Izabela Janachowska to obecnie jedna z najsłynniejszych wedding plannerek w Polsce. Choć wcześniej zawodowo zajmowała się tańcem, po wyjściu za mąż za Krzysztofa Jabłońskiego w 2014 roku, odkryła w sobie pasję do organizowania ślubów. I mimo że w jej programach wszystkie ceremonie i wesela prezentują się po prostu perfekcyjnie, to jej własna uroczystość… obfitowała w wiele wpadek.
Dwa lata temu, z okazji 4. rocznicy ślubu prezenterka wyjęła z szafy swoją suknię ślubną, która była sprowadzona z Dubaju i wymieniła kilka rzeczy, które po fakcie zrobiłaby zupełnie inaczej.
Zobacz także: Suknie ślubne polskich gwiazd (VIDEO)
Jak czytamy na serwisie zeberka.pl:
Po pierwsze – rozmiar sukni ślubnej. Celebrytka przyznała, że chciała wyglądać w niej bardzo szczupło i zachwycić wszystkich gości, dlatego kazała tak bardzo dopasować do siebie suknię, że po wysłuchaniu wszystkich życzeń od swoich gości weselnych prawie zemdlała!
Po drugie – idealne buty. Janachowska wymarzyła sobie konkretny model Louboutinów, za którymi zjeździła pół Europy. Okazało się, że buty jak piękne, tak niewygodne. W wielkim dniu zdecydowała o innym wyborze, tym razem wygrała wygoda.
Po trzecie – fryzura. Izabela przyznała, że od samego początku wiedziała, że będzie miała ogromne hollywoodzkie fale. W dniu ślubu padał deszcz, a fryzjerka, która ją czesała, odradzała jej rozpuszczone włosy. Janachowska postawiła na swoim i już po kilku godzinach tego żałowała – włosy były oklapnięte, napuszone. Dzisiaj radzi Pannom Młodym, żeby były nieco bardziej „elastyczne” w swoich wyborach i wzięły pod uwagę różne warunki pogodowe.
Po czwarte – za szerokie obrączki. Izabela przyznała, że chciała, aby obrączki były widoczne. Razem z mężem wybrali modele szerokie, takie, które ciężko przeoczyć. Po roku zmielili model na cieńsze, zdecydowanie wygodniejsze.
Przypomnijmy, jak Iza wyglądała w dniu swojego ślubu!
Fot. AKPA