O chińskiej metodzie trzymania populacji w ryzach można było wiele usłyszeć do tej pory, ale nie aż tak drastyczne historie. Oficjalne wyniki podają informację o 13 milionach aborcji rocznie (przy tym 24 na 1000 kobiet usuwa dziecko nie z własnej woli), tymczasem nieoficjalne dane mówią o znacznie wyższych liczbach.
Problem nie ogranicza się do prowincji, jest obecny i zauważalny również w dużych miastach. Przymusowa sterylizacja i nawet 40 tysięcy dolarów grzywny za nadprogramową ciążę, to już codzienność w chińskiej rzeczywistości, mimo to ciągle budzi kontrowersje i oburzenie wśród zagranicznej opinii publicznej.
Nawet telewizja Al Jazeera, która wsławiła się miedzy innymi w wypuszczaniu nagrań z przesłaniem od terrorystów, nagrała reportaż o tragediach spotykających ciężarne w Chinach. Poruszająca historia Xiao Ai Ying, która musiała usunąć dziecko pod koniec ciąży obiegła cały świat i na pewno dotarła do najwyższych z chińskich władz.
Rząd oczywiście zachowuje dyplomatyczne milczenie. Z półoficjalnych źródeł wiadomo, że te nieszczęśliwe historie to wynik działań nadgorliwych urzędników lokalnych, którzy dbają o wyniki statystyk urodzeń ponad wszystko. Jednak, gdyby nie restrykcje rządowe i kary czekające urzędników za niedotrzymanie nakazu, sprawa nie przybrałaby tak przeraźliwie brutalnego obrotu.
Oliwia Podlecka
Zobacz także:
Gwałt w małżeństwie nie istnieje!
Seks jest integralną częścią małżeństwa, a zmuszanie do niego nie jest przestępstwem. To zasada przyświecająca działaniu islamskich sądów.
Kobiety w Mauretanii są tłuczone, bo chuda zona to wstyd!
Nawet małe dziewczynki muszą pochłaniać po kilkanaście tysięcy kalorii dziennie. Jeśli odmawiają jedzenia, są boleśnie bite.