LIST: „Ochrzciłam dziecko siostry wbrew jej woli, żeby nie trafiło do piekła. Dobrze zrobiłam?”

Agnieszka wzięła sprawy w swoje ręce. Podobno zrobiła to z miłości...
LIST: „Ochrzciłam dziecko siostry wbrew jej woli, żeby nie trafiło do piekła. Dobrze zrobiłam?”
Fot. Thinkstock
16.11.2016

Zawsze mi się wydawało, że w Polsce chrzciny to coś całkowicie normalnego. Każde dziecko przez to przechodzi, nawet jak jego rodzice nie są wierzący. Jeśli nie chodzi im o religię, to przynajmniej o miły zwyczaj i tradycję. Bliscy gromadzą się w kościele, potem siedzą razem przy stole, są prezenty, miłe słowa, a potem wspomnienia. Dla mnie osobiście to coś jeszcze - włączenie maleństwa do wspólnoty wiernych i pierwszy krok ku zbawieniu.

Jestem osobą wierzącą i to mocno. Przeżyłam kilka trudnych sytuacji i wiara pozwoliła mi odzyskać siły. Nikogo nie zmuszam do podzielania moich poglądów. Nie uważam, że tylko chrześcijanie (albo wyłącznie katolicy) trafią do nieba. Ale równocześnie nie rozumiem, jak można odrzucać taki dar. Wiara nic nie kosztuje, a może ogromnie dużo dać.

Moja siostra tak nie uważa i postanowiła wtrącić swoje nowonarodzone dziecko prosto do piekła. Nie chciała go ochrzcić i dotrzymała słowa.

Zobacz również: LIST: „Nie zostanę chrzestną, bo ksiądz nie wydał mi zaświadczenia! Zachował się podle...”

 

chrzest poza kościołem

fot. Thinkstock

Dopiero niedawno zrobiła się taka antykościelna i wojownicza. Wcześniej nie była zbyt blisko tematu, ale nikogo nie obrażała. Teraz twierdzi, że księża to złodzieje, a wierzący są baranami, które idą na rzeź. Powiedziała jasno (i mąż jej przytaknął), że jej noga w świątyni już nigdy nie postanie. Dziecka nie ochrzci, komunii i bierzmowania nie będzie, a ślub kościelny to już według uznania. Ale i tak małe szanse, bo najpierw trzeba by było zaliczyć inne sakramenty.

Dla niej to nic ważnego. Każde takie wydarzenie nazywa „cyrkiem”, który nic nie wnosi do życia. Tylko się trzeba wykosztować na ugoszczenie wielu ludzi. W ogóle mnie nie słucha. A ja jej mówię - miej sobie poglądy jakie chcesz, ale na zdrowy rozum warto dziecko ochrzcić. Żeby nie miało problemów w przyszłości (i zostało zbawione, jak ja uważam).

Nawet zaproponowałam, że ja się tym wszystkim zajmę i co mogę, to opłacę z własnej kieszeni.

chrzest poza kościołem

fot. Thinkstock

Propozycja została odrzucona, bo to przecież cyrk. Ona nie chce być dwulicowa i jeszcze dodatkowo stresować małe dziecko. Tak minęło 10 miesięcy. Prawie jej się udało postawić na swoim. Do dziś mam żal do niej, jej męża, teściów i szczególnie naszych rodziców. Oni postanowili się nie wtrącać, chociaż podobno są głęboko wierzący. Nie zależy im na wnuku?

Prosiłam, groziłam, tłumaczyłam, szukałam argumentów, radziłam, oferowałam naprawdę dużą pomoc i nic. Usłyszałam tylko: „skończ ten temat i idź nawracać gdzie indziej”.

Może to głupie, ale po jakimś czasie zaczęły mnie nawiedzać niepokojące sny. Pamiętam, że ktoś mi w nich groził palcem, widziałam dziecko mojej siostry, jakieś potworne postaci, ogień piekielny. Wkręciłam się w ten temat, więc może to stąd. Ale odebrałam to jako ostrzeżenie i postanowiłam działać. Ona nie chciała ochrzcić, to ja to zrobiłam.

Zobacz również: Czy mogę zostać chrzestną? 7 przeszkód, które mogą to uniemożliwić

chrzest poza kościołem

fot. Thinkstock

W wyjątkowych sytuacjach chrzest może odbyć się poza kościołem i bez obecności księdza. Nawet woda nie musi być święcona. Wystarczy, że dokona tego dorosła osoba, która została ochrzczona. Historia zna wiele takich przypadków, naprawdę naczytałam się na ten temat. Skoro nie dało się oficjalnie i normalnie, to trzeba było inaczej.

