„Netflix and chill?” - każda z nas zgodzi się zapewne z tym, że brzmi to raczej niewinnie i bardzo przyjacielsko. Tymczasem okazuje się, że w owym haśle mieści się wiele niespodziewanej pikanterii. Fraza ta nie oznacza bowiem wcale wizji relaksującego wieczoru, który miałby upłynąć na zagłębianiu się w losy ulubionych serialowych bohaterów. Co więc przez to rozumieć?
Zobacz także: Mowa ciała zakochanego mężczyzny. Jak odczytywać jego niewerbalne gesty?
„Netflix and chill” to obecnie fraza dwuznaczna. Jeśli otrzymamy podobną propozycję, powinnyśmy wiedzieć, że nie chodzi tu wcale o wspólne zapoznawanie się z największymi hitami popularnej platformy streamingowej. Co to to nie.
Otóż szalenie popularne hasło „Netflix and chill” jest zaproszeniem do wieczoru wypełnionego erotycznymi rozrywkami. Jeśli na podobne zagajenie odpowiemy entuzjastycznie „Tak, jak najbardziej! Już nie mogę się doczekać!”, umówiona z nami osoba może się nastawić na bardzo sensualny scenariusz nadchodzącej nocy.
Fraza „czy wpadniesz do mnie na kawę?” odchodzi zatem do lamusa. Od teraz seksualne aluzje robimy nawiązując właśnie do oglądania seriali.
Zobacz także: Czerwone flagi w związku: Gdy on wciąż Cię okłamuje...