Historie Życiem Pisane: Kocham księdza (2)

Marząc o szalonej i romantycznej miłości, nigdy nie podejrzewały, że przyjdzie im stoczyć wielką bitwę o życie. Zuza i Agata – kobiety, które źle ulokowały uczucia. Czy są szczęśliwe?
Historie Życiem Pisane: Kocham księdza (2)
26.03.2010
>

Marząc o szalonej i romantycznej miłości, nigdy nie podejrzewały, że przyjdzie im stoczyć wielką bitwę o szczęśliwe życie. Zuza i Agata – kobiety, które źle ulokowały uczucia. Czy dziś są szczęśliwe?

Historię Zuzanny, dla której ksiądz koloratkę zamienił na obrączkę, mogłyście przeczytać wczoraj.

Agata, 28. Odkąd pamięta, zawsze coś stawało jej na przeszkodzie w realizacji marzeń o romantycznej miłości. Także i tym razem nie jest jej dane zaznać pełnego szczęścia.

Po raz pierwszy Agata zakochała się w podstawówce. O rok starszy od niej Andrzej był szkolnym prymusem, umiejętnie łączącym naukę z zabawą. Imponował jej pewnością siebie, inteligencją, poczuciem humoru. Była pewna, że mogliby stworzyć szczęśliwą parę zakochanych nastolatków, gdyby nie Ewa, jego wielka szkolna miłość. Była prawdziwą pięknością. Wszędzie trafi się taka jedna doskonała dziewczyna, w której kochają się wszyscy chłopcy. Ona była jedną z nich, a ja tylko szarą nieśmiałą myszką z młodszej klasy. Wiele stron pamiętnika musiałam zapisać romantycznymi wyznaniami, zanim pojęłam, że tylko marnuję energię – wspomina dziś Agata.

A że najlepszym lekarstwem na nieszczęśliwą miłość jest nowa miłość, długo nie musiała czekać na radosne uczucie motylków w brzuchuByłam bardzo kochliwa. Czasami wystarczało mi jedno przechwycone spojrzenie, a ja wierzyłam, że oto stanął przede mną ten jedyny. Po raz drugi serce mocniej mi zabiło dla Mariusza – kolegi poznanego na koloniach letnich w Gąskach. Po dwóch tygodniach ukradkowych pocałunków i trzymania się za ręce, każde z nas wróciło do domów w dwóch odległych krańcach Polski. Tęskniłam przez dobrych kilka miesięcy, mało jadłam, zaczytywałam się w podkradanych mamie romansidłach. Sądziłam, że nigdy nie będą miała chłopaka.

Pierwsze poważne zauroczenie przeżyła pod koniec liceum. Poznała wówczas Roberta, syna nowych sąsiadów jej dziadków. Czarujący, przystojny rówieśnik szybko zawrócił jej w głowie, oferując coś więcej niż koledzy ze szkoły – szczerą, pasjonującą rozmowę. Agata doskonale pamięta, gdy po raz pierwszy ją pocałował, delikatnie i czule. - To były cudowne, beztroskie wakacje przed klasą maturalną. Wiedziałam jednak, że wraz z nadejściem września nasz piękny sen się skończy, będziemy musieli wrócić do podręczników i przygotować się do egzaminu dojrzałości. Do dziś, gdy wracam do dziadków na wieś z nostalgią wspominam nasze wspólne wieczory nad rzeką, obserwując jak Robert i jego żona witają na świecie kolejne dzieci.

Szereg miłosnych zawodów i uczuciowych rozczarowań sprawił, że Agata niechętnie decydowała się na nowe znajomości. W początkowym okresie studiów na jednej z krakowskich uczelni, zamiast na imprezy wolała iść do kościoła, wyciszyć się, zastanowić nad przyszłością. Zbliżyła się do Boga, o którym nie myślała od bardzo dawna. Wychowana w rodzinie mającej do wiary raczej niezobowiązujący stosunek, nigdy wcześniej nie czuła potrzeby posiadania świadomości istnienia siły wyższej. Teraz zaczęła z uwagą studiować Biblię, a każdą niedzielę rezerwowała dla Boga.

