Ostatnio szukałam sobie informacji w Internecie o antykoncepcji awaryjnej. Nie żeby coś mi się działo, raczej tak z ciekawości, bo temat jest mi bliski. Sporo się dowiedziałam, ale w komentarzach zawsze roi się od wypowiedzi nawiedzonych ludzi. Gdzie bym nie weszła, tam czytam, że to morderstwo, nikt nie wie kiedy dziecko otrzymuje duszę, kto coś takiego łyknie, ten nigdy nie zajdzie w ciążę. Skąd się biorą takie brednie?
Sprawdziłam to na własnej skórze i uroczyście informuję: nie zostałam skazana za zabójstwo, żadna zbłąkana dusza dziecka mnie nie prześladuje i nic nie wskazuje na to, żebym w przyszłości nie mogła świadomie zajść w ciążę. Po prostu połknęłam substancję, która uniemożliwiła zapłodnienie. Powtarzam: uniemożliwiła. Niczego istniejącego nie zniszczyła.
Szczerze mówiąc, w tym roku zrobiłam to już 2 razy i kupiłam już kolejną na wszelki wypadek. Pewniej się z tym czuję.
Zobacz również: 7 faktów o pigułce DZIEŃ PO: Jak bardzo jest skuteczna? Kto może ją zażyć?
fot. Thinkstock
Kupiłam ją, zanim znowu jej dostanie będzie problematyczne. Zbliżają się wakacje i kto wie, czy się nie przyda. Zawsze lepiej mieć taką możliwość. Niech rodzą te kobiety, które chcą, a naprawdę w kraju zrobi się lepiej. Potem się dziwimy, że tyle kobiet jest bezrobotnych i na garnuszku państwa, a tysiące dzieciaków żyje w biedzie. Czasami wystarczyłaby pigułka, żeby uniknąć dramatu.
Nie wstydzę się tego, że to zrobiłam. Miałam dwa wyjścia - ratować się albo zrujnować sobie życie. Chyba wiadomo, jak postąpi myśląca osoba. Nie mam skłonności autodestrukcyjnych. Umartwianie się i „ratowanie życia” za wszelką cenę to nie moja bajka. Zwłaszcza, że żadnego życia nie zniszczyłam. Po prostu nie pozwoliłam na to, żeby powstało.
Niech każdy postępuje po swojemu, ale w XXI wieku powinnyśmy mieć wybór!
Sylwia
Zobacz również: Co faceci tak naprawdę myślą o antykoncepcji?
fot. Thinkstock
Oczywiście przyszły nowe władze i znowu wszystko mieszają. Podobno w najbliższych tygodniach pigułki dzień po już nie będą dostępne bez recepty. Widocznie uznano, że Polki są za głupie na świadome rodzicielstwo. Każda wpadka powinna się kończyć ciążą. Jak tak dalej pójdzie, to naprawdę zabraknie pieniędzy na wypłaty 500 plus. Bogata i ogarnięta kobieta zawsze sobie jakoś poradzi, a biedna będzie rodzić. I korzystać z pomocy państwa.
Powiem tak - nie planowałam, że będę musiała się w ten sposób ratować. Tak wyszło. I jestem bardzo szczęśliwa, że miałam taką możliwość. Inaczej umierałabym ze strachu, że zostanę matką w nieodpowiednim momencie. Znając życie, to pewnie chodziłabym już w zaawansowanej ciąży, a dziecko urodziłoby się bez ojca. Na tym zależy obrońcom życia?
Ja bym wolała, żeby dzieci rodziły się chciane i w szczęśliwych związkach. Trudno o to, jak się lubi seks i zdarza się go spontanicznie uprawiać.
fot. Thinkstock
Jestem normalną młodą kobietą, która szuka szczęścia w miłości. Nie jestem aktualnie w żadnym związku. Spotykam różnych ludzi na swojej drodze i może kogoś to zszokuje, ale czasem kończy się to w łóżku. W Polsce mało kto się do tego przyznaje, a wszyscy przecież tak funkcjonują. Komu nie zdarzyło się być bliżej z niedawno poznaną osobą, niech pierwszy rzuci kamieniem. Tak działają hormony i trudno się cały czas powstrzymywać.
Przez lata unikałam ryzykownych sytuacji, ale w tym roku jakiś pech mnie prześladuje. Raz kondom się zsunął i to w najmniej oczekiwanym momencie, a innym razem pękł. Zdarza się. Przepraszam, ale nie mam zamiaru za to płacić przez resztę życia wychowując dziecko, na które nie jestem gotowa. A na dodatek z facetem, którego nie kocham.
Połknęłam wtedy odpowiednie pigułki i udało się uniknąć najgorszego. Co w tym złego?
fot. Thinkstock
Wiem, że nie powinno się tego robić tak często. Znam efekty uboczne i niebezpieczeństwa z tym związane. Nigdy nie zakładałam czegoś takiego, że dziś sobie zaszaleję, bo w razie czego jest pigułka dzień po. To dzieje się przypadkiem. Myślę, że Polki są mądrymi kobietami i nie nadużywają takich metod. Przecież żadna z nas nie chce mieć potem problemów hormonalnych i zajściem w ciążę. Czasami nie ma innego wyjścia.
Nie rozumiem decyzji ministerstwa, które chce nas pozbawić takiej możliwości. Pigułka na receptę mija się z celem. Zaraz po takim zbliżeniu musiałabym biec do lekarza, który pewnie mnie nie przyjmie. A jak prywatnie, to wiadome - koszty są spore. Mam wrażenie, że właśnie o to chodzi. Nie o ochronę kobiet, ale nabijanie kieszeni ginekologom. Jak nie masz znajomości, to płać albo zacznij szykować wyprawkę dla dziecka.
Czytam, że we Francji antykoncepcja awaryjna będzie dostępna u szkolnej higienistki. Ja się pytam - dlaczego my we wszystkim musimy być tak bardzo w tyle?
fot. Thinkstock
Co komu szkodzi, że nastolatka, której się zdarzyła ryzykowna sytuacja, po prostu pozbywa się problemu w najbardziej humanitarny i nieszkodliwy sposób? Dlaczego niektórzy (w tym ministerstwo) chcą ją zmusić do rodzenia? Za mało mamy w kraju niechcianych dzieci lub takich wychowywanych przez samotne kobiety? Dla mnie to barbarzyństwo, żeby wycierać sobie usta przekonaniami i po prostu rujnować życie takich dziewczyn.
Połknęłam pigułkę już 2 razy i nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych. Zmienił mi się trochę cykl, ale po chwili wszystko wróciło do normy. Żadnych krwotoków, jak czytam na stronach przeciwników. Nie czuję się z tego powodu morderczynią, bo nie tak działa ten LEK! Krytycy powinni się trochę podszkolić w tym temacie, bo wygadują straszne bzdury.
I wiecie co? Noszę przy sobie kolejną taką tabletkę na wszelki wypadek.