„Za tydzień biorę ślub”. Na weselu Mai będzie bawiło się 150 gości

Jako jedna z pierwszych skorzysta z nowych przepisów.
„Za tydzień biorę ślub”. Na weselu Mai będzie bawiło się 150 gości
Fot. Unsplash
30.05.2020

Decyzja zapadła w ostatniej chwili. Jeszcze kilka dni temu chyba nikt nie wierzył, że w tym roku będzie możliwe zorganizowanie tak dużej imprezy. Daleko idące obostrzenia wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa sprawiły, że branża ślubna praktycznie przestała istnieć i liczyła wyłącznie straty.

Zobacz również: Od 1 czerwca trudniej będzie wziąć ślub. W życie wchodzą kontrowersyjne przepisy

Nowożeńcy masowo zmieniali terminy uroczystości na 2021 rok, ale jak dziś się okazuje - ostrożność nie zawsze popłaca. Aktualny plan zakłada, że letnie wesela będą odbywały się praktycznie bez zmian. Jedynym ograniczeniem pozostaje liczba gości, która nie może przekroczyć 150 osób.

Dla Mai to jednak żaden problem. Za tydzień, w czasie gdy wielu Polaków pozostaje na przymusowej lub dobrowolnej kwarantannie, ona i jej najbliżsi będą się w najlepsze bawić.

panna młoda

Musiało być bardzo nerwowo.

Na początku było, ale przyznam szczerze, że z tygodnia na tydzień ciśnienie coraz bardziej ze mnie schodziło. Wierzyłam, ale równocześnie pogodziłam się z myślą, że może nic z tego nie wyjść. Powoli zaczynaliśmy wprowadzać plan awaryjny, który miał zostać uruchomiony dokładnie na tydzień przed ustaloną datą. Chodziło o rezygnację z terminu w kościele, sali weselnej i tak dalej.

Jak to możliwe, że nie zrobiliście tego wcześniej?

W normalnych warunkach nie mielibyśmy wyjścia. Znam narzeczonych, którzy mieli ustalony termin na początek lipca i już jakiś czas temu musieli przenieść wszystko na wrzesień. Słyszałam o osobach, które od razu celowały w przyszły rok. Na szczęście ksiądz z mojej parafii pozostawił otwartą furtkę. Jak wyjdzie, to fajnie, a jak nie, to ustalimy nową, bezpieczną datę. Podobnie właściciele obiektu, w którym ma się odbyć wesele. Oni nie mieli nie do stracenia, więc czekali razem z nami.

A co z resztą? Dzisiejsze wesela to jednak coś więcej.

Jedyny problem jest z zespołem muzycznym, który zerwał umowę już jakiś miesiąc temu. Spisali ten sezon na straty i zajęli się innymi rzeczami, żeby przetrwać. Z jednej strony mam żal, ale z drugiej doskonale to rozumiem. Fotograf pozostał do naszej dyspozycji. Podobnie firma, która ma zorganizować transport dla gości. Na tydzień przed uroczystością wszystko jest zamknięte na ostatni guzik, bo polecany przez znajomych DJ zgodził się u nas zagrać.

Zobacz również: „To nie tak miało wyglądać”. Nowożeńcy pokazali zdjęcia ze ślubu w czasie epidemii

wesele

Najważniejsze ograniczenie dotyczy liczby weselników. To też żaden problem?

Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym miała na liście 200 osób. Pewnie część towarzystwa i tak by się wykruszyła ze strachu przed aktualną sytuacją. A jeśli nie, to musielibyśmy podziękować dalszym znajomym. Myślę, że by to zrozumieli. Na szczęście od początku miało to być ok. 140 osób. Nie licząc nas i rodziców. Dzięki tej sytuacji naprawdę zaczynam wierzyć w cuda, bo wszystko wisiało na włosku, a jednak odbędzie się bez żadnych zmian.