Wykorzystałam moment, kiedy pozwolono mi wyjść z dzieckiem na spacer. Szłam z wózkiem nad brzegiem rzeki i zrozumiałam - moja siostra się nie podda. Muszę to wziąć na siebie. Wzięłam je na ręce, skropiłam wodą z butelki i wypowiedziałam formułkę „ja ciebie chrzczę…”. Niestety w dość spartańskich warunkach i bez obecności najbliższych, ale liczy się fakt.

I po krzyku. Ale do dzisiaj nikt o tym nie wie. Poza Bogiem, ale to mi wystarczy.

chrzest poza kościołem

fot. Thinkstock

Od tego momentu przestałam im wiercić dziurę w brzuchu. Temat chrztu przestał istnieć. Pewnie ich ciekawi dlaczego, ale boją się spytać. Mam teraz nadzieję, że nie zmienią zdania, bo przecież sakrament jest ważny i nie można go powtórzyć. Wtedy musiałabym się przyznać. Na razie nie czuję takiej potrzeby. To byłby kolejny powód do kłótni i nieporozumień, a ja chcę, żeby moja rodzina trzymała się razem.

Nie mam już żalu do siostry, bo przecież ją kocham. To co chciałam, to osiągnęłam. Upewniałam się jeszcze korespondując z pewnym księdzem i on potwierdził, że dobrze zrobiłam. Dziecko zostało włączone do Kościoła, a ja zostałam jego matką chrzestną. Przede mną najtrudniejsze - zrobić wszystko, by żyło w wierze.

Tego już nie zrobię po kryjomu, ale myślę, że dam radę. Jestem zdeterminowana.

chrzest poza kościołem

fot. Thinkstock

Chciałam to z siebie wyrzucić, bo wiem, że rzadko się słyszy o takich sytuacjach. Coraz więcej dzieci nie dostępuje łaski chrztu, a inni załamują ręce. Wcale nie musi tak być. Sprawę można załatwić tak, jak ja to zrobiłam. Byłoby przyjemniej w kościele i w otoczeniu najbliższych, ale ostatecznie liczy się fakt. To dziecko jest katolikiem, nawet wbrew swojej matce. Myślę, że kiedyś ktoś mi za to podziękuje.

Nie uważam, że przekroczyłam swoje uprawnienia albo wykazałam się nielojalnością. To wszystko wzięło się z miłości i troski. Naprawdę wierzę, że coś dobrego z tego wyniknie.

Chyba, że już teraz powinnam o tym poinformować siostrę? Ona może tego nie zrozumieć i całkiem się ode mnie oddalić, a tego bardzo nie chcę. Potrzebuję jej mimo wszystko.

Agnieszka

Zobacz również: Jak się przygotować do roli chrzestnej?

Polecane wideo

Komentarze (98)
Ocena: 4.5 / 5
Bez Boga - ani do proga (Ocena: 5) 17.03.2020 07:50
Zrobiłaś bardzo dobrze. Tutaj, w naprawdę katolickim kraju, powinno nastąpić ograniczenie praw rodzicielskich. Niestety, w Polsce nie działa to w ten sposób. Zrobiłaś to, co powinien uczyć nie nie tylko Katolik, ale także Polak, człowiek prawy. To dziecko musi być uświadomione, jak potworną krzywdę chcieli mu wyrządzić WŁAŚNI rodzice. Odwagi - jeśli Bóg z Tobą, to któż przeciwko Tobie?
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.02.2020 15:38
durna baba, nie zobaczyłaby już więcej dziecka u mnie
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 23.02.2019 07:34
Już więcej nic nie rób tylko dalej koresponduj z księdzem
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 27.01.2019 11:15
Autorka ma wyraźnie poczucie winy. Zamiast się przyznać siostrze i ponieść konsekwencje, to uzewnetrznia się w Internecie. Moja matka też tak zrobiła wbrew woli szwagra. Myślę, ze uważa, ze dobrze zrobiła i kazdy czas spedzony z dzieckiem wykorzystuje na naukę wiary katolickiej dziecko mojej siostry. Myślę jednak, ze ma poczucie winy, dlatego, że jak autorka zrobiła to pokryjomu, trochę jak jakiś złodziej i trzyma to w tajemnicy przed szwagrem. Pewnie gdyby wiedział, źle by się to skończyło.
odpowiedz
Michał Morawski (Ocena: 5) 06.01.2019 12:52
Ale masz sieczkę zamiast mózgu. Zrób swoje dziecko i rządz nim. Gdybyś była w mojej rodzinie w życiu już bym z tobą nie rozmawiał a jeszcze w sądzie bym cie zniszczył.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie