– Jak można zrobić coś takiego? To zbrodnia! Ten maluch był oblepiony zeschniętą krwią i zawinięty w kawałek szmaty. Gdyby nie przytomność pracowników lotniska, udusiłby się w foliowej torbie na śmieci – mówi BBC poruszona zdarzeniem dr. Maria Teresa Agores, która pełniła lekarski dyżur na Terminalu 1. na lotnisku w Manili.
Wiadomość o znalezieniu noworodka wstrząsnęła pracownikami lotniska. Dziecko musiało urodzić się podczas lotu z Bahrajnu w Zatoce Perskiej do stolicy Filipin, Manili. Kobieta zaraz po porodzie zawinęła maleństwo w szmatki i folię, po czym włożyła do śmietnika.
Byłem zaskoczony, że dziecko przeżyło podróż w takich warunkach. W ogóle nie płakało - powiedział jeden z pracowników ochrony lotniska w Manili.
Lekarze potwierdzają, że chłopczyk czuje się dobrze i jego zdrowiu nie grozi niebezpieczeństwo. Znalezienie wyrodnej matki pozostaje tylko kwestią czasu.
Majka Kostrzewa