Drogie Papilotki!
Chciałabym na wstępie poprosić Was, abyście nie oceniały mnie zbyt surowo... Która z Was nie była nigdy na życiowym zakręcie? Dokładnie w takiej sytuacji właśnie się znalazłam.
Niedawno zdałam maturę i z małej miejscowości przeprowadziłam się do Warszawy. Chciałam usamodzielnić się, znaleźć dobrą pracę i zacząć studia o jakich zawsze marzyłam. Początkowo nie brakowało mi zapału, poznałam trzy fajne dziewczyny, z którymi wynajmuję małe mieszkanko. Bardzo szybko udało mi się też znaleźć pracę w jednym z dużych supermarketów, ale nie była to praca, jakiej się spodziewałam...
Pomimo moich najszczerszych chęci, moja miesięczna wypłata wynosiła 600 złotych. Po opłaceniu mieszkania nie wystarczało mi więc na zbyt wiele. Czułam się też niedoceniania, wiadomo, w takich miejscach studenci traktowani są jak tania siła robocza. Moje życie zmieniło się zatem o 180 stopni i to nie tak, jak się spodziewałam.
Potem próbowałam pracy w kilku innych miejscach, ale zawsze coś było nie tak. Zazwyczaj moimi szefowymi były starsze, sfrustrowane kobiety, które mną pomiatały. Przez nie czułam się jakbym była szm***ą, a przecież chciałam tylko zarabiać na swoje potrzeby i utrzymanie.
Bywały dni, że jadłam tylko płatki kukurydziane, bo nie miałam pieniędzy nawet na jedzenie. W końcu zamieściłam ogłoszenie na popularnym portalu dotyczącym pracy. Dołączyłam fotkę i czekałam na odzew. Liczyłam, że może w ten sposób znajdę coś lepszego i moja sytuacja się poprawi. Tymczasem dostałam całą masę maili, SMS-ów i telefonów od panów, którzy proponują mi… seks za pieniądze!
Początkowo tylko się oburzałam, bo jak to? Miałabym być zwyczajną prostytutką? Jednak kiedy skończyły mi się pieniądze, postanowiłam spotkać się z jednym z tych facetów i dowiedzieć się, czego dokładnie oczekuje ode mnie jako mój potencjalny sponsor...
Umówiliśmy się w Złotych Tarasach, miejscu które odwiedzałam rzadko, bo jaką przyjemnością jest oglądanie ubrań, mijanie restauracji, jeśli nie ma się na to pieniędzy? Bardzo się bałam, miałam ochotę na przemian rozpłakać się i uciec... Jednak było już za późno, bo on zobaczył mnie i rozpoznał we mnie dziewczynę ze zdjęcia.
Karol był bardzo kulturalny i pachniał dobrymi perfumami, ale był sporo starszy ode mnie. Zaproponował 4 tysiące miesięcznie za 2 spotkania w tygodniu. Mówił, że zależy mu na dyskrecji, bo ma rodzinę, dodał także, że wybrał właśnie mnie, bo wyglądam młodo i niewinnie, a on woli młode ciałka... Słuchałam tego oniemiała i było mi niedobrze. Zanim przeprowadziłam się do stolicy, zbliżyłam się tylko z jednym chłopakiem, bardzo szanowałam swoją intymność. Nie chcę żeby teraz to się zmieniło i ktoś mógł mnie mieć za pieniądze... Jednocześnie wiem, że jeśli jesteś biedny, to nie znaczysz nic.
Karol czeka na wiadomość ode mnie, a ja ciągle zastanawiam się, co zrobić. Gdybym zarabiała swoim ciałem, mogłabym sporo odłożyć, bardzo chciałabym w przyszłości otworzyć własną restaurację. Mogłabym też wysyłać pieniądze mojej rodzinie, ponieważ nigdy nam się nie przelewało, a mam jeszcze malutką siostrę... Ale z drugiej strony nie wiem, jak miałabym potem spojrzeć sobie w oczy. Boję się, że to, co ewentualnie zrobię, mogłoby się wydać. Chyba bym się wtedy zabiła...
Drogie dziewczyny, co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Wybrały seks za pieniądze czy życie na najniższym poziomie? O ile można je nazywać życiem...
Pozdrawiam,
Daria