Angelika K. i Marty W. - uczennice gimnazjum pochodzące z dobrych domów, zawsze miały czerwony pasek na świadectwie. Postanowiły dorobić w łatwy sposób, aby zdobyć pieniądze na zabawę i spróbować trochę życia.
3 kwietnia 2005 r. uciekły z domu. Pierwsza miała wtedy 15 lat, a druga 16. Rodzice zgłosili ich zaginięcie policji. Dziewczyny odnaleziono po dwóch miesiącach w agencji towarzyskiej w Płocku.
W opowieści „Gazety Pomorskiej” nastolatki kreowane są na ofiary, które nie wiedziały, co tak naprawdę robią, a dorośli wykorzystali ich niewiedzę i jeszcze na tym dobrze zarobili. Jednak z relacji Angeliki i Marty wynika, że praca im się podobała i było OK. Psychologowi powiedziały:
„Nikt nas do tego nie zmuszał. Nam się to podobało. Chciałyśmy zarobić”.
W rozmowie z policją jedna z nich wytłumaczyła, jak było na początku podczas testu, które muszą przejść dziewczyny chcące pracować w agencji. Doszło do niego w jednym z toruńskich hoteli, przyjechał mężczyzna, który „wypróbował” je obie, a potem zaproponował pracę.
„Gwałt? Gwałtu nie było, było miło. No i to nie był nasz pierwszy raz”.
Okazało się, że Angelika straciła dziewictwo w wieku 13 lat. Mimo że dziewczyny pracowały z własnej woli, ich pracodawców i tak czeka kara. Choć wydanie wyroku zajęło sądowi 3 lata (historia wydarzyła się na wiosnę 2005 roku), Kazimierza P. i Dariusza N. skazano na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata (ten drugi wprowadził dziewczyny w świat prostytucji). Właścicielka agencji z Płocka, Anna K., u której znaleziono nastolatki, została skazana na rok w zawieszeniu na trzy lata. Jej koleżanka z Bydgoszczy, Teresa M., usłyszała wyroku rok w zawieszeniu na dwa lata.
Kary niezbyt wysokie. Na pewno do ich obniżenia przyczyniła się postawa nastolatek, które dobrowolnie podjęły pracę w agencjach. Wyjaśniły, że właścicieli agencji z Elbląga, Torunia, Bydgoszczy i Warszawy informowały o swoim wieku, ale ci traktowali to jako atut.
Zobacz także:
15-letnia call girl zarobiła fortunę w 2 miesiące
Joanna Martel