EXCLUSIVE: „Byłam narzeczoną tylko przez 48 godzin”

Angelika w Wigilię przyjęła oświadczyny, by drugiego dnia świąt wszystko odwołać.
EXCLUSIVE: „Byłam narzeczoną tylko przez 48 godzin”
Fot. Unsplash
04.01.2020

Z badań przeprowadzonych kilka lat temu na amerykańskim Uniwersytecie Emory wynika, że im dłużej trwa narzeczeństwo, tym mniejsze ryzyko późniejszego rozwodu. Para powinna się dogłębnie poznać, zanim ostatecznie stanie na ślubnym kobiercu. Z tym bywa jednak różnie, bo jedni nie chcą czekać dłużej, niż kilka miesięcy, a niektórzy zwlekają w nieskończoność.

Zobacz również: LIST: „Zarabiam 2500 zł. Na pierścionek odłożyłem 4 tysiące i boję się, że to mało”

Zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę jeszcze innego scenariusza. Oświadczyny wcale nie muszą zaprowadzić nas przed ołtarz, bo przyrzeczenie zawsze można odwołać, a pierścionek zaręczynowy zwrócić. Tak dramatyczną decyzję podejmujemy zazwyczaj w momencie, kiedy dochodzimy do wniosku, że druga połowa jednak się do tego nie nadaje. Albo na światło dzienne wychodzą zupełnie nowe dla nas fakty.

Rzadko jednak dochodzi do tego tak szybko, jak w przypadku Angeliki. Ona zaręczyła się w czasie wigilijnej wieczerzy, a drugiego dnia świąt było już po wszystkim. Dlaczego?

Papilot.pl: Spodziewałaś się, że ten moment wreszcie nadejdzie?

Trochę biłam się z myślami. Jesteśmy razem od dwóch lat i myślałam, że zaczeka może jeszcze rok. Z drugiej strony, nie był zbyt dyskretny. Przygotowywał mnie na taki scenariusz, a ja po prostu nie mogłam się tego doczekać. Dopiero po fakcie zrozumiałam z jakiego powodu. Bardziej zależało mi na tym, żeby móc pochwalić się pierścionkiem przed całą rodziną, niż wyjść akurat za niego. Co nie zmienia faktu, że w życiu nie kochałam nikogo tak bardzo. Nadal uważam, że to materiał na męża.

Po tym, co się wydarzyło, on może mieć poważne wątpliwości.

W tej sytuacji jego jest mi najbardziej szkoda. Przecież chciał dobrze. Zorganizował wszystko, odważył się, a później cieszył jak dziecko, kiedy powiedziałam „tak”. Chwilę później musiałam to odkręcać i wtedy wyglądał już jak zbity pies. Coś mi się wydaje, że przeze mnie będzie miał świąteczną traumę. Ale ja naprawdę nie miałam wyjścia. Musiałam posłuchać głosu serca, choć początkowo źle go odczytałam. Na szczęście bliscy mi to ułatwili. Koniec końców - uważam, że lepiej było się wycofać od razu, niż np. za kilka miesięcy.

Pierścionek i zaręczyny najpierw przyjęłaś, więc chyba biłaś się z myślami.

Moje „tak” to był efekt zaskoczenia. I ogromnego szczęścia, że mnie też to wreszcie spotkało. Myślałam głównie o tym, jak zareagują inni. Trochę to było niedojrzałe, ale to był tok rozumowania małej dziewczynki. Wreszcie pochwalę się na Facebooku, wrzucę fotki z sesji zaręczynowej, koleżanki będą mi zazdrościły. W tym momencie nie myślałam nawet o ślubie i czy faktycznie jesteśmy gotowi na małżeństwo. Przecież z tym można zaczekać.

Zobacz również: Pierścionek zaręczynowy nie spodobał się jego narzeczonej. Reakcja mężczyzny podzieliła Internet

Dlaczego ostatecznie nie dałaś sobie i jemu szansy?

Święta przeżyłam bardzo emocjonalnie. W czasie Wigilii byłam przeszczęśliwa, kolejnego dnia pojawiły się wątpliwości, a 26 grudnia trzeba było podjąć ostateczną decyzję. Po prostu poczułam, że nie mogę ciągnąć czegoś, w co aktualnie nie wierzę. Jeśli będzie nam nadal dobrze, wtedy kiedyś to powtórzymy. Na ten moment to była jednak pochopna decyzja podyktowana chęcią zwrócenia na siebie uwagi, niż czymkolwiek innym. Przynajmniej z mojej strony.

Wspomniałaś, że mogłaś liczyć na wsparcie bliskich. Jak ono się objawiło?

Pewnie nie każdy tak to będzie postrzegał, ale to oni mnożyli wątpliwości i prosili, żebym się jeszcze zastanowiła. W dzień zaręczyn cieszyli się moim szczęściem, bo nie chcieli psuć atmosfery. Później zostałam jednak z rodzicami sam na sam i mogłam usłyszeć, co tak naprawdę o tym myślą. Nie chcieli decydować za mnie. Zadali mi jednak wiele ważnych pytań. Czy jestem na 100 procent pewna, że to ten? Czy on daje mi finansowe bezpieczeństwo? Czy jest facetem, który da sobie radę w każdej sytuacji? Czy kiedyś nie pożałuję?

Wygląda to trochę jak próba wywarcia presji.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale oni mówili to w dobrej wierze. Dzięki nim mogłam się otrząsnąć i na trzeźwo podjąć decyzję jeszcze raz. Tym razem zupełnie inną, ale uważam że lepszą dla mnie. I dla niego też. Biłam się z myślami jeszcze przez kolejną dobę i postanowiłam mu to zakomunikować.

Jak to wyglądało?

Poprosiłam go o rozmowę, a wtedy on był przekonany, że chcę zacząć planować ślub. Stwierdził nawet, że robił już rozeznanie w tym temacie. Wtedy na chwilę zwątpiłam, ale wreszcie musiałam to zrobić. Powiedziałam mu o swoich wątpliwościach i zaproponowałam, żebyśmy jeszcze poczekali. Uznajmy, że zaręczyn jeszcze nie było. Pierścionek zostawię sobie jako prezent, a za rok albo dwa spróbujemy jeszcze raz. Potrzebuję tego czasu, żeby nabrać pewności. Kocham go, ale małżeństwo to nie tylko miłość, ale także zdrowy rozsądek, którego nam zabrakło.

Chyba nikt nie jest przygotowany na coś takiego.

Zdaję sobie z tego sprawę. To wszystko trwało około 48 godzin. Zdążył się wszystkim pochwalić, a teraz trzeba znowu odkręcać. Nie mogłam być jednak zakładniczką jego męskiej dumy i dobrego samopoczucia. Musiałam zrobić to, co uważałam za słuszne. Czy na pewno byłoby lepiej, gdybym w czasie Wigilii nie przyjęła pierścionka? Przecież wtedy już na pewno nie bylibyśmy razem.

A nadal jesteście?

Oficjalnie nie zerwaliśmy i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Aktualnie to stan zawieszenia, bo on od ponad tygodnia mieszka u swoich rodziców. Kontaktujemy się tylko w niezbędnych sprawach i to przy pomocy wiadomości. Rozumiem, że chce to wszystko przemyśleć i nabrać dystansu. Pierścionka nie oddałam, bo to oznaczałoby definitywny koniec. Kolejnego nie chcę - wierzę, że kiedyś znowu stanie się zaręczynowym. Jestem dobrej myśli. Skoro tak bardzo mnie kocha, to wreszcie zrozumie i wybaczy.

Zobacz również: LIST: „Mam tylko 1000 zł na pierścionek zaręczynowy. Ile jeszcze muszę odłożyć?”

Polecane wideo

Wszyscy odradzali im związku. Hejterzy nie mogą się pogodzić z ich zaręczynami
Wszyscy odradzali im związku. Hejterzy nie mogą się pogodzić z ich zaręczynami - zdjęcie 1
Komentarze (34)
Ocena: 4.41 / 5
gość (Ocena: 5) 26.12.2020 00:29
cóż ,na więcej widać Cie nie stać . on nie jest dla Ciebie . powinien ułożyć sobie życie z kimś bardziej zaangażowanym-byłby na pewno szcześliwszy. z tej perspektywy powinien Cię pożegnać bo to będzie dla niego lepsze
odpowiedz
jaaaa (Ocena: 4) 18.12.2020 08:59
Zachowałaś się bardzo dojrzale. Wielkie brawa! Nie wolno nikogo oszukiwać, a podstawa związku jest szczerość. Twój facet powinien to zrozumieć i uszanować. Mam nadzieję, że jest wystarczająco inteligentny żeby to zrozumieć. Życzę wam szczęścia.
odpowiedz
Evelka (Ocena: 5) 07.01.2020 11:14
Jestes mega zalosna! jak moglas cos takiego zrobic! Nikt nie powiedzial ze zaraz po zareczynach macie odrazu brac slub! Zreszta zarezerwowanie sali orkiestry itd wiaze sie z czekaniem czasem nawet 2 lata. Na miejscu chlopaka bym Cie rzucila nie nadajesz sie na zone ani nawet na nazeczona . Mega nie dojzalosc zycze powodzenia
odpowiedz
Judyta (Ocena: 5) 05.01.2020 13:36
Wesele to piękny czas. Mam nadzieję, że moje też będzie cudowne. Mam już wybrane super miejsce w Restauracja Hotel Biały Dom w Czerwionce i nie mogę się doczekać.
zobacz odpowiedzi (1)
Hania (Ocena: 5) 05.01.2020 12:46
Ja byłam narzeczoną 4 lata, a mój chłopak przez cały ten czas prowadził podwójne życie. Najlepsze jest to, że gdyby nie Detektyw Skrzypek to nigdy bym się nie dowiedziała.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie