Pozycji seksualnych jest tak dużo, że nie sposób je wszystkie przetestować. Metodą prób i błędów poszukujemy tej najbardziej satysfakcjonującej. Zarówno dla nas, jak i partnera. Czasami dochodzimy jednak do wniosku, że im więcej udziwnień, tym gorzej. Doskonałym przykładem na słuszność tej tezy może być seks „na jeźdźca”. Brzmi ekscytująco, ale zazwyczaj kończy się wielkim rozczarowaniem…
Dlaczego? W pozycji na jeźdźca to kobieta jest stroną aktywną. Mężczyzna leży wygodnie na plecach, a wykazać musi się przede wszystkim partnerka. Nikt nie twierdzi, że nie jest to przyjemne. Ale na pewno także niezwykle wyczerpujące. A często również krępujące.
Zanim spróbujesz, koniecznie przeczytaj, z czym musisz się liczyć. Nie chcemy nikogo straszyć, ale warto się na to psychicznie i fizycznie przygotować.
Zobacz również: 7 wad pozycji misjonarskiej, o których nikt głośno nie mówi
fot. Thinkstock
Facet leży swobodnie na plecach i praktycznie do tego ogranicza się jego rola. Ewentualnie może się wykazać pieszcząc dłońmi twoje piersi, pośladki lub łechtaczkę. Kobieta unosi się i opada, a cały ciężar spoczywa na dolnych kończynach. Po chwili przestajesz czuć własne uda, kolana zaczynają dziwnie strzelać i przysięgasz sobie, że kolejnego ruchu nie dasz już rady wykonać. Trening tylko dla wytrwałych o doskonałej kondycji.
fot. Thinkstock
W pozycji na jeźdźca to ty ustalasz reguły i odpowiadasz za tempo. Zaczynasz żwawo i z werwą, ale z każdą kolejną minutą tracisz siłę. Partner może odnieść wrażenie, że wcale nie jest ci aż tak dobrze. A kiedy wyraźnie zwolnisz i zaczniesz sapać ze zmęczenia - kochanek może poczuć się zaniedbany. I zakłopotany, bo na pewno chciałby cię zmobilizować do większego zaangażowania, ale nie wie czy wypada.
fot. Thinkstock
To nie jest pozycja dla zakompleksionych kobiet, które wpadają w czarną rozpacz z powodu pomarszczonego brzucha, widocznych fałdek tłuszczu czy obwisłych piersi. Kiedy dosiadasz partnera, a wasze twarze skierowane są ku sobie - on wychwyci każdy kłopotliwy dla ciebie szczegół. Możesz próbować wciągnąć brzuch i maksymalnie się wyprostować, ale uwierz - nie jest fizycznie możliwe, abyś cały czas wyglądała na smukłą i zgrabną.
Zobacz również: Z tym musisz się liczyć, kiedy robicie to NA PIESKA (7 problemów, o których się niestety nie mówi)
fot. Thinkstock
Kiedy jesteś na górze, a w pozycji na jeźdźca to jedyne możliwe rozwiązanie, już nie prezentujesz się tak dobrze jak wtedy, kiedy opierasz głowę o poduszkę. Kochanek szybko wychwyci drugi podbródek i cały czas będzie zaglądał ci do… nosa. Teoretycznie to nic strasznego, ale nasze przewrażliwienie na własnym punkcie może odebrać nam resztki pewności siebie. Dla niektórych kobiet to zdecydowanie największa wada tej pozycji.
fot. Thinkstock
W sumie jest się z czego cieszyć, bo przynajmniej raz wszystko będzie po twojemu. Ustalasz tempo, głębokość penetracji i czujesz, że jesteś panią sytuacji. Problem w tym, że większość z nas woli sytuację odwrotną. Panie raczej nie lubią dominować. To facet ma być stroną aktywną. Pojawia się presja i wątpliwości, czy na pewno dajesz mu to, czego on potrzebuje. W efekcie zapominasz o sobie i zamiast czerpać przyjemność z aktu, ciągle myślisz nad tym, jaki ruch i kiedy wykonać.
fot. Thinkstock
Często narzekamy na to, że seks pozbawiony jest intymnej atmosfery bliskości i ogranicza się do mechanicznej penetracji. Kobiety lubią czułe słówka, pocałunki i patrzenie sobie w oczy. Do czasu! Po kilku minutach w pozycji na jeźdźca zaczniesz uciekać wzrokiem, bo jego spojrzenie zacznie cię krępować. Zwłaszcza, kiedy mimika jego twarzy nie zdradza niczego. Równie dobrze może się nudzić, jak i przeżywać największą rozkosz w życiu.
fot. iStock
Badania jednoznacznie wykazują, że pozycja na jeźdźca odpowiada za najwięcej kontuzji o podłożu seksualnym. Mowa konkretnie o tzw. złamaniu penisa. Chociaż męskie prącie nie jest zbudowane z kości, jeden nieostrożny ruch może je trwale i boleśnie uszkodzić.
Zobacz również: Tego pragną kobiety: 10 najlepszych pozycji seksualnych