Nie jesteśmy takie grzeczne, jak się niektórym wydaje. Kobiety coraz śmielej fantazjują i odważnie mówią o swoich seksualnych potrzebach. Jeszcze do niedawna naszym największym pragnieniem były igraszki w innej pozycji, niż misjonarska. Dziś pozwalamy sobie na znacznie więcej. Z badań wynika, że najczęściej mamy na myśli stosunek w miejscu publicznym, z kilkoma partnerami równocześnie albo intymną relację z drugą kobietą.
Zobacz również: Malwina przez 10 lat miała 200 partnerów. Prowadzi „dziennik aktywności intymnej”
To jednak nic w porównaniu z tym, o czym marzy jedna z naszych czytelniczek. Ewelina w przesłanej do nas wiadomości zdradziła, że od lat fantazjuje o spełnieniu bardzo dziwnej zachcianki. Długo ją ukrywała, a kiedy postanowiła podzielić się nią z partnerem - ten kategorycznie odmówił. Podobnie zareagowało kilku następnych. 28-latka postanowiła szczerze opisać, co chodzi jej po głowie i zapytać Was o zdanie: czy to jeszcze fantazja, czy już zboczenie?
Teoretycznie nie wyrządza tym nikomu krzywdy i za zgodą obojga partnerów może być urozmaiceniem nudnego życia seksualnego. Praktycznie - wcale nas nie dziwi, że jeszcze żaden facet nie odważył się spełnić jej pragnienia…
fot. Thinkstock
Lubię seks. Zawsze lubiłam i nigdy nie miałam wyrzutów, że uprawiam go często i z różnymi partnerami. Jeszcze się nie zakochałam, więc korzystam z życia. Kiedy trafi się ten jedyny - pewnie przystopuję i zacznę czerpać przyjemność z monogamicznej relacji. Muszę przyznać się też do tego, że przez pierwszych kilka lat mojej aktywności unikałam wszelkiego rodzaju udziwnień. Cieszyła mnie klasyczna bliskość bez fajerwerków. Najlepiej w pozycji misjonarskiej.
Wszystko zmieniło się, kiedy poznałam Radka. Dzięki niemu nabrałam więcej odwagi, zaczęłam zastanawiać się nad tym, co mnie kręci i wprowadzać to w życie. Nie było to nic ekstrawaganckiego. Co najwyżej seks oralny, zabawy w samochodzie albo na stole. W porównaniu do dawnych czasów - dla mnie coś wyjątkowo sprośnego. Ta relacja po kilku miesiącach się rozpadła, ale apetyt na eksperymenty pozostał.
Niektórzy twierdzą, że to mężczyźni lubią próbować nowych rzeczy. Kolejni partnerzy udowodnili mi, że ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością. Statystyczny facet chce po prostu wejść, zrobić swoje i wyjść.
Zobacz również: „Facet poprosił mnie w łóżku o coś obrzydliwego. Zrobiłam to, a teraz nie mogę spojrzeć w lustro” (18+)
fot. Pixabay
Kilku z nich udało się namówić na coś więcej i było całkiem fajnie. Z jednym kochałam się na sianie w opuszczonej stodole, inny zgodził się na przebieranki, a był też taki, który polubił wiązanie. Czy czułam się usatysfakcjonowana? Tak, ale zawsze nie do końca. Zaczęłam myśleć o czymś jeszcze bardziej szalonym i wtedy przyśniła mi się ta fantazja. Uprzedzam, że jest bardzo ostra i niektórych może zniesmaczyć. Skoro jednak odważyłam się napisać, to może zdradzę szczegóły…
Chodzi mi o igraszki z wykorzystaniem jedzenia i napojów. Zlizywanie bitej śmietany brzmi ciekawie, ale marzę o czymś bardziej niegrzecznym. Wyobrażam sobie, że wkładam banana w wiadome miejsce, a partner go później zjada. Polewam się sokiem, który płynie po moim ciele, a facet zlizuje płyn prosto z moich warg sromowych. Albo wkładam sobie coś bardziej miękkiego, zgniatam siłą mięśni i on zjada to do ostatniego kawałeczka i kropelki.
Ogólnie wszystko, co związane z miejscem intymnym i jedzeniem. Chcę, żeby aromat mojego ciała wymieszał się ze smakiem pokarmu albo czegoś do picia. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma równie sprośne myśli.
Zobacz również: 7 rzeczy, które są równie intymne, co seks
fot. Unsplash
Na razie czuję się z tą fantazją bardzo osamotniona. Do tej pory żaden z partnerów nie chciał jej zrealizować. Próbowaliśmy z kremem czekoladowym na sutkach, truskawkami w pępku albo sosem do lodów na brzuchu. To był maks. Nikt nie chce spróbować tego, co chwilę wcześniej miałam w sobie. Nie mogę mieć o to pretensji, ale naprawdę zwierzałam się z tego marzenia wielu facetom i to niemożliwe, żebym z każdym aż tak bardzo rozmijała się, jeśli chodzi o potrzeby. Oni się brzydzą takich rzeczy. Pewnie mają mnie za wariatkę.
To silniejsze ode mnie i kiedy robi się między nami dobrze w łóżku, to prędzej czy później opowiadam o swoim śnie. Wtedy zapada głucha cisza albo partner nie może powstrzymać grymasu na twarzy. W efekcie oddalamy się od siebie i żadna relacja nie jest w stanie długo przetrwać. Powiecie, że nie powinnam się z tego zwierzać. Na zdrowy rozum tak, ale to silniejsze ode mnie. Szukam mężczyzny, który byłby gotowy na aż taką bliskość. Tylko z takim mogę być na stałe.
Bardzo proszę o opinię, co o tym myślicie. Wiem, że mierzę wysoko i przekraczam granice dobrego smaku, ale to chyba nie choroba? Naprawdę słyszałam o parach, które robią o wiele dziwniejsze rzeczy…
Ewelina