W przypadku większości małżeństw, okres świeżo po ślubie to czas apetytu na seks i niespożytej energii erotycznej. Niestety, nie zawsze jest tak kolorowo i bywa tak, jak w przypadku Basi, że mężczyzna nie wykazuje zainteresowania swoją żoną. Jak sobie radzić? Poznajcie jej historię.
„Witajcie Papilotki,
Nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę list do redakcji albo poproszę kogokolwiek o poradę w kwestii, która ostatnio spędza mi sen z powiek. Zazwyczaj świeżo upieczone żony nie sypiają po nocach, bo prowadzą bujne życie erotyczne. Ja nie sypiam, bo myślę, zastanawiam się, dlaczego on mnie nie chce?!
Z Mirkiem poznaliśmy się pięć lat temu na początku studiów. Oboje mieliśmy wtedy po 22 lata, z tym że ja byłam raczej frywolną panienką, a on przykładnym studentem. Mimo różnic charakterologicznych, spodobał mi się (z wzajemnością) i zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Dla mnie naturalne było, że po kilku randkach para idzie ze sobą do łóżka, a już około trzeciej dość namiętnie się całuje. Z Mirkiem wyglądało to inaczej.
Od początku sfera intymna nie odgrywała dla niego praktycznie żadnej roli. Zaintrygowana, zapytałam się go, jak zapatruje się na sprawy seksu. Nawet nie zdziwiłam się, gdy odpowiedział, że został wychowany w konserwatywnej rodzinie, jest gorliwym chrześcijaninem i chciałby zaczekać z seksem do ślubu. Na początku trudno mi było się z tym pogodzić, bo to przystojny facet i naprawdę mnie pociągał! Nie ma chyba nic dziwnego w tym, że chciałam się z nim kochać. Tym bardziej, że kręcił mnie jego umysł - to niesamowicie inteligentny człowiek. Nasze pieszczoty cielesne jednak wciąż ograniczały się do niewinnych pocałunków. Wyłącznie w usta.
Spotykaliśmy się nadal. Ja szanowałam jego przekonania i nawet nie myślałam o skoku w bok. Gdy wreszcie po ponad czterech latach mi się oświadczył, byłam niesamowicie szczęśliwa! Pomyślałam „O, wreszcie pójdziemy do łóżka!". Skąd mogłam wiedzieć, jak bardzo się mylę?
W dniu ślubu nie miałam czasu za dużo myśleć o nocy poślubnej. Było naturalne, że po weselu, zmęczeni poszliśmy spać. Potem były poprawiny, więc też się nie udało. Na kolejny wieczór szykowałam się długo. Mirka wysłałam do kolegi, a sama zabrałam się za przygotowania. Chciałam, żeby było wyjątkowo - w końcu to miał być nasz pierwszy raz ze sobą, a jego pierwszy raz w ogóle! Kupiłam już kilka miesięcy wcześniej bardzo seksowną bieliznę, pięknie się umalowałam i ułożyłam włosy. Zawsze podobały mu się moje stopy, więc zafundowałam sobie nieskazitelny pedikiur. Nie jestem zbyt utalentowana kulinarnie, ale udało mi się ugotować kolację. Czekałam tylko na jego powrót - gotowa i pachnąca…
Mirek wrócił bardzo późno. Powiedział, żebym się „nie wydurniała" i… poszedł spać!
Jego reakcja, a właściwie jej brak oczywiście mnie zabolała, ale pomyślałam, że skoro czekałam prawie 5 lat (wyobrażacie sobie? 5 lat w celibacie!) to jeszcze jedna noc nic nie zmieni. Z tym, że kolejne wieczory były podobne. Zawsze był jakiś problem, a to zmęczenie, a to konieczność wczesnego wstania rano, a to brak nastroju. Tłumaczył się jak kobieta!
To trwa już kilka miesięcy. Gdy poruszyłam ten temat, zaczął krzyczeć, że jestem „napalona" i że przesadzam. Ale ja wiem, że ja nie przesadzam. Naprawdę martwię się i widzę trzy wyjaśnienia. Albo boi się swojego pierwszego razu (a ma już 27 lat!), albo nie ma na mnie ochoty, albo jest gejem.
Nikomu o tym nie mówiłam, nawet najlepszej przyjaciółce. Ona myśli, że świetnie nam się układa, a ja po prostu wstydzę się przyznać do naszego żałosnego pożycia.
Jest jeszcze jedna rzecz. Kilka tygodni temu szukałam czegoś w Internecie i w historii natrafiłam na stronę pornograficzną. To musiał być Mirek. Teraz wyobrażam sobie, jak onanizuje się przed monitorem, myśląc o innej kobiecie, albo co gorsza mężczyźnie.
Wyobraźcie sobie, jak się czuję, gdy rodzice pytają mnie, kiedy zostaną dziadkami! Bardzo chciałabym być mamą, chciałabym móc siedząc dłużej w pracy myśleć o tym, że nagroda za trudy czeka mnie wieczorem. To byłoby takie ekscytujące! Ale najbardziej tęsknię za poczuciem bliskości, jaką daje seks z ukochanym człowiekiem.
Mój problem jest bardzo delikatny, wiem, że jeden zły ruch i pogrążę dokumentnie nasze małżeństwo. Co powinnam robić? Myślałam o wizycie u seksuologa, ale to przecież on potrzebuje pomocy, a nie ja. Jak tak dalej pójdzie albo zacznę go zdradzać, albo się rozwiodę. Tylko, że rozwód w mojej rodzinie to coś jak zbrodnia na świętości. Proszę was, doradźcie mi coś, bo ja już nie potrafię nic zdziałać.
Pozdrawiam, Basia".
Jeśli tak jak Basia chcesz podzielić się z nami swoją historią albo poprosić inne Papilotki o poradę, napisz na adres: redakcja(at)papilot.pl.
Czekamy na wasze listy i komentarze!