Na początku serdecznie pozdrowienia noworoczne dla Redakcji oraz Czytelniczek Papilota!
Mam 24 lata (choć rocznikowo już 25), ale już od ponad roku mam męża. Parą jesteśmy od gimnazjum, więc nikt z rodziny i znajomych nie dziwił się, że tak wcześnie chcemy się ustatkować. Emil zawsze potrafił się zakręcić i o wszystko zadbać. Taki już jest, że lubi dążyć do realizacji swoich planów za wszelką cenę. Jego celem na dłużą metę zawsze jednak była rodzina – on, głowa domu, ja i dzieci – zawsze mówił o trójce. Najlepiej rok po roku, żeby mogły się bawić ze sobą, donaszać ubranka i korzystać z tych samych podręczników. Ja się z nim zgadzam, bo wiem, że to rozsądne i bardzo praktyczne.
W tym realizowaniu się w roli żony i męża bardzo pomagają nam rodzice. W ślubnym prezencie od mamy i taty Emila dostaliśmy mieszkanie (M-3, ale te pokoje szczerze mówiąc to klitki), a od moich samochód (mały, bo mały, ale zawsze). My jednak chcielibyśmy więcej.
Emil zaczął już jakiś czas temu przebąkiwać coś o budowie domu. Nie da się ukryć, że w domu na obrzeżach naszego miasteczka, naszym przyszłym dzieciom byłoby lepiej niż w ciasnym mieszkanku w bloku. Ale nie zarabiamy dużo. On jest kierowcą, ja dostałam niedawno posadę w biurze mleczarni, którą mamy w okolicy. Gdybyśmy brali kredyt to byłoby jak dożywocie. Musielibyśmy też sprzedać nasze mieszkanie i na te 2 lata, kiedy trwałaby budowa, przeprowadzić się do jego rodziców (moi sami mają ciasno, w mieszka z nimi jeszcze mój młodszy brat).
Konieczne byłoby także odłożenie marzeń o pierwszym dziecku, bo nie wyobrażam sobie ciąży pod dachem u teściowej. Trzeba by było także zrezygnować z wyjazdów wakacyjnych, nowych ubrań, wyjść do kina czy na kolację. Teraz też rzadko sobie na to pozwalamy, ale raz w miesiącu możemy się wybrać coś zjeść, wypić wino, obejrzeć film. Samej budowy się nie boję, bo znam Emila dobrze i wiem, że wszystko by zorganizował jak należy. Z jego podejściem do życia wszystko wyszłoby pewniej taniej niż w kosztorysie, bo tu by załatwił drewno taniej, tam robotników po znajomości. Grosz do grosza i starczyłoby na meble.
Nie możemy też się łudzić, że za parę lat zaczniemy zarabiać więcej i spłacanie kredytu przestanie być problemem, bo mieszkamy tu gdzie mieszkamy, nie mamy naukowych tytułów i raczej nie widzę perspektyw na karierę. Zresztą ja nie jestem typem karierowiczki, która oddałaby wszystko za wysokie stanowisko. Emil też nie chce się stresować. On lubi iść do pracy na 8, skończyć o 16, zjeść obiad, wypić piwko, obejrzeć mecz. Dlatego nie widzę jakoś tego naszego wielkiego majątku. Ale dom by się przydał…
Bella87
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
Wasze listy: Czuję się winna śmierci siostry, ale nikt o tym nie wie
Czy to na pewno był tylko nieszczęśliwy wypadek? Przeczytajcie bolesne i zagadkowe wyznanie Marty.
Decyzja należy do Ciebie: Czy przyjmowac drogie prezenty od starszego mężczyzny?
Gosia spotyka się z zamożnym, dużo starszym od siebie mężczyzną, który obsypuje ją podarunkami. Niektóre są naprawdę kosztowne.