Zdecydowałem się odezwać, bo zaczyna mnie denerwować, jak komplikujemy sobie życie. Kobiety w szczególności. Jesteście strasznie przewrażliwione na swoim punkcie i często karmicie się bzdurami. Do wszystkiego podchodzicie bardzo filozoficznie, a świat wcale nie jest aż tak skomplikowany! Np. żeby poderwać fajnego faceta, wcale nie musisz mieć charakteru Matki Teresy, seksapilu Marilyn Monroe i ciała modelki fitness.
Z kolei facet, żeby Ci zaimponować, wcale nie musi być po dwóch fakultetach, marzyć o gromadce dzieci, po godzinach pomagać bezdomnym zwierzętom, mieć ciała kulturysty i urodę Oliviera Janiaka. Ten układ jest znacznie prostszy. Kobieta ma być ładna, mężczyzna przy kasie i wszystko gra. Tylko nie mówcie, że to przesada i relacjami międzyludzkimi rządzą jakieś bardziej skomplikowane procesy. Pieniądze i seks rządzą tym wszystkim od zawsze.
Zobacz również: Jestem materialistką
fot. Thinkstock
Czasem i mnie zdarzy się przeczytać jakiś bzdurny poradnik w stylu „jak go zdobyć”. Nie dlatego, że mam ochotę na jakiegoś kolesia. Bardziej, żeby zrozumieć, w jak dużym jesteście błędzie. Za każdym razem nie mogę wyjść z szoku, że ktoś w to wierzy. Pokaż swoje dobre serce, udowodnij że będziesz dobrą matką, ugotuj mu coś smacznego, pochwal się swoją inteligencją i tak dalej. A nie prościej - odsłoń nogi, powiększ dekolt i daj mu do zrozumienia, że masz na niego ochotę? To naprawdę sprawdza się za każdym razem.
Facetom wmawia się, że powinni okazać swoją troskę, niemal ojcowską mądrość, zaradność, wrażliwą duszę i szacunek do pań. Byłoby miło, ale są inne sposoby - podjedź fajną bryką i przekonaj ją, że twój portfel wypchany jest szmalem, a nie pociętymi gazetami. Fajny banknot sporo zdziała. I nie chodzi o to, że Wy się puszczacie, a my Was kupujemy. To coś więcej, więc nie ma się co oburzać.
fot. Thinkstock
Jeśli mogę coś powiedzieć na podstawie swoich doświadczeń (a mam 29 lat i na powodzenie nie narzekam), to mechanizm tych relacji jest znacznie prostszy, niż większości się wydaje. Mężczyzna oczekuje od kobiety, że będzie ładna i chętna. Z kolei dziewczyny cenią panów, którzy dadzą im stabilizację finansową. To żadne wyrachowanie, ale zdrowy rozsądek. My lubimy seks, a Wy fajne rzeczy, więc po prostu się zgraliśmy. Coś za coś. Dziwnym trafem nawet odrażający, ale bogaty typ, nie może się opędzić od adoratorek. Poczciwy, ale biedny chłopak z sercem na dłoni takiej furory nie robi.
Gdyby było inaczej, to Waszym ideałem powinien być jakiś dobroduszny wolontariusz, który bardziej przejmuje się innymi, niż sobą. Taki, który wciąż mieszka z rodzicami i na co dzień jeździ komunikacją miejską. Skromny, dobry, altruistyczny. Ale jak przyjdzie co do czego, to jednak zawsze wygra cwaniaczek w aucie z przyciemnianymi szybami i fajnym tyłkiem. Nie w sensie, że umięśnionym, ale z grubym portfelem w tylnej kieszeni.
Zobacz również: Na ile % jesteś materialistką?
fot. Thinkstock
Wiem o czym mówię, bo wszystko to przeżyłem. Kiedyś nie miałem grosza przy duszy i wierzyłem, że liczy się charakter. Niewiele z tego wynikało. Zainteresowanie dziewczyn szybko się kończyło i przenosiło się na bardziej zaradnych kolegów. Potem na szczęście udało się osiągnąć jakiś tam sukces zawodowy i finansowy. Nagle okazało się, że jestem spełnieniem kobiecych marzeń. Osobowość i uroda ta sama, ale stan posiadania znacznie większy. To nie może być przypadek, że moje powodzenie wzrastało wraz z pieniędzmi, które posiadałem. Wyczuwacie to i lubicie.
Tylko się nie obrażajcie, że tak to ujmuję. Nie ma o co. Żadnego z nas to nie dziwi, nie mamy pretensji i wcale nie straciliśmy do Was szacunku. Dla nas to nawet na rękę, bo urodą i charakterem wielu z nas nie grzeszy, a z kasą jesteśmy w stanie to nadrobić. Ja też pewnie do dzisiaj byłbym sam i pluł sobie w brodę, ale udało się coś osiągnąć i szybko pojawiła się miłość. Uczucia idą w parze z sukcesem finansowym. Wartość faceta wzrasta proporcjonalnie do jego zarobków i tyle. Żadna sensacja.
fot. Thinkstock
Dzięki temu poznałem swoją cudowną partnerkę. Nie mam do niej żalu, że pojawiła się dopiero wtedy, kiedy już coś posiadałem. Podjechałem fajnym autem, machnąłem banknotem i to ją przekonało, żeby się mną zainteresować. Brzmi prostacko, ale przynajmniej mogliśmy się bliżej poznać. I wtedy okazało się, że idealnie do siebie pasujemy. Jest miła, ładna i szalona, kiedy trzeba. Ja potrafię walczyć o swoje i mam środki na życie. Dograliśmy się i tak to zazwyczaj wygląda. Trzeba mieć sobie coś do zaoferowania. Same uczucia nie wystarczą, żeby żyło się przyjemnie i wygodnie.
Dlatego nie wierzcie, że musicie spełnić 99 różnych warunków, żeby ktokolwiek na Was spojrzał. Życie jest prostsze. Jak jesteś ładna i temperamentna, to na samotność nie będziesz narzekała. A jak facet zaszeleści gotówką, to od razu spojrzysz na niego przychylniejszym okiem. Banalne, skuteczne i aktualne od wieków. Ja nie mam złudzeń, że gdybym był goły i wesoły, to mógłbym pomarzyć o związku, w jakim teraz jestem.
fot. Thinkstock
Nie twierdzę, że moja partnerka jest materialistką. Po prostu zna swoją wartość i nie chce być dziewczyną biedaka. To wręcz wyraz szacunku do siebie. Jestem fajna, więc mogę być z kimś równie fajnym. Gdyby zabójcza laska związała się z biedakiem, to dopiero wtedy miałbym wątpliwości. Oznaczałoby to, że ma ładne ciało, ale zero zdrowego rozsądku.
Dla niektórych to może brzmieć jak herezje, ale same się nad tym zastanówcie. Tylko uczciwie i bez moralizatorstwa. Myślę, że szybko dojdziecie do takich samych wniosków jak ja. Ameryki przecież nie odkryłem.
Prawda?
Wojciech
Zobacz również: Kochanie, porozmawiajmy o pieniądzach