Będąc na trzecim roku zaangażowała się w działalność jednaj z katolickich fundacji działających na terenie Krakowa. Pomagając bezbronnym dzieciom, zapominała o własnych potrzebach – potrzebie miłości, założenia rodziny, spełnienia. - Bez większych kłopotów udawało mi się łączyć naukę z wolontariatem, w wolnych chwilach wpadałam jeszcze do starszej, niedołężnej pani , o której bliscy zapomnieli. Tylko leżąc samotnie w łóżku marzyłam o innym życiu…

Do dziś bardzo wyraźnie pamięta pewien zimowy poranek, gdy dotarła do siedziby fundacji niesamowicie zmarznięta. Zastała zamknięte na cztery spusty drzwi i wciśniętą w nie kartkę z przeprosinami od dyżurnej wolontariuszki, która miała przekazać jej klucze. Załamana już miała wracać do autobusu, gdy zauważył ją ksiądz, wikary z sąsiadującej z fundacją plebanii i zaprosił do siebie na filiżankę gorącej herbaty. Z wdzięcznością skorzystała z propozycji. Po chwili, gdy siedziała w stołówce sącząc parujący napar, czuła się jak domu. Jeszcze milej jej było, gdy okazało się, jak przemiłym człowiekiem jest ksiądz Adam.

- Rozmawialiśmy przez dobrych kilka godzin. O pracy dla fundacji, o Bogu, o Krakowie. Adam był kilka lat starszy ode mnie, a porażał życiową mądrością, rozsądkiem, opanowaniem. Oczarował mnie wrodzoną tolerancją dla ludzkich słabości, także własnych. Słuchając go, przebywając z nim, czułam się jakbym jednocześnie była z inteligentnym Andrzejem, przystojnym Mariuszem i romantycznym Robertem. Adam łączył w sobie ich najlepsze cechy, zespalał moje wyobrażenie o idealnym mężczyźnie. Nie mogłam uwierzyć, że Bóg mnie wyprzedził i zabrał mi wymarzonego kochanka.

Od czasu pierwszej rozmowy, Agata regularnie odwiedzała Adama na plebanii. Z przyjemnością spędzała z nim czas, a i on zawsze wydawał się być zadowolony z jej niezapowiedzianych wizyt. Po kilku miesiącach poprosiła go o spowiedź. Długo nie chciał się zgodzić, prosił by poszła do innego księdza, ale ona potrzebowała wyznać swoje uczucia właśnie jemu. – Powiedziałam mu wtedy, że go kocham. Klęcząc przy konfesjonale, drżąc, szeptałam słowa miłości.

Adamowi trudno było zapomnieć o usłyszanym wówczas wyznaniu. Zaczął jej unikać, próbował przetłumaczyć, że on już kilka lat temu wybrał Boga i nie zmieni zdania, namawiał by zmieniła otoczenie i ułożyła sobie życie u boku niezobowiązanego święceniami kapłańskimi mężczyzny. Ona jednak nie umiała zrezygnować z walki o szczęście.

- Nie mogę nic zrobić, nie chcę jeszcze bardziej zgrzeszyć. Wiem, że to co czuję do Adama nie jest czyste, że powinnam zapomnieć. Ale nie potrafię. Ciągle zastanawiam się, czy to na pewno do kapłańskiej posługi on jest powołany. A do czego ja jestem powołana? Coraz częściej myślę, że jest mi pisane samotne życie. I modlę się, by za kilkadziesiąt lat świat o mnie nie zapomniał

Lilka Tylman

Kolejne artykuły z cyklu Historie Życiem Pisane już za dwa tygodnie! Część pierwsza zawsze w czwartek, część druga w piątek. Szukajcie ich co dwa tygodnie!

