Dlaczego mężczyźni decydują się płacić za seks? Powodów jest wiele - rzeczywista samotność, niezaspokojony popęd, brak bliskości w związku, niespełnione fetysze. Przyczyny można mnożyć, ale rzadko kiedy podchodzimy do tego tematu z wyrozumiałością. Na samą myśl o jego igraszkach z zawodową kochanką robi nam się niedobrze. Tym bardziej, jeśli sytuacja nie dotyczy singla i jest zwyczajną zdradą. Po takim akcie niewierności podobno szczególnie trudno się pozbierać. To coś nie do wybaczenia.
Ale nie dla wszystkich. Udało nam się dotrzeć do kobiet, które na skok bok za pieniądze patrzą z przymrużeniem oka. Dla nich to jedynie zaspokojenie fizycznych żądz i nic więcej. Potrafiły wybaczyć, bo w grę wchodziły nie uczucia, ale wyłącznie seks. Niektóre są nawet wdzięczne przedstawicielkom tego zawodu, że zaopiekowały się ich facetami, kiedy one same nie były w stanie. „Z prostytutką to nie zdrada” - twierdzi jedna z nich. To tylko transakcja i usługa.
Skąd w nich tyle wyrozumiałości i dlaczego w ogóle musiało do tego dojść? „Jeśli w domu dostajesz dobry obiad, to nie musisz jeść fast foodów na mieście” - słyszymy.
Zobacz również: Prostytutka napisała szczery list. Jest zaadresowany DO CIEBIE!
fot. Thinkstock
Karolina jest w związku z Robertem od niemal 5 lat. Para ma zamiar się pobrać, chociaż ukochany dopuścił się zdrady. Młoda kobieta na wieść o tym zerwała z nim wszelkie kontakty, ale szybko wróciła. Przemyślała sprawę i doszła do wniosku, że nic wielkiego się nie stało.
- Wygadał się jego przyjaciel, który stwierdził, że nie można żyć w takim kłamstwie. Mogłam mu wierzyć, więc wątpliwości żadnych nie było. Po jednej z imprez w męskim gronie kilku z nich wyruszyło na łowy i wśród nich był mój facet. Trafili do agencji, gdzie każdy został obsłużony. Załamałam się. Stwierdziłam, że to koniec, bo gdyby kochał, to nigdy by się na to nie zdecydował. Jeśli ja mu nie wystarczam, to niech spada na drzewo. Po ogromnej awanturze zakończyłam nasz związek. Dlaczego wróciłam? Bo zrozumiałam, że to nie nie znaczy. On był mocno wstawiony i miał prawo czuć się zaniedbany. Wiele razy mu odmawiałam, bo byłam zmęczona, chora albo nie miałam nastroju. Musiał rozładować napięcie i tylko się cieszyć, że zrobił to z byle kim za pieniądze. W tym nie było żadnego uczucia, ale zwykła chuć. Myślę, że to się już nie powtórzy. Po wszystkim jesteśmy ze sobą bliżej, niż kiedykolwiek - twierdzi.
fot. Thinkstock
Marta mówi wprost, że o żadnej zdradzie nie mogło być mowy. Kiedy leżała w szpitalu w zagrożonej ciąży, po prostu przymknęła na wszystko oczy. Powiedziała swojemu mężowi, że jeśli musi, to niech zrobi swoje. Byle nie musiała poznawać szczegółów i przypadkiem się w kimś nie zakochał.
- Myślę, że to była najmądrzejsza decyzja w moim życiu. On zaczynał już chodzić po ścianach, bo najpierw byłam nie do życia w domu, a potem trafiłam na oddział. Przez kilka miesięcy nie byliśmy w stanie się kochać. To nie jest normalna sytuacja dla nikogo, a dla mężczyzny tym bardziej. Nie przekonuje mnie twierdzenie, że jak kocha, to na pewno wytrzyma. Możliwe, ale jakim kosztem? Chodził sfrustrowany i tylko brakowało tego, że rzuci się na jakąś naszą wspólną koleżankę albo zacznie szukać romansu w Internecie. Z dwojga złego już lepiej, żeby za to zapłacił, zrobił swoje i zapomniał. Wiem, że to zrobił, bo już długo po porodzie się przyznał. Zdarzyło mu się to 2 razy i po prostu nie mam żalu. Ja się zgodziłam, on wreszcie się wygadał i po sprawie. Teraz jesteśmy rodzicami, a ja staram się go nie odtrącać. Jeśli w domu jest dobrze, to oni naprawdę nie będą szukali wrażeń gdzie indziej. Wizyta u prostytutki jest dla faceta wręcz upokarzająca - słyszymy z jej ust.
Zobacz również: LIST: „Moja siostra jest prostytutką. Zazdroszczę jej odwagi i podziwiam zaradność!”
fot. Thinkstock
Sylwia była zmuszona do przerwy w związku. Jej ukochany został służbowo wysłany do obcego kraju, gdzie miał spędzić kilka miesięcy. Wydawało jej się, że czas rozłąki szybko minie i wszystko wróci do normy. Sama nie miała problemu z zachowaniem wierności, choć seks był dla niej zawsze ważny. On nie dał rady.
- Udawałam, że nie ma żadnego problemu. Przecież rozmawialiśmy często na Skypie, pisaliśmy do siebie sprośne maile, SMS-y o wszystkim. Będąc w stałym kontakcie wszystko powinno być po staremu. On wiedział, że na niego czekam, a ja wierzyłam, że nie ma wokół niego innych kobiet. Bardzo naiwne to było, bo kto normalny wytrzyma pół roku bez fizycznej bliskości, skoro wcześniej robiliśmy to non stop? Zachował się bardzo uczciwie, bo chwilę przed powrotem napisał mi, do czego doszło. Pytał, czy ma do kogo wracać, bo jeśli nie, to on zrozumie. Przespał się z jakąś panienką za pieniądze, ciśnienie z niego zeszło i tyle. Żadnej filozofii i emocjonalnej zdrady. Po prostu zrobił swoje. Nawet nie miałam mu czego wybaczać, tylko stwierdziłam, „żeby się nie wygłupiał”. Nigdy później o tym nie rozmawialiśmy. W głębi serca czuję, że to najlepsze co mógł w tej sytuacji zrobić. Nie czuję się przez to gorsza czy mniej przez niego kochana. Czasami nie ma innego wyjścia i tyle. Pół godziny płatnego seksu nie może przekreślić wielu lat razem - wyznaje.
fot. Thinkstock
Sytuacja Natalii wyglądała zgoła inaczej. Partner nie musiał jej się do niczego przyznawać, bo sama go do tego zachęciła. Ich związek przez dłuższy czas funkcjonował z prostytucją w tle. Niedopasowanie seksualne mogło go rozbić, ale w ostateczności wręcz wzmocniło. Tak - to ona wysłała swojego faceta do agencji.
- Nasza historia jest bardzo nietypowa i zdaję sobie sprawę, że niektórym wyda się chora. Nie da się przecież żyć w trójkącie. Tym bardziej, jeśli ta trzecia osoba to tak naprawdę tabun obcych dziewczyn. Ale ja nie miałam z tym najmniejszego problemu. Czasem pojawiała się iskierka zazdrości, ale nic więcej. Moją wyrozumiałością uratowałam wszystko, co nas łączyło. Sprawa wyglądała tak, że on oczekiwał w łóżku coraz dziwniejszych rzeczy, które mnie w ogóle nie odpowiadały. Doszło do tego, że unikałam jego bliskości. Wręcz robiło mi się niedobrze na myśl o tym, że zamiast się normalnie kochać, znowu zgotuje mi takie przedstawienie. Nie będę wdawała się w szczegóły, ale miał naprawdę dziwny fetysz. Wreszcie nie wytrzymałam i powiedziałam mu, żeby rozładowywał swoje potrzeby z kim innym. Zapłać komuś i niech się męczy. Długo nie wierzył, że mówię serio, ale wręcz go do tego zmusiłam. To trwało jakiś rok, czasem wychodził bez słowa i wiedziałam, co to oznacza. Po wielu miesiącach przyszedł i powiedział, że już tego nie potrzebuje. Jesteśmy razem, on nie ma już takich dziwnych ciągot i po sprawie. Pozostaje mi podziękować paniom do towarzystwa - wyznaje.
fot. Thinkstock
Zuza nie była tak wyrozumiała. Została postawiona przed faktem dokonanym. Choć nigdy wcześniej tego nie robiła, pewnego dnia zdecydowała się zajrzeć do telefonu chłopaka. Tam znalazła jednoznacznie brzmiącą wiadomość, z której on musiał się później wytłumaczyć.
- SMS sprzed 2 miesięcy. Nadawca nieznany, a w treści adres i cennik. Godzina - tyle, noc - tyle. Raczej nie mogło chodzić o sprzątanie mieszkania albo opiekę nad dzieckiem. Postanowiłam przemilczeć temat i wierzyć, że to jednorazowy wybryk. Nie wytrzymałam i powiedziałam o wszystkim przy pierwszej kłótni. Padł na kolana i normalnie się rozpłakał. Przyznał się do wszystkiego i zaczął tłumaczyć - ja byłam ciągle czymś zajęta, bolała mnie głowa, odsuwałam się od niego. Typowe męskie gadanie, ale to mną wstrząsnęło. Miał absolutną rację. Ale czy to usprawiedliwia zdradę? Na pewno nie. Zgodziłam się z nim warunkowo zostać, nie odzywałam się przez jakieś 2 tygodnie i jestem pewna, że to się nie powtórzy. W głębi serca dziękowałam losowi, że chodziło tylko o jakąś dziewczynę za pieniądze. Doszłam nawet do wniosku, że nie mogę czuć się zdradzona. Taką transakcję trudno porównać do prawdziwego romansu. Tu nikt nikomu miłości nie wyznawał. Mam wręcz nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś mu odbije, to znowu zapłaci, zamiast budować nowy związek. Ja go potrzebuję bardziej, niż on mnie - twierdzi.
Zobacz również: BYŁAM PROSTYTUTKĄ