LIST: „Skoro papież rozgrzesza aborcję, to ja odchodzę z Kościoła! Pójdziecie za mną?”

Dominice nie spodobało się nowe zarządzenie Franciszka.
LIST: „Skoro papież rozgrzesza aborcję, to ja odchodzę z Kościoła! Pójdziecie za mną?”
fot. Thinkstock
23.11.2016

Nigdy bym nie pomyślała, że przyjdzie mi bronić nauki Kościoła, ale stało się. Powiem szczerze - z wiarą nie zawsze było mi po drodze, czasem wątpię i nie klęczę codziennie przed ołtarzem. Nawet zdarza się, że w niedzielę nie znajdę czasu na mszę. Ale kulturalnie czuję się związana z naszym wyznaniem. Lepsze takie nakazy i zakazy, niż nic. Ogólnie nie mam najlepszego zdania o dzisiejszym świecie i dobrze, że ktoś nam wyznacza jakieś ramy postępowania.

Inaczej już dawno byśmy się pozabijali, moglibyśmy wybierać sobie płeć dziecka w laboratorium, usuwać ciążę byle kiedy, zdradzać się, śluby byłyby niepotrzebne i tak dalej. Akurat pod tym względem jestem niemal wzorową katoliczką, bo moim zdaniem te zasady mają sens. Zawsze mi się podobało, że władze Kościoła podchodziły do niektórych tematów nieustępliwie. Wartości trzeba bronić.

A co się dzieje teraz? Sam papież wszystko wyrzuca do kosza!

Zobacz również: Tak się kończy ingerowanie mężczyzn w kobiece sprawy: Ona chciała aborcji, a on nie. Urodziła i... został samotnym ojcem!

 

rozgrzeszenie aborcji

fot. Thinkstock

Przeczytałam właśnie o nowym zarządzeniu Franciszka i normalnie mnie zatkało. To już nie jest papież dialogu, człowiek zwyczajnie otwarty i nowoczesny. Gdzieś przeczytałam, że to lewak. Nie chciałabym tak mówić, ale patrząc na jego kolejne kroki, to chyba widać, komu on sprzyja. Nic dla ludzi konserwatywnych i dosłownie wszystko dla przeciwnej strony sporu. Z tą aborcją to już zupełnie przesadził.

Już jakiś czas temu zezwolił księżom na rozgrzeszanie kobiet, które usunęły ciążę. To miało być czasowe i jakoś przymknęłam oko. Myślałam, że jest w tym sens. Wiele z nas mogłoby wrócić do wspólnoty z czystym sumieniem. Ale teraz ma to być już bezterminowe. Kiedy byś się nie wyskrobała, to możesz iść do konfesjonału, powiedzieć o tym i po sprawie.

To już nie jest Kościół, do którego zapisali mnie rodzice i w którym czułam się bezpiecznie.

rozgrzeszenie aborcji

fot. Thinkstock

Co będzie następne? Franciszek idzie strasznie pod prąd i moim zdaniem Kościół wiele na tym straci. Za chwilę nie będzie już żadnych zasad. Wszystko będzie można, księża z automatu odpuszczą każdy grzech i po sprawie. Żadnych wyrzutów sumienia, zadośćuczynienia skrzywdzonym, deklaracji poprawy. Wystarczy spowiedź, bo przecież ten sakrament ma zbliżać, a nie oddalać od Boga. Nie będzie grzeszników.

Ciekawe, skąd teraz ludzie będą wiedzieli, co jest dobre, a co złe. Słuchając między wierszami papieża, to spodziewam się niedługo wprowadzenia małżeństw kościelnych dla homoseksualistów, legalnych rozwodów, dopuszczenia antykoncepcji czy zaakceptowania in vitro. Kościół stanie się lewicową partią, a nie żadną wspólnotą ludzi wierzących.

Czy ja chcę brać w tym udział? Coraz mniej. Nie widzę tu miejsca dla siebie.

Zobacz również: Waszym zdaniem: Czy państwo powinno wypłacać kobietom „GWAŁCIKOWE”?

rozgrzeszenie aborcji

fot. Thinkstock

Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę, żeby geje byli piętnowani, rozwodnicy nie mogli sobie układać życia na nowo, ani nie uważam, że dzieci ze sztucznego zapłodnienia są gorsze. Ale niech to będą wybory ludzi. Kiedy głowa Kościoła wygaduje takie rzeczy, to wszystko się rozmywa. Do tej pory przynajmniej niektórzy wierni zadawali sobie pytania, powstrzymywali się przed niektórymi rzeczami i myśleli, czy coś jest moralne, czy nie.

Franciszek wprowadza zasadę „róbta, co chceta”. Kościół jest z wami, cokolwiek zrobicie. No to jaka teraz będzie różnica między katolikiem i ateistą? Chyba tylko w nazwie i podejściu do istnienia Boga. Cała reszta taka sama.

Takie pomysły tylko pogłębiają problem. Z jednej strony księża cały czas mówią, że aborcja to zło, ale teraz przymyka się na to oczy. No to zabiegów będzie coraz więcej, skoro to nie aż taka zbrodnia. Skoro ksiądz rozgrzesza, to usunięcie dziecka jest równie dużym przewinieniem, co np. kłótnia z mamą.

rozgrzeszenie aborcji

fot. Thinkstock

Na ten moment nie widzę dla siebie miejsca w tej wspólnocie. Nic mnie już tu nie trzyma. Skoro jeden papież może odwołać wszystko i wymazać 2 tysiące lat tradycji, to jaki to ma sens? Kościół to ma być ciągłość nauczania. Zaraz pewnie przyjdzie kolejny następca Piotra i wymyśli jeszcze co innego. Może już nie taki lewicowy i każe palić niewiernych na stosie? W tej instytucji podobało mi się to, że jest przewidywalna.

Teraz człowiek już nie wie, co jest dobre, a co złe. Bo jaki jest sens w mówieniu, że zabijanie to zbrodnia, a potem zachęcenie do wyspowiadania się z tego, bo przecież nie ma sprawy? Może od razu zatrudnić księży w klinikach aborcyjnych. Mogliby hurtowo rozgrzeszać 5 minut po zabiegu.

Wiele osób odeszło, bo Kościół był dla nich zbyt tradycyjny. Ja odejdę, bo za dużo tu nowoczesności i poprawności politycznej.

 

rozgrzeszenie aborcji

fot. Thinkstock

Franciszek kocha wszystkich (co szanuję), ale też wszystko wybacza. Skoro nie widzi grzeszników, to może grzech nie istnieje? Wcześniej coś mówił, że Bóg zbawi wszystkich dobrych ludzi, nawet jeśli są poza Kościołem. Jeszcze kilka lat temu to były herezje, a dziś to oficjalne nauczanie. Dlatego podjęłam decyzję, że zawieszam swoje członkostwo, a jak trzeba będzie, to się wypiszę.

Tak podpowiada mi sumienie. Jestem to też winna wszystkim dzieciom, które się nie urodzą, bo papież powiedział, że nie ma sprawy. Wiem, że nie tylko ja mam z tym problem. Może w ten sposób uda się przyciągnąć do Kościoła kilku niezdecydowanych, ale miliony odejdą.

Ktoś jeszcze ma taki zamiar?

Dominika

Zobacz również: Reprodukcyjna przemoc: w jaki sposób zakaz aborcji pozwala na prawne okaleczanie kobiet?

Polecane wideo

Komentarze (43)
Ocena: 4.28 / 5
gość (Ocena: 5) 29.12.2018 22:47
Szkoda że Pani Dominika nie widzi innych problemów. Księży homoseksualistów i pedofili!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.08.2018 13:51
Nigdy niema tak, że wina jest tylko jednego. Wybór męża czy żony robimy świadomie. Zawsze można domniemywać, że dana osoba się zmieni i w przyszłości się pogodzą (zdarzają się takie przypadki). Jezus wyraźnie powiedział Sadyceuszom, że u Boga, nie ma rozwodów. Jeśli się coś zmieni z tego co nas nauczał, wtedy dopiero będzie należało wyjść z takiego "Kościoł" , bo to będzie oznaczało że jest to nowy Babilon. Oczywiście, należy uważnie obserwować co się dzieje we współczesnym kościele, ponieważ przesłanki nie są dobre. Wspólne msze z Żydami niechrześcijanami, czy muzułmanami i dziwne zbliżenia do innych religii, przy jednoczesnym unikaniu krzyża jako znaku
odpowiedz
gość (Ocena: 3) 25.11.2016 00:11
Pani Dominiko, jako osoba wierząca powinna Pani zastanowić się nad jedną ważną rzeczą. Otóż pójście do spowiedzi po aborcji "bo taki mam kaprys" nie jest żadnym rozwiązaniem. Żeby spowiedź miała sens i była ważna, potrzebny jest żal za grzech. Druga sprawa- jeden z tzw. grzechów przeciwko Duchowi Św.- świadomie grzeszyć licząc na miłosierdzie Boże. Powinna Pani wiedzieć, że jest to grzech "większego kalibru". Poza tym, jeśli postrzega Pani Boga jako Osobę, a nie bliżej nieokreślony byt/ideę/zbiór przepisów, to takie zachowanie jest po prostu świństwem. Ale to zależy już sumienia każdego człowieka.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 24.11.2016 22:47
Skoro można rozgrzeszyć aborcję to dlaczego nie można rozgrzeszyć rozwodnika? Np kobieta którą mąz maltretował i postanowiła go opuścić i założyć nową rodzinę. To niesprawiedliwe że takim osobom odmawia się sakramentów. Przecież nie każdy rozwodzi się dla kaprysu i z powodu zdrad i romansów. Wiem że niby chodzi o postanowienie poprawy ale przecież kobieta nie jest niczemu winna że trafiła na chama prawda?
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 24.11.2016 13:03
Swiat sie zmienia i kosciol w pewnym sensie musi podazac za tymi zmianami. I bardzo dobrze ze grzesznikom okazuje sie wiecej milosierdzia dzieki temu moze zrozumieja swoje postepowanie
odpowiedz

Polecane dla Ciebie