Ghosting. Jeśli kiedykolwiek szukałaś miłości przez aplikacje randkowe, to słowo na pewno nie jest ci obce. To określenie wyjątkowo mało eleganckiego, ale niestety bardzo powszechnego zjawiska w świecie randek online, które polega na tym, że niedoszły adorator nagle po prostu znika bez słowa wyjaśnienia - jak duch. Dlaczego tak się dzieje? O to pewnie należałoby spytać samego (nie)zainteresowanego, ale w większość przypadków powód wydaje się bardzo prozaiczny – taka osoba nie okazała się na tyle dojrzała, aby szczerze powiedzieć, że nie chce dłużej kontynuować znajomości.
Zobacz również: Ta aplikacja randkowa gwarantuje kandydatów na poziomie. Muszą spełnić bardzo wymagający test
Jest jeszcze zombieing, o którym można powiedzieć, że idzie o krok dalej od ghostingu. To zjawisko ma miejsce wtedy, gdy mężczyzna, z którym randkowałaś najpierw zapada się pod ziemię bez słowa wyjaśnienia, a potem “zmartwychwstaje” i znów pojawia się w twoim życiu. Właśnie taka sytuacja przydarzyła się pewnej kobiecie z Australii. Swojego czasu Sally nawiązała kontakt z pewnym mężczyzną za pomocą Tindera. Wymienili jednak zaledwie dwie wiadomości, po czym jej niedoszły crush rozpłynął się w powietrzu. Miało to miejsce w lipcu 2011 roku, a więc... ponad 8 lat temu. Parę dni temu Sally przeżyła więc prawdziwy szok, gdy dostała nową wiadomość od byłego adoratora. Okazało się, że miał przygotowaną bardzo oryginalną wymówkę na temat tego, dlaczego tak długo czasu zajęło mu, by wreszcie jej odpisać. Oto, jak przebiegła ta fascynująca rozmowa:
Cześć, piękna, jak się masz?
Cześć, u mnie w porządku, dzięki. Co u ciebie?
Cześć, właśnie dostałem twoją wiadomość, miałem aktualizację na telefonie. Minęło dużo czasu.
View this post on Instagram
Screenshot z tej wymiany zdań został udostępniony na Instagramie, a zareagowało na niego ponad 12 tys. internautów. Prawdopodobnie dlatego, że większość z nich sama na własnej skórze przekonała się, czym jest ghosting albo zombieing, chociaż może nie w tak drastycznej wersji. Inni zwrócili jednak uwagę na fakt, że samej Sally nie spieszyło się z odpowiedzią - w końcu na pierwszą wiadomość zareagowała dopiero po 2 dniach, 19 godzinach i 53 minutach (tak, ktoś naprawdę to policzył).
Myślicie, że mimo to Sally zasłużyła na to, żeby odpisać jej dopiero po 8 latach?
Zobacz również: Ona dotarła na koniec Tindera. Nie rozumie, dlaczego od lat wciąż jest sama