Zniesiono zakaz, ale wciąż słyszymy, że zagrożenie pozostaje realne.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem dobrej myśli. Skontaktowaliśmy się ze wszystkimi zaproszonymi osobami, żeby przekazać im własne wytyczne. Najważniejsza zasada jest taka, że jak tylko ktoś czuje się niewyraźnie, to musi zostać w domu. Zastanawiałam się też nad pomiarem temperatury przed wejściem na salę weselną, ale zobaczymy. Z tego co wiem, to gorączka niewiele znaczy. Na szczęście to impreza dla samych swoich.

A co ze składaniem życzeń? To może być newralgiczny moment.

Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Prawdopodobnie zrezygnujemy z tego zwyczaju przed kościołem albo zrobimy to bez tradycyjnych uścisków i pocałunków. To ryzyko zarówno dla nas, jak i dla kłębiących się w kolejce gości.

para młoda

Pojawiają się komentarze, że każda taka impreza powinna kończyć się dwutygodniową kwarantanną dla uczestników.

Jeśli ktoś ma taką możliwość, to wspaniale. W prawdziwym życiu to jednak trudne, żeby zamknąć w domach 150 osób. A nawet więcej, bo każdy z kimś mieszka. Odpowiedzialny człowiek będzie wiedział, jak się zachować. Trzeba obserwować siebie i w razie czego zasięgnąć opinii lekarza. Zakażenie możliwe jest dziś dosłownie wszędzie, więc nie można też popadać w paranoję. Skoro obostrzenia są luzowane, to sytuacja najwyraźniej wcale nie jest tak dramatyczna.

Rozumiesz decyzję rządu?

Przede wszystkim bardzo się z niej cieszę, bo nie muszę zmieniać planów. Organizacja wszystkiego od nowa byłaby ogromnym wyzwaniem. Tym bardziej, że skumuluje się sporo nowożeńców, którzy odwołali śluby i będą chcieli nadrobić zaległości. Wierzę, że eksperci wiedzą, co robią. Z tego co słyszałam, to łatwiej zakazić się w szpitalu czy miejscu pracy, niż gdziekolwiek indziej. Panika nam nie pomoże. Trzeba wrócić wreszcie do normalnego życia.

Przygotowałaś już ślubną maseczkę?

Muszę się jeszcze dowiedzieć, jak to ma wyglądać. Jeśli faktycznie będę musiała zasłonić w kościele nos i usta, wtedy coś się wymyśli. Być może wystarczy welon.

Zobacz również: Wesele w czasie epidemii. Panna młoda nie wytrzymała i postawiła gościom ultimatum

Polecane wideo

Zwyczaje weselne w Polsce
Zwyczaje weselne w Polsce - zdjęcie 1
Komentarze (27)
Ocena: 4.7 / 5
gość (Ocena: 5) 02.06.2020 12:58
Jak jeszcze raz usłyszę, że wesele może być bo przecież ludzie chodzą do biedronki to padnę. Do biedronki wchodzisz w maseczce, dezynfekcja rąk. W biedronce spędzam max 10 minut, ręce dezynfekuje podczas zakupów kilkukrotnie. telefon i klucze w kieszeni. Na weselu siedzisz przez kilka godzin gdzie ludzie śpiewają, sapią po tańcach i inne, naprawdę trzeba być głupim aby nie widzieć tej różnicy
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 01.06.2020 13:56
A na pogrzebie 50
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 31.05.2020 22:19
Ciekawe że wszyscy ze 140 zaproszonych osób zdecydowało się przyjść. Zazwyczaj odpada 30% a w sytuacji epidemii zapewne jeszcze więcej. Coś mi się nie chce wierzyć.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 31.05.2020 18:47
Na twoim miejscu bym nie ryzykowała. Za dużo można stracić. Ja bym nie wytrzymała wyrzutów sumienia, gdyby się jednak ludzie pozarazali. Może się uda a może nie uda, na tyle osób może ktoś chory się trafic.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 31.05.2020 12:14
Mój tato jest chory, mamy zaproszenie do kuzynki w lipcu i chyba nie pójdziemy:(
odpowiedz

Polecane dla Ciebie