Drogi Papilocie,
już od dawna zabierałam się do napisania tego listu, ponieważ nie mam komu powiedzieć o swoim problemie, a jestem bezsilna.
Spotykam się z pewnym mężczyzną, kocham go bez wzajemności. Początkowo liczyłam, że uda mi się zmienić tę „znajomość” w związek, ale po wielu trudnych, pełnych łez kłótniach na temat tej relacji, po prostu odpuściłam. Po ostatniej wojnie nie widzieliśmy się 3 miesiące (nie było dnia żebym nie płakała), później znów zaczęliśmy się spotykać głównie dla seksu. To chyba jedyna rzecz, jaka nas łączy. Zawsze pasowaliśmy do siebie pod tym względem. Przez ten cały czas nie poznałam jego rodziny, nie byłam u niego w domu, mimo że on bywał u mnie często. Boję się, że znów się do niego przywiążę, bo jestem od niego uzależniona.
Na pewno ktoś zaraz napisze: WYJDŹ DO LUDZI! ZNAJDŹ SOBIE KOGOŚ INNEGO! I tu was zdziwię, wychodzę, poznaję, ale czuję jakby wyrzuty sumienia. Zaraz po rozstaniu rzuciłam się w wir imprez: alkohol, seks, przypadkowi faceci. Pozostawiło to tylko uraz w mojej psychice. Nigdy nie miałam problemu z poznawaniem facetów, ale dla nich jestem widocznie tym typem dziewczyny, która jest super do pochwalenia się nią na imprezie, do zabawy, do seksu. Ale na poważny związek nikt się ze mną nie pisze.
W dodatku te wszystkie wspaniałe, zakochane pary. Moje przyjaciółki mające facetów i płaczące, jakie to są nieszczęśliwe, bo dostały na urodziny nie taki prezent, jaki sobie wymarzyły. Dziewczyny, nie wiecie ile macie szczęścia, że ktoś o was pamięta, że macie komu opowiedzieć, jak spędziłyście dzień. Nie czujecie się jak niewolnice miłości, skłonne oddać wszystko za faceta, który chce tylko jednego...
Noworoczne postanowienia? Przestałam je robić już dawno, bo wiem, że i tak nic nie zmieniają. Nie przestanę się z nim spotykać, ponieważ chcę chociaż przez ten krótki czas czuć się komuś do czegoś potrzebna.
Zastanówcie się proszę nad tym, czy nie tkwicie w takiej toksycznej relacji, jak ja. Póki nie jest za późno.
G.
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.