tym, że u boku tego człowieka to się nie uda. On przyniesie jej jedynie ból.
Co mam mu do zarzucenia? To człowiek, który ma już jedno dziecko i nie utrzymuje z nim kontaktu. Płaci alimenty, bo taki był wyrok sądu, ale sam nigdy by na to nie wpadł. Najwyraźniej wychodzi z założenia, że skoro kobieta zachodzi w ciążę, to cała reszta też jest jej problemem. Nie wykluczam nawet, że nie zapłodnił więcej dziewczyn. To znany w naszej okolicy amant od siedmiu boleści. Był chyba z każdą.
Podobno się zmienił, bo z moją córką jest już od ponad roku, a wszystkie poprzednie związki rozpadały się po chwili. Żadnej nigdy nie wyznał miłości, a mojej córce tak. Mało tego - on się jej niedawno oświadczył i ze łzami w oczach wmawiał, że będzie najlepszym mężem i ojcem. Ze wszystkich znanych mi osób tylko córka w to uwierzyła.
Zobacz również: Mężczyźni, którzy Cię unieszczęśliwią
fot. iStock
Tu nie chodzi tylko o moją intuicję. Ani nie o to, że jestem o córkę zazdrosna i nie chcę jej wypuścić z domu. Gdyby trafiła na kogoś odpowiedniego, to natychmiast pobłogosławiłabym taki związek. Ale to na pewno nie ten. Jeśli czegoś można się po nim spodziewać, to wszystkiego najgorszego. Moje serce krwawiło, kiedy go poznała. Załamałam się, kiedy zaczęli być oficjalnie razem. Po oświadczynach pozostaje mi tylko płakać i modlić się, żeby prawda wyszła na jaw jeszcze przed ślubem.
Wiadomo, jak moja córka reaguje na moje ostrzeżenia. Według niej niepotrzebnie mieszam się w nieswoje sprawy. Jestem beznadziejną matką, bo jej nie kibicuję. W jednym ma rację - nie kibicuję jej w tym związku. Nie mogę, bo widzę do czego on prowadzi. Mówię to oficjalnie i nawet jej narzeczony zdążył się o tym przekonać. Razem nie mają wstępu do mojego domu. Na szczęście, nawet nie próbują tego zmieniać. Próbowałam zaakceptować tego człowieka i dostrzec w nim cokolwiek wartościowego. Bez skutku.
Nie mogę dłużej siedzieć z założonymi rękami. Jestem skłonna zrobić niemal wszystko, żeby wpłynąć na życie mojej córki. Łącznie z oczernianiem jej partnera i prowokowaniem między nimi kłótni. Akurat w tym przypadku cel uświęca środki. Ona pewnie kiedyś mi za to podziękuje. Mam tylko nadzieję, że nie po fakcie, czyli po ślubie. Nie wiem nawet na kiedy go planują, więc muszę działać szybko i bezwzględnie.
Zobacz również: 6 sygnałów, że jesteś nieszczęśliwa w związku
fot. iStock
Mam zamiar rozpuszczać tyle szkodliwych plotek, ile to możliwe. Szukam dowodów na to, że w poprzednich związkach nie zachowywał się godnie. Chcę wiedzieć z kim i kiedy był, jak to się skończyło. Muszę prześwietlić jego przeszłość i dowiedzieć się, jakie ma lub miał problemy. Nieoficjalnie mówi się o tym, że dostał wyrok w zawieszeniu za oszustwo. Możliwe, że na jego koncie siedzi komornik. Nie za bardzo wiadomo, z czego on się utrzymuje. Myślę, że porządnie udokumentowany donos do urzędu skarbowego nie byłby złym pomysłem.
Jeśli to nie pomoże, spróbuję namówić koleżanki córki, by wystąpiły przeciwko niej. Niech ujawnią, że ona go zdradza albo ma coś innego na sumieniu. Wiem, że to świadome oczernianie mojego dziecka, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Muszę atakować z obu stron. Mój cel jest jeden - niech przestaną sobie ufać i zaczną się nienawidzić. Zaręczyny muszą zostać zerwane, zanim dojdzie do ślubu. Mam tylko nadzieję, że on nie jest za bardzo uwikłany w sprawy finansowe mojej córki. Kiedyś miałam podejrzenia, że ona wzięła za niego kredyt albo jest jego żyrantem. Trudno, mogę to nawet spłacać, byle to się rozleciało.
Chcę dobrze dla niej i jak najgorzej dla nich razem. Bo oni razem nie powinni i nie mogą być. Dla dobra córki i całej naszej rodziny. Najpierw zrobię wszystko, by go zniszczyć. Jak to nie przyniesie skutku - sięgnę po jeszcze gorsze metody. Nie dlatego, że jestem zła. To z miłości do dziecka jestem w stanie przemienić się w potwora.
Anna