Dobra, nie będę tutaj ściemniać, jaka to jestem nieszczęśliwa, smutna, bo mój chłopak wciąż mi wypomina, że moja rodzina ma więcej kasy niż jego. Czy to jest grzech być bogatym? Co ja poradzę na to, że urodziłam się w takim, a nie innym domu. Mój ojciec jest właścicielem kilku stacji paliw, ma też własny hotel i restaurację. Mama też pracuje w tym biznesie. Mimo kryzysu, dobrze im idzie. Nie narzekamy na brak kasy. Mamy wielki dom za miastem, trzy samochody, jeździmy za granicę przynajmniej 2-3 razy w roku (moglibyśmy i częściej, ale rodzice nie mają czasu, bo muszą pilnować firmy).
Ja, chociaż jeszcze nie zarabiam, mam już własne konto, na które ojciec przelewa mi co miesiąc kilka stówek na ciuchy i kosmetyki i jakieś tam wyjścia do kina czy pubu. Nie jest to może strasznie dużo, ale na pewno mam więcej niż moje koleżanki z klasy, które muszą żebrać w domu o każdy grosz.
Z racji tego, że mieszkamy w dość niewielkim mieście, chodzę do liceum państwowego z innymi ludźmi z miasta. Zresztą nie wiem, czy nawet jak bym miała możliwość to poszłabym do szkoły prywatnej. Tam podobno są strasznie beznadziejni ludzie.
Nie narzekam na swoją szkołę ani klasę, jest naprawdę ok. Zresztą to właśnie tam poznałam Wojtka – chodzi do równoległej klasy. To naprawdę świetny chłopak. Miły, dobrze wychowany, zawsze pomocny i do tego przystojny. Spotykamy się ze sobą już ponad rok. I początki były naprawdę świetne.
Zaiskrzyło między nami na ognisku organizowanym przez naszego wspólnego kumpla. Potem gadaliśmy ze sobą godzinami na chacie na Facebooku. Wreszcie wybraliśmy się razem na basen i do pizzerii. Było cudownie.
Na początku w ogóle nie zwracaliśmy uwagi na kasę. Jak gdzieś wychodziliśmy razem to raz płacił on, raz ja. Czasami tylko miałam wrażenie, że Wojtek specjalnie zamawiał tylko dla mnie, a sam mówił, że jest strasznie najedzony i już nic w siebie nie wciśnie. Tak naprawdę pewnie nie miał kasy, żeby zapłacić za dwie osoby… No, ale nic nie mówił, więc ja też nie poruszałam tego tematu.
Po kilku dniach Wojtek oczywiście mnie przeprosił, ale nie było już między nami tak jak kiedyś. Kolejnym powodem do kłótni okazał się wyjazd na narty. Myślałam, że Wojtek pojedzie ze mną, a jak nie to chociaż normalnie powie, że nie ma kasy i tyle. A on co zrobił? Obraził się na mnie za to, że ja jadę. Najlepiej to chciałby, żebym tylko siedziała z nim w jego pokoju i oglądała pirackie filmy, bo to najtańsza rozrywka.
Coraz częściej wydaje mi się, że my kompletnie do siebie nie pasujemy. Tak to niby mamy mnóstwo tematów do rozmów i w ogóle. Dzieli nas jednak kasa. Nigdy nie myślałam, że pieniądze, tak bardzo mogą poróżnić dwoje zakochanych ludzi.
Powiedzcie mi, co ja mam zrobić? Żal mi Wojtka, bo jak z nim teraz zerwę to on pomyśli, że nie chciałam spotykać się z biedakiem, a to wcale nie tak. Z drugie strony nie chcę tkwić w takim chorym związku, gdzie cały czas ktoś będzie mi wypominał różne rzeczy. Czy my mamy szansę utworzyć kiedykolwiek zgraną parę? A może taki związek jest z góry skazany na niepowodzenie i nie ma tu nawet o co walczyć?
Marta
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl
Pamiętam, że jak pierwszy raz zaprosił mnie do siebie, to tłumaczył się, że w przyszłości jego rodzice planują kupić większe mieszkanie, a może i dom i tylko tymczasowo mieszkają w kawalerce. Oczywiście zrozumiałam to i nie pytałam o nic więcej.
Wszystko zaczęło się psuć od jego urodzin, które były jakieś trzy miesiące temu. Kupiłam Wojtkowi na prezent świetne perfumy - on na początku bardzo się ucieszył. Później jednak napisał mi SMS-a, że sprawdził w necie, ile one kosztują i nie chce takiego drogiego prezentu. Ja mu na to, że się obrażę. No to on powiedział, że nie będzie ich używał.
Później w święta było wesele jego kuzynki. Zostałam zaproszona jako osoba towarzysząca. Pomyślałam sobie, że mogłabym kupić jakiś podarunek nowożeńcom. Zdecydowałam się na piękny komplet porcelanowych naczyń. Wojtek musiał oczywiście tachać to ciężkie pudło. Widziałam, że jest strasznie wkurzony. Na weselu w ogóle nie chciał pić ani tańczyć. Jak zapytałam go o co chodzi, to powiedział, że już nie musiałam pokazywać całej jego rodzinie jaka to jestem bogata. Pamiętam jak się wtedy strasznie pokłóciliśmy. Kompletnie go nie rozumiałam. Chciałam przecież dobrze.