Internautka Lamia opisuje na forum swoją sytuację: „Pan mąż: nie ma aż takich potrzeb, czuje się napiętnowany, jest mu zimno (kiedy chciałam ostatnio cos zainicjować pod prysznicem), związał się z potworem seksualnym, jestem jakaś nienormalna, są inne ważniejsze sprawy w życiu itp. itd. Pożycie jest, choć rzadkie, bardzo krótkie, zadowalające jedną ze stron (chyba nie muszę dodawać którą). Podczas współżycia orgazm miałam może kilka razy. Podczas masturbacji mam zawsze. Były rozmowy, płacz, ciche dni, potem znowu próba rozmowy, obietnice, krótka poprawa i znowu to samo… Ech. I tak trwam w tym związku już 13 lat (mamy dwoje dzieci) z coraz mniejszą nadzieją na lepsze jutro… Mam już dość, naprawdę, widzę, że z tego powodu się zmieniam, że coraz rzadziej się śmieję, że go unikam, że staje mi się coraz bardziej obojętny, że coraz mniej nas łączy”.
Niedopasowanie seksualne między partnerami nie jest rzadkim problemem. Czasem to ona jest stroną aktywną, a on – oziębłą. Bywa też odwrotnie, kiedy jego potrzeby przewyższają jej ochotę na zbliżenia. Powstaje konflikt, który istotnie rzutuje na relację. Gdy kobieta ma większe potrzeby od partnera, musi zabiegać o seks, inicjować zbliżenia, za każdym razem brać sprawy w swoje ręce. A to powodu frustrację i niechęć do seksu oraz partnera. Niedopasowanie seksualne wymieniane jest wśród najczęstszych przyczyn rozwodów polskich par. Problem jest poważny, bo jak wynika z badań CBOS-u, aż 52 proc. kobiet i 64 proc. mężczyzn przyznaje, że jest niezadowolona z pewnych aspektów swojego życia intymnego. Z kolei z badań prof. Zbigniewa Izdebskiego wynika, że aż 40 proc. Polaków cierpi na różne zaburzenia seksualne.
Niestety, z badań wynika również, że Polacy o seksie nie potrafią rozmawiać. Choć jesteśmy ze wszystkich stron bombardowani treściami o charakterze seksualnym, gdy w grę wchodzi własny związek, a tym bardziej problemy intymne, często natrafiamy na mur.
Fot. Thinkstock
Warto pamiętać, że zarówno nadmierne upodobanie, jak i niechęć do seksu zawsze mają jakieś przyczyny – ich zdiagnozowanie i wyeliminowanie mogą być przełomem w intymnych kontaktach. Dużo gorzej, gdy chemii nie było od początku, a partner nie dopuszcza do siebie istnienia problemu niedopasowania – gdy nie ma woli poprawy sytuacji, trudno liczyć, że coś się zmieni. Seks nie może sprawiać przykrości, odpowiadać za konflikt. Powinien być sferą scalającą, a nie oddalającą. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że potrzeby seksualne kobiet i mężczyzn bywają różne. W przypadku mężczyzn pojawiają się one znacznie wcześniej, natomiast u kobiet największe libido często przypada na okres po trzydziestce, a nawet po czterdziestce.
Jeżeli zależy wam na związku i z obu stron istnieje chęć pracy, warto skorzystać z pomocy specjalisty (najlepiej seksuologa). Pomoc fachowca szczególnie przyda się w sytuacji, gdy kobieta i mężczyzna nie potrafią ze sobą rozmawiać na tematy intymne – seksuolog pełni wtedy rolę pośrednika i bezstronnego obserwatora. Nie ocenia, tylko próbuje dotrzeć do źródła problemu, a następnie zaproponować rozwiązanie. Konieczne jest jednak w tym przypadku obustronne zaangażowanie partnerów i wola wcielenia wskazówek w życie.
RAF
Korzystałem z:
„Czy będzie z nas dobrana para?”, Barbara De Angelis, wyd. Książnica 2006
Fot. Thinkstock
Niedopasowanie seksualne, które ciągnie się latami i nie zostaje zażegnane, upośledza relacje w związku – z wypowiedzi internautów wynika, że częściej stroną gotową podjąć decyzję o rozstaniu jest osoba z większymi potrzebami, gdy te nie zostają zaspokojone. Internautka Lamia wyznaje: „Z wiekiem zaczęło mi to coraz bardziej doskwierać. Broniłam się przed tym długo. Ale już wiem, że nie potrafię bez tego żyć. Mam inny temperament, większe libido i nie rozumiem, czemu mam sobie odmawiać tej jednej z niewielu radości życia. Nie chcę tego robić na boku. Dlatego teraz jestem u progu podjęcia decyzji o rozwodzie z powodu braku satysfakcji seksualnej”.
Fot. Thinkstock
Na istotny aspekty problemu uwagę zwraca znana specjalistka ds. związków dr Barbara De Angelis – jej zdaniem chemii seksualnej nie da się wytworzyć. „Ci, których od początku nie łączy pociąg seksualny, nie powinni liczyć na to, że pojawi się on później. Prawdopodobieństwo takiego cudu praktycznie równa się zeru” – uważa. Oznacza to, że jeśli problem niedopasowania seksualnego istniał między wami od początku, trudno liczyć, że się to zmieni. „Wielką namiętność, która z latami wygasła, można na nowo ożywić dzięki odpowiedniej terapii. Mówię to z całą odpowiedzialnością, bo w ten właśnie sposób pomogłam wielu uczestnikom moich seminariów. Kiedy jednak ludzie od początku nie żywili do siebie tego rodzaju uczuć, a i potem nic w nich nie drgnęło, sprawa jest całkiem przegrana” – tłumaczy specjalistka.
Jest jeszcze druga strona medalu: dr De Angelis wyjaśnia, że można czuć do kogoś bardzo silny pociąg fizyczny, a jednak współżycie z tą osobą nie przynosi pełnej satysfakcji. Możliwe powody? Pierwszy: kobieta i mężczyzna nie pasują do siebie fizycznie. Drugi: każde z nich ma inne wymagania co do częstotliwości współżycia. Trzeci: różnią się od siebie stylem uprawiania miłości fizycznej. Czwarty: jedno z nich ma obsesję lub dysfunkcję seksualną. Wszystko to rzutuje nie tylko na sferę intymną, ale również na cały związek. „Kłopoty zaczynają się, kiedy rytmy seksualne obojga różnią się do tego stopnia, że brak synchronizacji staje się zjawiskiem permanentnym” – podkreśla dr Barbara De Angelis.
Fot. Thinkstock
Czy jednak rozwód to jedyne wyjście? Dr De Angelis uważa, że w pewnych przypadkach problem można przezwyciężyć – zaznacza jednak, że partnerzy muszą zdobyć się na szczerość, a w bardziej skomplikowanych sprawach zasięgnąć fachowej porady. W sytuacji, gdy to on ma znacznie większe potrzeby, może się okazać, że jego nadmierne zapotrzebowanie na seks może być dla mężczyzny metodą rozładowania napięć, które przeżywa np. w pracy. „Jeśli więc w tym celu zastosuje inne sposoby, takie jak choćby ćwiczenia fizyczne lub medytacje, a jednocześnie zacznie likwidować codzienne konflikty, zamiast ich uparcie unikać – możliwe, że jego apetyt seksualny da się zredukować do rozsądnej normy” – podpowiada specjalistka ds. związków.