Debata pod hasłem „Jak wyjść z podziemia?”, towarzysząca premierze filmu o podziemiu aborcyjnym pt.: „Podziemne państwo kobiet” (o którym pisaliśmy na Papilocie) odbyła się 13 października w Warszawie. Wśród wielu podjętych wątków wybijał się problem dialogu społecznego wobec różnic światopoglądowych. Autorki filmu, Claudia Snochowska-Gonzalez i Anna Zdrojewska, uznają, że budowanie koalicji jest możliwe mimo podziałów – osią porozumienia może być niezgoda na powszechne łamanie prawa.
Agnieszka Holland, jedna z panelistek debaty, jest jednak pesymistką w tej kwestii. Jej głos okazał się kontrowersyjny na sali, w której zgromadzili się przede wszystkim zwolennicy zliberalizowania prawa antyaborcyjnego. Holland podkreślała, że przybierając postawę wojującą, zwolennicy ruchu pro-choice nigdy nie doprowadzą do debaty społecznej. Według niej najistotniejszym problemem jest to, że po 1989 roku dokonała się zmiana wyobraźni społecznej związanej z tematem aborcji. I zmiana ta dotyczy znacznej większości społeczeństwa, nie tylko osób wierzących, ale także świeckich. Z tego powodu, jej zdaniem, w dzisiejszej Polsce „mówienie o kompletnym zliberalizowaniu ustawy antyaborcyjnej jest nie tylko niemożliwe z powodów politycznych, ale również niemożliwe z powodów społecznych”. Według Agnieszki Holland ekspertki, które wypowiadają się w filmie „Podziemne państwo kobiet”, nie dostrzegają tego problemu – oceniają przeciwników aborcji jako przyjmujących swoje stanowisko z przyczyn koniunkturalnych lub politycznych. A „jeżeli uznamy, że to jest tylko sprawa propagandy kościelnej, to znaczy, że uznajemy, że jesteśmy 37-milionowym narodem idiotów, którzy się dają manipulować”.
Agnieszka Graff, nawiązując do wątku o wyobraźni społecznej, zauważyła, że film „budzi empatię wobec kobiet”, co jest o tyle cenne, że w Polsce „przez poprzednie 20 lat była budowana empatia wobec embrionu”. Specyfika dotychczasowej debaty publicznej polega na odrzuceniu kobiety jako strony w sporze o płód, o czym m.in. świadczy bardzo rzadkie użycie słowa „kobieta” w artykułach polemicznych. Sukcesem filmu, według niej, jest odwrócenie tej perspektywy, co zdarza się w sferze publicznej po raz pierwszy.
"Czy media w jakiejś mierze odpowiadają za kształtowanie tej wyobraźni społecznej?" – takie pytanie, w nawiązaniu do analizy języka debaty publicznej o aborcji, autorstwa Agnieszki Graff, prowadząca Agnieszka Grzybek skierowała do Heleny Łuczywo, współzałożycielki "Gazety Wyborczej". Prelegentka nie odniosła się do samego języka debaty i do sformułowania „przegraliśmy wojnę o język”, ale zauważyła, że media zawsze chętnie podejmują temat, gdy tylko stanie się on aktualny – w przypadku inicjatyw społecznych zaś – gdy staną się one faktem. Stwierdziła, że „jeżeli w Polsce będzie się wzmacniać ruch społeczny na rzecz praw kobiet, również praw reprodukcyjnych, to media będą o tym mówić”. Jako jedyna z dyskutantek jest optymistyczna w kwestii zmiany ustawy.
Pesymizm trzeciej z prelegentek, Izabeli Jarugi-Nowackiej, wynika z przekonania, że w Sejmie obecnej kadencji żadna inicjatywa legislacyjna dążąca do zmiany ustawy nie zostanie podjęta. Z perspektywy swoich wieloletnich działań na rzecz praw kobiet, w tym praw reprodukcyjnych, Jaruga-Nowacka uznała, że jedyna ścieżka, jaka może zakończyć się sukcesem, to stworzenie partii, której pierwszy punkt programu będzie brzmiał: „zmiana ustawy antyaborcyjnej”.
Już po debacie, prowadząca Agnieszka Grzybek skomentowała ten pesymizm posłanki: „Jesteśmy zablokowani legendą, która się wtedy [na początku lat 90., w czasie zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum] zrodziła - i z tego powodu obawiamy się, że nawet, jak zbudujemy ruch społeczny i zbierzemy kilka milionów podpisów, to politycy znów to zlekceważą”. Dodała, że według niej czasy już są inne, a głos tylu obywateli musiałby znaleźć odbicie w pracach parlamentarzystów.
Ostatnim mocnym głosem w debacie, swoistym impulsem do dalszych działań w kierunku zmiany ustawy, było stwierdzenie Heleny Łuczywo, która narzekając na nastrój beznadziei, wyczuwalny na sali, powiedziała: „Sprawa, którą robiłam 30 lat temu, była dużo bardziej beznadziejna i jakoś się skończyła”.
Materiały prasowe
Zobacz także:
SONDA: Czy aborcja powinna być legalna?
Zdecydowana większość naszych czytelniczek jest na tak. A ty?
Jak ułożyć sobie życie po niechcianej ciąży?
Czy wpadka to koniec świata?