Hi :)
Na początku czerwca moja przyjaciółka, Agnieszka zeszła się z moim kolegą Janem. Było im dobrze, ale połowie lipca Agnieszka zaczęła coś przeczuwać. Zadzwoniła do mnie, ze musimy o czymś porozmawiać. Powiedziałam jej, ze może do mnie przyjść. Po 10 minutach widziałam ją u siebie. Opowiadała mi o kłótni jej i Jana, i o tym, że się nie odzywa przez dwa dni. Ja nie wiedziałam co powiedzieć. Agnieszka powiedziała w końcu, że boi się o to aby Jan nie zdradził jej. Jana znam pięć lat i raczej nie sądzę aby zdradził swoją ukochaną, chociaż mógł zaszaleć, gdzie kol wiek był. Nie wiedziałam co powiedzieć. Te podejrzenia Agnieszki były dosyć mocne. Nie wypowiedziałam się na ten temat, bo przeczuwałam, ze może coś z tego wyniknąć. Tydzień później Jan odwiedził swoją dziewczynę i się niby pogodzili. Umówili sie ze mną. Czekałam na nich półtorej godziny, a ich nadal nie było. schowałam się więc do klatki, bo było mi zimno. Dostałam sms'a od Agnieszki, że mam przyjść pod jej klatkę. Ja do niej napisałam, ze ja wystarczająco czekam długo a ona ma czelność mi tak napisać. Po chwili napisał Jan, ze zaraz będą. Skuliłam się w tej klatce i nie było widać , że ktoś w niej jest. Jan i Agnieszka byli na miejscu i zaczęli się kłócić. Najlepsze jest to, że moja przyjaciółka nie wyrażała się o mnie miło.... Krzyczała, ze jestem szmatą. Na drugi dzień pisała do mnie na gg i na telefon. Ja jej nie odpisywałam. Dwa dni później wyjechałam do rodziny na weekend i się pogodziłam z Agnieszką. Kupiłam nowy telefon i nie mając dostępu poprosiłam Agnieszkę czy mogła by mi coś sprawdzić w Google. Po chwili dostaje sms'a od Jana, że Agnieszka mi nie pomoże, bo jestem głupia itd. Po chwili napisała do mnie Agnieszka ,że nigdy nie widziała we mnie przyjaciółki. Płakałam przez trzy dni. Po tygodniu Agnieszka przyszła i przeprosiła mnie. Powiedziała, ze to wszystko przez Jana. Według Jana to ja niszczyłam ich związek. Agnieszka mi powiedziała, ze nakryła go na zdradzie i to ja jestem według jej chłopaka winna. Powiedziała mi, ze jej ukochany ją manipulował i nie miał na kogo zrzucić tej całej winy z tą zdradą i ja stałam się celem. Tyle ile ja straciłam łez i nie mogę teraz do tego przeboleć, nie wiem czy mam jej wybaczyć. Spytałam jej się czy to prawda, ze nigdy nie byłam jej przyjaciółką, a ta powiedziała, ze to nie ona pisała..... ;/ Moi znajomi mówią, że dosyć się przez nią nacierpiałam i nie powinnam wybaczać. Co według was powinnam zrobić??