Seks na ekranie zawsze wygląda dobrze. Partnerzy prezentują się jak modele, mają wydepilowane ciała, szczytują równocześnie i potrafią się kochać w dosłownie każdej pozycji. Wszechobecność pornografii sprawia, że zaczynamy uznawać to za normę. Później przychodzi czas na rozczarowanie, bo okazuje się, że w prawdziwym życiu miłosnym igraszkom daleko do tak pięknego obrazu.
My nie mamy gigantycznych piersi, nasz partner ogromnego członka, zmysłowe pojękiwanie ustępuje miejsca dziwnym odgłosom, a inspiracja „Kamasutrą” kończy się zazwyczaj bolesną kontuzją. Życie to zdecydowanie nie film. Czym jeszcze różni się wyreżyserowany stosunek z produkcji dla dorosłych od prawdziwego zbliżenia zwyczajnych ludzi?
O tym warto wiedzieć. I przestać porównywać siebie oraz partnera do perfekcyjnych postaci z filmu erotycznego.
Zobacz również: Zostań mistrzynią fellatio: Właśnie TEGO pragnie każdy facet w czasie seksu oralnego!
fot. Thinkstock
W filmie porno słyszymy zazwyczaj nastrojową muzykę na zmianę ze zmysłowymi jękami. W prawdziwym życiu doznania akustyczne są zdecydowanie bogatsze. Wystarczy wspomnieć dźwięki wydawane przez naszą waginę w czasie intensywnej penetracji.
Aktorów filmów erotycznych nigdy nic nie boli, a uśmiech nie schodzi z ich twarzy. Prawdziwy seks jest bardzo męczący. Zbyt długie przebywanie w niewygodnej pozycji kończy się skurczami poszczególnych części lub całego ciała.
Po udanym stosunku zakończonym orgazmem przyrodzenie partnera aż lepi się od jego własnego nasienia. Zwłaszcza, kiedy szczytował w prezerwatywie. Po jej ściągnięciu niezbędne jest wytarcie członka chusteczką lub umycie go pod kranem. Widzieliście kiedyś coś takiego w produkcji porno?
Zobacz również: Czego boimy się w czasie seksu? (10 rzeczy, przez które odechciewa nam się bliskości)
fot. Thinkstock
Seks na ekranie zawsze jest bardzo poważny. Na twarzach bohaterów widać ogromne zacięcie, żeby doprowadzić się wzajemnie do rozkoszy. Czasami błądzą wzrokiem, kiedy indziej mimiką wyrażają swoje wycieńczenie. Normalnym kochankom zdarza się zaśmiać, a wręcz rechotać.
To nie do pomyślenia w profesjonalnej produkcji pornograficznej. Bohaterowie sprośnej historii muszą być zupełnie nadzy albo mieć na sobie erotyczną bieliznę. Skarpetki to obciach. Ale nie w prawdziwym życiu. Można przypuszczać, że większość z nas ich nie ściąga.
Jeśli wierzyć temu, co widzimy na ekranie, dobry seks musi oznaczać równoczesny orgazm. W filmach porno to absolutna norma. Dla prawdziwych kochanków to szczęście porównywalne do trafienia szóstki w Lotto. Może się zdarzyć, ale szanse są nikłe.
Zobacz również: 5 obrzydliwych rzeczy, które robią razem pary
fot. Thinkstock
Seks w filmie porno przypomina igraszki Kena i Barbie. Oboje są wygoleni i to dosłownie wszędzie. Czy tak wygląda rzeczywistość? Istnieje spora szansa na to, że jednak nie masz błyszczącego łona, a na pupie twojego partnera aż roi się od miękkich włosków.
Czasami zapominamy o tym, że bielizna dla aktorki porno to rodzaj stroju służbowego. Musi być perfekcyjny. Czy ty także masz na sobie seksowny gorset i podwiązki albo przynajmniej majtki i biustonosz z tej samej kolekcji? Wątpliwe.
Aktorzy z filmów erotycznych są w stanie robić to w każdej konfiguracji i położeniu. Czasami trudno nadążyć, kiedy partnerka ląduje na górze, a pozycja na jeźdźca przeobraziła się w 69. W sypialni zwyczajnych ludzi ciężko tego nie zauważyć, bo zazwyczaj podejmujemy kilka prób, żeby cokolwiek z tego wyszło. I często się poddajemy.