Historia 13-letniej Emilki pokazuje, jak bardzo ofiarom przemocy domowej czy gwałtu potrzebna jest odpowiednia pomoc i nie wolno ich zostawiać samym sobie. Gdy dziewczynka miała 8 lat, zgwałcił ją ojczym. Reporter portalu Nowiny24.pl opisał jej relację z tego strasznego zdarzenia:
„Uderzył ją w twarz, taśmą zakleił usta, trzymał ręce, zaczął całować. Chciała krzyczeć, ale taśma... Potem to zrobił. Bardzo ją bolało. Puścił dopiero wtedy, kiedy usłyszał, że ktoś idzie. Na koniec kopnął ją w brzuch i powiedział, że jeśli komuś piśnie słówko... I pogroził nożem”.
Emilka opowiedziała o wszystkim matce, ta jednak nic nie zrobiła. Podobnie zareagowała szkolna pani psycholog, tłumaczyła, że boi się mężczyzny. Gdy dziewczynka zwierzyła się wujkowi, ten od razu zaprowadził ją na policję. Funkcjonariusze wysłuchali, ale nie przyjęli zgłoszenia.
Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony osób, które powinny pomóc, wyzwoliły w ofierze poczucie odrzucenia. Dziewczyna zaczęła uciekać z domu, trafiła do domów wychowawczych, a potem na ulicę. Nowi „znajomi” zaproponowali jej, aby środki na życie zdobyła, prostytuując się. Emilka zatrudniła się w agencji towarzyskiej „XXL” w Pilźnie na Podkarpaciu.
Powiedziała, że ma 17 lat. Koleżanki z pracy nauczyły ją wszystkiego. Opowiadając o swojej pracy, nie widzi w tym, co robiła, nic złego:
„A klienci byli w różnym wieku. Ja miałam ich więcej niż Dorota (…). Jednego dnia to miałam nawet czterech klientów. O seksie dowiadywałam się z książek. Agnieszka mówiła, jak mam uprawiać seks i co to znaczy <<robić loda>>. Loda pokazywała mi na palcu”.
Emilka została uwolniona z burdelu podczas akcji policji. Oddano ją pod opiekę babci. Sąd powinien zająć się nie tylko ojczymem, ale też wszystkimi, którzy nie chcieli pomóc dziewczynie i są pośrednio odpowiedzialni za piekło, jakie ją spotkało.
Zobacz także:
Wasze listy: „Mama pozwalała mnie ojcu gwałcić, czy jej wybaczyć?”