W ubiegłym tygodniu w cyklu historie Życiem Pisane mogłyście poznać historie kobiet, które zbyt wcześnie zostały pozbawione cnoty…

Historie Życiem Pisane: Straciłam dziewictwo za wcześnie (1)

Historie Życiem Pisane: Straciłam dziewictwo za wcześnie (2)

 

Polecane wideo

Komentarze (57)
Ocena: 4.93 / 5
Anonim (Ocena: 5) 22.11.2012 14:20
Takie historie jak widać zdarzają się często i mnie również to się przytrafiło i poniekąd trwa nadal. Ale od razu mówię że jeśli któraś z Was jest dopiero na samym początku "przygodny z księdzem "to lepiej już na starcie się z tego wycofać, bo naprawdę pomimo że ja teraz nie żałuję niczego - ani jednej chwili z nim spędzonej to i tak lepiej dac sobie spokój zanim będzie za późno Czasem się zastanawiam dlaczego sutanna tak często przyciąga ? I chyba to wynika z tego że dziewczyna często samotna, zraniona widzi w księdzu lepszego mężczyznę od wszystkich, czułego, opiekuńczego, wyrozumiałego -- przynajmniej ja tak miałam. Nie chcę tutaj nikogo zanudzac moją opowieścią ale u mnie to wgl wszystko było dziwne, bo to ksiądz zapraszał mnie na róże spotkania, wspólne wyjazdy i to on wszystko inicjował ale tak naprawdę nigdy nie powiedział co i czy w ogóle coś do mnie czuje... To jest jeszcze bardziej złożona historia niż sie wydaje, więc daruję sobie wchodzenie w szczegóły, a Wam dziewczyny radzę - odetnijcie się od tej znajomości zanim się zaangażujecie tak jak ja w 100%, bo uwierzcie że na dłuższą metę to nie ma sensu i daje wiele bólu, tęsknoty....
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 19.09.2012 09:05
hej,ja sie kontaktowałam z pewnym księdzem wikarym,jest ode mnie 11 lat starszy.Pisał mi erotyczne esy i podczas rozmów na tel.podniecał sie tym,co mówię.Ale obcnie nasze relacje są,niestety popsute.A szkoda:(
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.12.2011 19:26
trzeba walczyc! jesli ksiadz nie chce i daje to wyraznie do zrozumienia to nie, ale jesli tez chce to trzeba walczyc o wspolne zycie! do diabla z celibatem. wymysl kogos ulomnego, prymitywnego, myslacego, ze skazanie ludzi na samotne zycie to jest to. jest to podyktowane checia wladzy i kontroli majatku. prawdziwa milosc jest ponad jakies ustalenia kosciola.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.11.2011 15:22
Moje Drogie! uwierzcie, naprawdę warto dać sobie spokój z księdzem. Moja milość uczyła mnie religii, rozumieliśmy sie świetnie, spotykalismy sie i niestety odrzucilam buzujaca w nas chemię. Wtedy myślalam o tym w tych kategoriach, jak o najwiekszym nieszcześciu, a dzisiaj? Gdybym mogla cofnac czas jakaś metoda, zostawilabym go tak samo, jak kilka lat temu. Dzisiaj mam wspaniałego meza, a o tamtym...zapomnialam? moze źle t określilam, bo chyba nigdy nie przejde wobec tego bez wiekszego sentymentu, ale, jest mi obojętny
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 11.09.2011 13:12
Witam.Jestem pewnie na początku takiej kretej drogi,ale mimo tych komentarzy,chce by to sie rozwijalo.Ksiadz z ktorym pisze i spotykam sie jest mlodszy 9 lat.Ja mam sypiace sie malzenstwo i co mam do stracenia nic.On jest mi potrzebny.I wiem ze to jest cos co moze zmienic moje zycie na lepsze i szczesliwsze.Tylko Bog wie dlaczego postawil go na mojej drodze i co bedzie.Ja tylko czekam
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie