Nie trzeba być ekspertem, żeby znać kilka podstawowych łóżkowych pozycji. Te poznajemy nie dzięki lekturze „Kamasutry”, ale własnemu doświadczeniu. Są na tyle naturalne, że korzystamy z nich zupełnie podświadomie. Misjonarska, na łyżeczkę czy na pieska królują w sypialniach pod każdą szerokością geograficzną.
Zobacz również: Teraz każdy chce się kochać w tej pozycji. KONEWKA gwarantuje niesamowitą bliskość
Dlaczego? Bo są proste, skuteczne i bardzo przyjemne. Podobnie jak technika nazywana z angielskiego „CAT” (coital alignment technique), choć nie mająca nic wspólnego z kotem. To mniej znany wariant pozycji misjonarskiej, który warto wprowadzić na stałe do miłosnych igraszek. Nie wymaga wielkiej sprawności, a podobno czyni cuda.
Zbliżenie techniką dopasowania, nazywane też „mieleniem zboża”, nie ma sobie równych z jednego powodu - pozwala na stymulację łechtaczki, a ta przyjemność odpowiada za większość kobiecych orgazmów.
fot. Thinkstock
Rozpoczyna się od klasycznej pozycji misjonarskiej z penisem wprowadzonym do pochwy. Mężczyzna unosi swoje ciało się nad kobietą podpierając się dłońmi lub przedramionami. Następnie przesuwa się w górę wzdłuż ciała kobiety, aż jego penis, który bez tego przesunięcia byłby skierowany "w górę", będzie skierowany "w dół", a grzbietowa strona trzonu prącia lub jego kość łonowa zacznie naciskać na łechtaczkę
- czytamy na wikipedia.org.
Być może brzmi to skomplikowanie, ale mówiąc prościej: mężczyzna współżyjący z leżącą pod nim partnerką musi przesunąć swoje ciało nieco wyżej, najczęściej do momentu, gdy jego głowa znajdzie się znacznie powyżej głowy kobiety. Wtedy przyrodzenie ma odpowiedni kąt nachylenia.
Zobacz również: Metoda Kivina podbija sypialnie. „To najlepsze, co mężczyzna może dać kobiecie”
źródło: wikimedia.org
Właśnie tak wygląda to w praktyce.
W odróżnieniu od klasycznej pozycji misjonarskiej, ciało mężczyzna porusza się w dół (w stosunku do kobiety) w trakcie ruchu w kierunku do wewnątrz pochwy i w górę w trakcie ruchu w kierunku na zewnątrz pochwy. W ruchach muszą brać udział obydwoje i dotyczą one samych bioder, bez pomagania sobie rękoma lub nogami (wikipedia.org).
Rozwiązania idealne nie istnieją, dlatego mężczyzna potrzebuje trochę czasu, aby przyzwyczaić się do współżycia w ten sposób. Zbliżenie techniką dopasowania wyklucza bardzo głęboką penetrację dopochwową. Przyrodzenie znajduje się dość płytko, ocierając się o łechtaczkę partnerki.
Pozycja ta z oczywistych względów jest wyjątkowo przyjemna dla kobiety, ale partner też nie powinien narzekać.
Zobacz również: Zostań Kleopatrą w sypialni. To nowa ulubiona pozycja kobiet